Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2008, 15:07   #29
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Lilianum szła razem z Ottem i Borlathem, zaraz dobiegł do nich krasnolud chwaląc elfkę bardzo miłymi słowami. Lili zawstydziła się lekko. Z jednej strony czuła się głupio, a z drugiej rozpierała ją duma.

-Świetna robota, Lilianum. Sam nie zrobił bym tego lepiej- zaśmiał się krasnolud, a Lili uśmiechnęła się do niego sympatycznie. Był to naprawdę miły krasnolud, tylko wystarczyło dać mu szansę.
-Istotnie źle zaczęliśmy naszą wspólną znajomość, więc przedstawię się jeszcze raz, kulturalnie.- powiedział Durin do swoich towarzyszy -Nazywam się Durin Redanvil, Syn Torina. Do usług- powiedział, po czym uchylił lekko głowę w geście szacunku- od teraz postaram się być milszy dla wszystkich.

- Ojej, to bardzo miło z Twojej strony Durinie. Na pewno ja i Otto damy Ci szansę na pokazanie, że pod tą twardą skorupą kryje się naprawdę miły Khazard. Będę wręcz zaszczycona, jeśli będziemy traktowani przez Ciebie w ten miły, wyjątkowy sposób. - odpowiedziała ciepło uśmiechając się szczerze.
Dalsza podróż przebiegła spokojnie. Jednak jak się okazało karczma do której dążyli z takim zapałem, okazała się być mniej przyjazna niż zdawało się to na samym początku. Na ladzie tańczyły jakieś roznegliżowane panienki. Elfka odruchowo zasłoniła Ottowi oczy i odwróciła go twarzą do swej nogi. Nagle do Lilianum podszedł jakiś postawny chłop.

- Cześć mała, może postawić Ci piwo i zaoferować towarzystwo? Wśród tylu mężczyzn samotna kobieta.- powiedział postawny mężczyzna po czym wyszczerzył zęby w wilczym uśmiechu.

- Ojej jaki Pan jest miły. Z chęcią skorzystałabym z okazji, ale nie wiem czy mogę. Muszę porozmawiać z Turyli... - odpowiedziała uroczo z lekkim smutkiem w głosie i spojrzała na ladę - A z tego co mi się wydaje jest chyba trochę...zajęta.

- Jesteś biseksualistką?- Spytał mężczyzna wysoko unosząc brwi.

- Co proszę? - odpowiedziała pytaniem na pytanie z nieukrywalnym zaskoczeniem w głosie

- A po co pani chcę się z nią spotkać.- Powiedział mężczyzna i zmarszczył brwi, wybity z tropu.

- To jest moja dawna przyjaciółka. Potrzebuję jej pomocy. - odpowiedziała i ręką odgarnęła włosy za szpiczaste ucho.

- Och, oczywiście, że pomogę Ci się z nią spotkać. Ochroniarz to mój znajomy. Ale nie ma rzeczy za darmo.- Powiedział jakby zadowolony z siebie i mrugnął okiem do Elfki.

- Ale obiecuje mi Pan, że mi pomoże? - spytała jakby chcąc uzyskać jego słowo.

- Oczywiście, że tak słodka.

- Że jaka przepraszam bardzo?! - powiedziała z lekkim oburzeniem - Proszę nie używać takich epitetów w stosunku do mnie. Wolałabym być nazywana zwyczajnie, jeśli można.

- Och, ależ nie gniewaj się moja droga. A jak mogę Cię zwać?

- Mów mi . . . - dziewczyna zamyśliła się lekko. Pamiętała co się stało ostatnim razem jak chciała być miła. Stwierdziła, że jej dziwactwo jest trudne do pojęcia - . . . Artrestin. Zapamiętasz, czy skrócić? Bo wiesz, imiona elfów są trudne.

- Zapamiętam, zapamiętam. Ja nie skracam imion. To może być niemiłe dla innych.

- W razie czego, Art. - dodała i odsapnęła z ulgą. - Więc pomożesz mi? Kiedy?
Nie skraca imion, świetnie - przeszło jej przez myśl. Trochę się wkurzyła.

- Tak za darmo? A może by tak kolacja w ramach rekompensaty?

- Rekompensaty? No, ale...ja nie mam pieniędzy.

