Wątek: Wiara i Honor
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2008, 01:00   #20
Drahagnon
 
Drahagnon's Avatar
 
Reputacja: 1 Drahagnon nie jest za bardzo znany
Siedząc na sosnowej ławie przed chatą, zdawał pogrążać się w drzemce.
W rzeczywistości przymkną oczy pozwalając by słońce delikatnie ogrzewało jego twarz. Gdy tylko napłynęła z wiatrem jakaś większa chmura, zabierając wraz z sobą to cudowne uczucie, na jego twarzy pojawiał się grymas niezadowolenia.
Rzadko bywało tu tak spokojnie jak dziś.
Obawiał się jednak, że to zaledwie cisza przed burzą.
Jedną z tych gwałtownych, ulewnych marcowych burz...
Minuty płynęły nieubłaganie, jakby dążąc do godziny wyznaczonej przez farmera.

Sytuacja na razie nie rysowała się zbyt szczęśliwie:
Znalezienie kurhanu nie powinno przysporzyć większych trudności, jednak problem polegał na tym, że w okolicy jest ich przynajmniej kilka.
- "Niewielki lasek za farmą..." - wyszeptał. - Co Akrill mógł mieć na myśli?
Odtwarzał w pamięci mapę swych wędrówek, próbując odnaleźć punkt, od którego mógłby rozpocząć poszukiwania.
Rzeczywiście na północnym krańcu farmy był zagajnik, ale czy to o niego chodziło farmerowi? - Wątpił. Nie pamiętał aby znajdowało się tam, cokolwiek poza paroma wygiętymi przez czas sosnami.
Drugie skupisko drzew, znajdujące się bardziej na wschód, było zaś częścią większego lasu, ciągnącego się nieprzerwanie, aż do rzeki. - To wybór bardziej prawdopodobny, w zasadzie jedyny.

Przejechał palcem, po zimnym ostrzu...
Sztylety mogą się przydać. Wiedział o tym, choć daleki był od posądzania swych kompanów o mordercze zapędy. Byli wszak zwykłymi chłopami jak i on, nie zabójcami. Poza tym dokąd zaprowadziłoby to mordercę? Co najwyżej na miejską szubienicę, nie dalej...
Martwiło go jednak, że nawet gdyby kurhan, o którym myślał Akrill był bezpieczny pozostają jeszcze inne. A nie wiadomo, gdzie trafią pozostali, no i gdzie trafi on sam. Nie wierzył w bajania i banialuki o duchach i innych stworach zamieszkujących miejsca takie jak te.
Wiedział jednak, że często swe kryjówki wybierają w nich dzikie zwierzęta i to one mogą być niebezpieczne. Poza tym bandyci wykorzystują je czasem, licząc na to, że chłopi i tak nie odważą się przekroczyć tych przeklętych lub jak twierdzą inni, świętych miejsc.

Właśnie! Opowieść tego Kruka. - Zaraz, jak on miał na imię?
Ach, tak - Kerhyn.
Mówił chyba coś o kurhanach w tej okolicy...
Wspominania z tamtego wieczora rysowały się w jego głowie dość mgliście. Nigdy nie był dobry w piciu. Jego słaba głowa, a może to był żołądek, najpewniej jedno i drugie, nie tolerowało pewnych trunków, zwłaszcza tych mocniejszych. W najlepszym wypadku kończył pod stołem, o innych nie wspominając.
Wzdrygną się. - Nigdy więcej!

Zawsze był to kolejny ślad...
Zostało jednak zbyt mało czasu aby poświęcać go na dalsze rozważania, czy też próby przypomnienia sobie co słyszał tamtego wieczora w karczmie.
Otworzył oczy, słońce wisiało już wysoko na niebie. - Minęło, aż tyle czasu?

Musiał się śpieszyć…

Miał wstać, gdy zauważył Akrilla idącego w jego stronę, szybkim zdecydowanym krokiem.
Farmer zatrzymał się zaledwie kilka kroków od niego i ostrym, karcącym tonem rzucił:
- Ruszaj, Eratelu. Inni chyba już wyruszyli, bo nie widzę tutaj nikogo poza tobą!

Odszedł. - I ja powinienem pójść w jego ślady. - Zauważył.

Jeśli rzeczywiście wszyscy już wyruszyli, stawiało go to w niezręcznej sytuacji.

Zebrawszy z domu plecak ze wszystkim co mogłoby się przydać, wyruszył w stronę lasu.
 

Ostatnio edytowane przez Drahagnon : 10-02-2008 o 18:28.
Drahagnon jest offline