Robert skinął głową na słowa rycerza.
-Rzeczywiście dziwną, ale odwagi nie można im odmówić. Jak dotąd żaden słówkiem nawet nie wspomniał o porzuceniu zadania, a przecież wśród pośledniejszego ludu to zjawisko nazbyt częste. No ale cóż, skoro Pani nadarzyła mi takich kompanów nie wypada wybrzydzać nieprawdaż?- uśmiechnął się -A do Mouisllion jedziemy, żeby schwytać pewnego zbójcę, z rozkazu samego księcia. Rabuś został zraniony i zbiegł w tamte strony. jego imię z pewnością nie jest ci obce. Zwie się on Guido le Beau.-
Rycerz uważnie spojrzał na twarz dowódcy starając się cokolwiek z niej wyczytać. Mimowolnie ukazana emocja mogła pomóc w zdefiniowaniu charakteru zadania. |