Przez całą drogę do Dolliran szedł sam, ale nie przeszkadzało to niziołkowi. Hugo był przyzwyczajony do chodzenia własnymi ścieżkami i nie rozmawiał z nikim, jeśli nie widział w tym potrzeby lub okazji do dobrego dowcipu. Zresztą cały czas obserwował towarzystwo, gotów dopomóc im w niebezpieczeństwie.
Po krótkim marszu dotarli do karczmy w Dolliran. Już od progu w stronę krasnoluda zaczęły sypać się groźne okrzyki, którymi nikt się zbytnio nie przejął. Jak zwykle się nie odzywał. Zrobili to za niego Durin i Borlath.
- No, i kolejna okazja bo porządnej bitki poszła... Szkoda... - Karzeł dawno nie miał szansy zadźgać kilku ludzi, ostatnimi czasy polował tylko na różne bestie.
Po całej awanturze krasnolud podszedł do półorka i zapytał go o coś. Hugo, stojący jeszcze nieledwie w progu nie dosłyszał pytania. W odpowiedzi Borlath wskazał ręką jedną z tancerek. Niziołek spojrzawszy w tamtą stronę ujrzał dziewczynę, której kilka elementów twarzy wyraźnie wskazywało na elfickiego rodzica. To pewnie ona. Spróbuję się do niej dostać, bez zwracania uwagi tego strażnika - ochroniarz, dwa i pół raza większy od karzełka, mógł w nim budzić grozę, ale nie był aż taki straszny. Niestety, aktualnie półelka obmacywała się z jakąś inną dziwką, która prawdopodobnie podniosłaby zaraz alarm, że zabrano jej towarzyszkę. No dobra, trochę szkoda kasy - Karłowi przypomniały się słowa mężczyzny, do którego zagadał wcześniej Borlath - Poczekamy, aż skończy ten taniec-obmacaniec i spróbuję się do niej z deczka podkraść i wypytać o to i owo. Choć prawdopodobnie i tak zechce pieniędzy za informację... - miał nadzieję, że niski wzrost i ciemny strój ułatwią mu zadanie.
Gdy obmacanka się kończy:
1. Elfka zostaje sama stara się do niej podejść/podkraść cicho i nie wzbudzając uwagi strażnika.
2. (raczej wątpliwe) Po zabawie z inną kurwą z lokalnej karczmy elfka schodzi ze sceny i idzie gdzieś, wtedy próbuje za nią podążyć lub chociaż zapamiętać, gdzie weszła (jakaś przybudówka, inny pokój za sceną itp.). |