- Ależ Artrestin. Ja nie potrzebuję pieniędzy. Wystarczy mi Twoje towarzystwo.

- Och, Aha...no tak...no to dobrze - uśmiechnęła się miło.

- No to chodźmy. Porozmawiam ze strażnikiem.

Lili kiwnęła znacząco głową i gdy mężczyzna odwrócił się do niej tyłem szybko odstawiła Otta do Borlatha.

- To taka łotrzykowska akcja więc nie marudź i nie przeszkadzaj ok? - szepnęła do malca po czym odezwała się do półorka

- Błagam, popilnuj go, dobrze? - spytała jednak nie oczekując na odpowiedź szybko pognała za mężczyzną który miał doprowadzić ją do dziewczyny. Szła za nim a potem stała jak doczepiony ogonek. Wyglądała zza jego ramienia i uśmiechała się słodko.

- Witaj stary. Mam taką prośbę.- zaczął mężczyzna do strażnika.
- Witaj, a jaką konkretnie?- Odparł tamten dalej obserwując tancerki.
- Moja nowa laska chcę porozmawiać z jedną z tancerek. - odparł, a Lili pomachała zza jego ramienia uśmiechając się radośnie.
- Którą? - rzekł strażnik z wyraźną obojętnością.
- Turyli. Tą półelfką. Bardzo jej na tym zależy. Weź ustąp to może uda mi się ją przelecieć. - powiedział a Lili lekko się poirytowała Ta, jasne...i może jeszcze zrobimy to na dachu wieży maga -.-"
- Dobra, stary.- Mruknął strażnik. Ochroniarz kiwnął na półelfkę i ta zeszła z lady. Podeszli do niej, Lilianum jak zwykle z uśmiechem.

- Turyli ! - wrzasnęła radośnie i przytuliła półelfkę - Jak miło znów Cię widzieć! - powiedziała nie ustępując przyjacielskiego uścisku

- Przepraszam, ale kim Ty jesteś?- Zapytała zdziwiona.

- To panie się nie znają?- Uniósł brwi mężczyzna.

- Turyli, nie pamiętasz mnie? - odpowiedziała Lili puszczając uścisk. - Nie pamiętasz?

- Ale kim Ty tak w ogóle jesteś? - zapytała Turyli ze zdziwieniem przez co mężczyzna dalej wpatrywał się nieufnie.

Lili zlustrowała nagą dziewczynę wzrokiem
- Zmieniłaś się. - powiedziała i puściła jej oczko.
- Jestem Lilianum, kiedyś pracowałyśmy razem. Ale Ty znalazłaś lepsze miejsce niż ja. Mam kłopoty i chyba potrzebuję Twojej pomocy.

- Pracowałyśmy razem? Może, nie pamiętam. A z jaką to prośbą do mnie przychodzisz?

- Poczekaj.- Przerwał tamten mężczyzna.- Mówiłaś, że masz na imię Artrestin.

- A czy . . . - rozejrzała się patrząc w szczególności na mężczyzn stojących obok nich - Nie mogłybyśmy porozmawiać na osobności?
Nagle rozmowę przerwał jej mężczyzna.
- Mam na imię Lilianum Arterstin Elevelorin, i nienawidzę jak mówi się do mnie Lili. Ale nie okłamałam Cię, kochanie.

Tamten napuszył się, ale pozwolił wam odejść na zaplecze. Strażnik patrzył trochę nieufnie.

- Nie znam Cię, a Ty nie znasz mnie. Nigdzie indziej nie pracowałam i nie współpracowałam z żadną elfką, więc nie wstawiaj mi kitu. Gadaj czego chcesz i kim jesteś, albo zaraz zawołam strażnika.

- Przeprasza, wiem, że nie jesteś głupią kobietą
- zaczęła nadzwyczaj miło - Wiem też, a raczej wydaje mi się, że wcale nie jest Ci tu do śmiechu. Jeszcze raz przepraszam - powiedziała ze skruchą i spojrzała w oczy dziewczyny - Potrzebuję znaleźć Hektora Jaszczurzy Język. Wiesz w jaki sposób pośrednio mogę się dowiedzieć o jego pobycie? - powiedziała miło i ciepło, jak to miała w zwyczaju.

