Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2008, 13:53   #202
DrHyde
 
DrHyde's Avatar
 
Reputacja: 1 DrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłośćDrHyde ma wspaniałą przyszłość
Xavier spojrzał na Calien i tylko delikatnie się uśmiechnął. Deszcz tłukł nie ubłaganie w zadaszenie alkierza. Burza rozszalała się na dobre. Przy wtórze gromów odezwał się Xavier.

-Nie krępujcie się … Ja już jadłem.

Popatrzył na Joachima, który go zagadnął i już miał mu odpowiedzieć, gdy Felix wtrącił swoja opowieść z ostatnich kilku godzin. Na twarzy Xaviera wymalował się obraz zdziwienia. Max z ciekawością czekał aż Xavier się odezwie. Zielonooki znów miał się udzielić w rozmowie. Lecz drzwi do pomieszczenia się otworzyły i służka wniosła kubek soku. Postawiła go przed osobą Xaviera i uśmiechnęła się do Felixa. Ten spojrzał na służącą z lekkim zażenowaniem, że kolejny raz ktoś mu przeszkadza w mowie.

-Dziękuje dobra kobieto. Teraz wyjdź i zamknij drzwi.
–Powiedział stanowczo Xavier.

Służąca z lekkim zmieszaniem szybko opuściła pomieszczenie, jakby lękała się osoby Xaviera. Mężczyzna odwrócił się w kierunku słuchaczy, upewnił się, że już nikt mu nie przeszkodzi i zaczął mówić.

-Zacznę od początku. Jestem Xavier von Dammenblatz. Wielki Śledczy Tajnych Służb Grafa Borysa Todbringera. –Joachim usłyszał nazwisko i zorientował się, że ten mężczyzna musi być jakimś krewnym Barona von Dammenblatz z Wissenburga. -Jak zauważyliście nie mam akcentu reiklandzkiego i nie pochodzę z Altdorfu. –Max ze zdziwieniem słuchał Xaviera. –Od długiego czasu prowadzę śledztwo w sprawie zaginięcia kapłana Ulricha II z kultu Ulryka. Maxa poznałem w Altdorfie, gdzie doprowadziło mnie śledztwo w sprawie wcześniej wymienionego kapłana. Niestety trop się urwał. Przed wyjazdem do Middenheim w nieco śmiesznej sytuacji poznałem Maxa. Trochę popiliśmy dzień przed wyjazdem i Max zdradził mi, że jedzie do Middenheim w sprawie pewnej grupy przestępców, która działa na terenie Miasta Białego Wilka. –Wziął łyk soku i kontynuował. – Zainteresowała mnie ta sprawa. Max wyjechał z stolicy z myślą, że poznał miłego Altdorfczyka. Ruszyłem następnego dnia do Middenheim, aby zbadać sprawę, o której mówił Max. Nie ukrywam, że byłeś śledzony. –Popatrzył w kierunku Maxa. –Zanim zacznę kontynuować opowieść, może Max wtrąci kilka własnych informacji na temat śledztwa, które prowadzi.

Max nieco zdezorientowany i w lekkim szoku popatrzył na Xaviera. Wyraźnie był zaskoczony tym co powiedział właśnie Dammenblatz.

-Musze przyznać…że jestem zaskoczony…Pierwszy raz w moim życiu zostałem tak perfidnie oszukany i wrobiony. Niebywałe… -Max nie mógł uwierzyć w to co powiedział Xavier. –Dobrze. Opowiem wam teraz moje dotychczasowe spostrzeżenia. Grupa o której powiedział już Xavier to wyznawcy okrutnego Pana Zmian, Tego Który Zmienia Drogi. Skradli bardzo starą relikwię z altdorfskiej Katedry Sigmara. Zostali niemalże złapani, lecz nieudolność Gwardii Reiku, która poza swoimi kolorowymi strojami reprezentuje tylko kretynizm, doprowadziła do zgubienia sprawców. Trop został jednak odnaleziony za pomocą strażników dróg z Middenland. Dalszy pościg prowadził w kierunku Middenheim. Po przyjeździe do miasta, zgłosiłem się w świątyni Sigmara na służbę w charakterze śledczego. Rozpocząłem poszukiwania sprawców. Okazało się, że jednym z nich był sierżant Dietrich Rustung, którego zabiliście na trakcie. Przy okazji zabiliście też kilku innych heretyków. Gdy się o tym dowiedziałem, postanowiłem was odszukać jak najszybciej. Wyciągnąłem was z celi w celu współpracy. Tak jak już mówiłem oni chcą dopaść was a my chcemy dopaść ich… -Popatrzył na Xaviera. –Kontynuuj…

