Nie dbając więcej o swojego wspólnika, który spuszczał się windą na dół, schował Magnum za pas i zbiegł na dół. Zignorował smród krwi i parędziesiąt ciał komandosów - był do tego przyzwyczajony; od jednego wziął Desert Eagle i Colt Commando, wraz z magazynkami. Wyszukał kogoś o mniej więcej w swoim wzroście, zdarł z niego ubranie, które włożył na siebie - na wszelki wypadek, by uciec stąd nie niepokojonym. Naciągnął maskę przeciwgazową i respirator na twarz. Świeża dawka tlenu, który mieli do dyspozycji komandosi, orzeźwiła go. Uśmiechnął się pod hełmem. Mundur nieco zakrwawiony, ale do diabła z tym.
Złożył ponownie snajperkę H&K i schował ją do plecaka, podobnie magnum. Eagle włożył do kabury.
Wszedł do windy i zjechał nią na sam dół. Cóż, poniekąd misja wykonana, jakby na to nie patrzeć. Chyba czas na to, by znaleźć mojego mocodawcę i zapytać się go o następne zlecenie. Kanały...
Wyszedł tym samym wejściem, co wszedł. Kanałami skierował się do zamku. |