- Nie próbuj mnie ugłaskać. Jak sama stwierdziłaś nie jestem głupia i nie nabiorę się na Twoje manipulacyjne gierki. Ty potrzebujesz pomocy i ja jej potrzebuję, ale powiedz mi co Ty chcesz zdziałać przeciw Hektorowi sama.

- Będę przed Tobą szczera. Przede wszystkim nie jestem tu sama. Moi towarzysze są w głębi karczmy, ale ze względu na to iż to ja jestem roznegliżowana nie oni, zostałam ciepło przyjęta. Chyba nie dojrzysz ich w tym tłumie....a tak w ogóle...jakiej potrzebujesz pomocy? Może mogę Ci pomóc - powiedziała szczęśliwie nieukrywając chęci w udzielaniu pomocy

- Tak myślałam. To teraz słuchaj co i jak. Mój chłopak był pewnego razu w głębi lasu rosnącego nieopodal wioski. Odkrył tam klapę, pod którą schowany jest korytarz z jakimiś zamkniętymi na końcu drzwiami. Podobno za tymi drzwiami jest jakiś skarb. Tak głoszą plotki. Potem jednak było gorzej.- Przerwała i Lili zobaczyła, że kobieta płakała.- Dzisiaj rano porwali go jacyś ludzie. Weszli tu do karczmy i wynieśli go siłą. Pewnie chcą żeby im pokazał ten korytarz.- Skończyła mówić i rozpłakała się już na dobre.

Lili pociesznie przytuliła kobietę
- I co mam zrobić? - spytała z lekkim żalem

- Może nawet ich dogonicie. Była ich trójka. Uratujcie go... Proszę. Wiem, wiem g-gdzie... Jest ta klapa.- Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale nie dała rady.

- I sądzisz że znajdziemy go pod tą kalpą? - spytała głupio Lili

- Może nawet ich dogonicie. Była ich trójka.

- Powiedz mi wszystko by ułatwić mi to zadanie. Spróbuję Ci pomóc, jednak nie mogę obiecać, że Twojemu chłopakowi nic nie jest jednakże...Jak wrócę tu drugi raz z konkretnymi informacjami, pomożesz mi?

- Pójdę z wami!- Powiedziała dziewczyna, gwałtownie podnosząc głowę.

- Ale...możesz stąd wyjść? - rzekła Lilianum z wyraźnym zaskoczeniem. Sądziła, że ochroniarz raczej na pewno nie wypuści jej stąd dobrowolnie.

- Oczywiście! Oberżysta jest pod moim pantoflem.- Powiedziała z jakimś dziwnym błyskiem w oku i nagle znowu wybuchła płaczem.- Ja go już nie zobaczę. Nie zobaczę go, prawda?

- Co Ty gadasz? Jasne, że zobaczysz! - odpowiedziała Lili z wyraźnym uśmiechem na twarzy. - I będzie suuuperrr! - dodała radośnie i uścisnęła krótko Turyli.

- Chodźmy i nie marnujmy czasu. Może jeszcze ich dogonimy w lesie. On napewno będzie się ociągał.

- A może....ubrałabyś się? - rzuciła lekko głupawo rumieniąc się.

- Co? Och, tak.- Mruknęła speszona i otworzyła drzwi do karczmy.- Pójdę do swojego pokoju i zaraz spotykamy się przed oberżą.- Rzuciła odchodząc.

- To paa! Dziękuję Ci, jesteś kochaną przyjaciółką!! - krzyknęła by ochroniarz i mężczyzna który ją tu przyprowadził mogli to usłyszeć po czym pospiesznie opuściła zaplecze.
Ukradkiem przedarła się do swoich towarzyszy. Nie była pewna czy Turyli na pewno zjawi się przed karczmą, czy nic jej się nie stanie. Stanęła przed nimi z pełnym uśmiechem na twarzy. Takiego jeszcze nigdy u niej nikt nie widział.

- Zgadnijcie co? - zaczęła tajemniczo choć chyba każdy wszystkiego już się domyślał. - Rozmawiałam z nią i nam pomoże!! - powiedziała radośnie i uściskała krótko Borlatha. Poskakała jeszcze trochę z radości i uściskała radośnie krasnoluda.

- Wyjdźmy przed oberżę i poczekajmy na nią. Zaraz powinna przyjść - zachęciła ich entuzjastycznie do wyjścia.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 08-02-2008 o 15:34.
Nami jest offline