-Kontynuuje… -Podjął Xavier. –Oczywiście o tym o czym opowiedział Max wiedziałem już przed wami. –Uśmiechnął się szyderczo. –Cała sytuacja jest dosyć skomplikowana. Za tydzień do Middenheim przyjedzie Baron Heinrich Todbringer. Drugi syn władcy Middenheim. To o czym się tu dowiedziecie ma pozostać między nami, inaczej nie zaznacie litości…
Heinrich jest owocem nieślubnego związku z byłą damą dworu. Nieudolny i chory na umyśle Baron Stefan Todbringer jest pretendentem do tronu Middenheim. Niestety nikt nie spodziewał się, że wyrośnie na nieudolnego idiotę. Graf jest u schyłku swojego żywota. Nikt nie wie ile mu pozostało. Jeśli Baron Stefan zostanie władcą Middenheim, to będzie upadek tego miasta. Historia jednak uczy nas jak postępować w takich sytuacjach, ale to już nie wasza sprawa.
–Wziął łyk soku. –Transport jaki wam skradziono, to ładunki wybuchowe z Gildii Inżynierów z Nuln. Miały one dojechać do kopalni w Lindenheim. Niestety jakiś spisek doprowadził do tego, że wpadły one w łapy heretyków. Nie wiem co wspólnego z tym wszystkim ma Albrecht Helseher i Janna Eberhauer, ale dojdę do tego. Skradzione zostały również listy wraz z pocztą dyplomatyczną, wysłane przez Barona Heinricha, który wraca teraz z Bretonii. W listach znajdowała się między innymi lokalizacja trasy, jaką będzie jechał Baron Heinrich. Grupa żołnierzy wyjechała mu już naprzeciw. Mam nadzieje, że nie będzie za późno. Jeśli przeciwnik planuje zamach na Barona Heinricha i skradł tak duży ładunek, to oznacza, że szykują zamach na tron Middenheim. To jednak tylko domysły. Przypuszczam, że mogą mieć swoich agentów wśród wysoko postawionych ludzi, lub nawet wśród zaufanych doradców władcy. Według planu w ten Festag ma odbyć się uroczystość powitalna dla Barona Heinricha, którego nie było od roku w mieście. Nie możemy odwołać uroczystości, planowanej od dwóch miesięcy, gdyż ludzie w mieście zorientują się, że coś jest nie tak. Drugim powodem jest to, że przeciwnik zorientuje się, że coś wiemy. Musimy działać w ukryciu i szybko. Kto wie jaki maja plan, może Middenheim to dopiero początek podstępnej machinacji tych heretyków. –Wziął łyk soku. –Co do spostrzeżeń Herr Felixa. Kompania, o której mówił to Windhund. Mała kompania przewozowa. Mają siedzibę w dolnej części miasta w dzielnicy Wynd. Pierwsze słyszę jednak o opisanym człowieku z tatuażem. Wydam rozkaz obserwacji biura tej kompanii przewozowej. Czy macie jakieś pytania?



* * *


Andres schował się w krzaki naprzeciwko „Oręża Templariusza”. Burza rozszalała się na dobre. Andres przemoknięty tak, że bardziej się nie da, czekał wytrwale w zaroślach na mężczyznę. Na ulicy nie widać było już nikogo. Nawet koty i psy pochowały się w bezpieczne miejsca. Tylko w karczmach i innych tego typu przybytkach jeszcze paliły się światła. Reszta mieszkańców już smacznie spała w swoich łóżkach. Większość latarni w mieście pogasła pod wpływem szalejącego wiatru. Efektem tego stał się mrok ogarniający miasto. Od czasu do czasu jedynie przerywany blaskiem burzy. Popatrzył na błyskawice szalejące w powietrzu. Raz za razem uderzały w wyżej położone partie miasta. Andres zastanowił się nad wielkością szkód jakich przysporzą. Konsekwentnie pewnie Kanclerz zarządzi podniesienie podatków w mieście. W końcu za coś trzeba szkody naprawić…Pod budynek „Oręża Templariusza” podjechał powóz. Mężczyzna, na którego czekał Andres, wyszedł z zajazdu i wsiadł do powozu. Andres długo nie myśląc podbiegł do powozu wtoczył się pod spód i zaczepił się o co tylko mógł, aby nie spaść na ulicę. Powóz ruszył bardzo szybko do przodu. Jego siła raczej górowała nad zręcznością, dlatego od czasu do czasu szorował tyłkiem lub plecami o brukowaną ulicę miasta. Nie należało to do przyjemnych rzeczy w jego ciężkim życiu. W końcu powóz zatrzymał się. Andres zauważył, że to prawdopodobnie główna ulica, wiec poczekał aż powóz znów ruszy. Kilka metrów dalej opadł z pod wozu na ulicę, wstał i szybko podbiegł do ciemnego zaułka. Popatrzył na nazwę ulicy. To Zellaut Strasse. Był poniżej Morrsparku, na którym piętrzyły się złowieszczo wyglądające w taka pogodę groby. Naprzeciwko dostrzegł Gildię Medyków. W głąb ulicy po prawej stronie widział znany mu już pomnik faceta ze szczurami. Zorientował się, że nie odjechał tak daleko. Po prawej dostrzegł potężną Katedrę kultu Ulryka, za którą znajduje się „Oręż Templariusza”. Powóz musiał odjechać w kierunku zachodnim.

Dobrze, że przynajmniej wiem gdzie jestem…ale gdzie jest…

Po chwili dostrzegł śledzonego mężczyznę, który wszedł do kamienicy zaraz obok Gildii Medyków.
 

Ostatnio edytowane przez DrHyde : 28-03-2008 o 10:24.
DrHyde jest offline