Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2008, 23:43   #114
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Gdy tylko zwolniono, Tupik miał szansę jakoś dogonić towarzyszy, których mógłby zgubić, gdyby kłus ten miał jeszcze trochę potrwać. Nie był ciekawy reakcji zbrojnych, Ci gotowi byli zadźgać „Skałę” chwycić Tupika za chabety i dowlec do reszty oddziału. Po raz dziesiąty a może setny z kolei Tupik zachodził w głowę jak to się stało, że podjął się tak parszywej roboty. Zastanawiał się czy w ogóle pozwolono by mu opuścić Mounsilion gdyby nie było z nimi rycerza. Chwilę wolniejszej jazdy wykorzystał też na przekąszenie kanapek które wcześniej zdołał przygotować. Dobrze, że był taki pozorny, bo normalnie już zrobiłby ze dwa postoje, ale przy tych bandziorach wolał nie ryzykować.

Powrócił do wcześniejszego zajęcia wyszukiwania ziół, miał też nadzieję, że wkrótce gdzieś się zatrzymają, przydałby się wypoczynek. W międzyczasie podjechał do niziołka Nikolaj.

- Wiesz, sam się zastanawiam. Mowa była o jakimś dobrze płatnym zadaniu od księcia. Myślałem , że sobię karczmę za nagrodę postawie. Gdybym tylko wiedział czym ta wyprawa śmierdzi to wolałbym w Kislevie w zimę ziemniaki kopać, licząc, że coś znajdę niż na tych przeklętych terenach jakiegoś zbira. Masz pewność , że nas stamtąd wypuszczą? Może obowiązuje niepisana zasada, żeby wykończyć każdego kto stamtąd wraca. Zobacz jak szybko i bez pytania potraktowali tamtych nieszczęśników. A jeśli mieli papiery to myślisz, że ktoś się ich o nie spytał??

Podejrzana sprawa, Książe na pewno ma swoich ludzi, czy to nie dziwne , że tak ważną misję - z punktu widzenia własnego ego, poświęca byle przybłędom, oczywiście nie urażając nikogo, ale chyba wiesz co mam na myśli. Moglibyśmy być każdym a teraz wiemy o kłopotach księcia, o tym , że nie potrafi sobie poradzić z jednym, wyjętym spod prawa człowiekiem.

To mi śmierdzi jak zgniła kapusta, albo nie, jak zbuk . Teraz pomyśl, dojeżdżamy do bram ogłaszając, że misja wykonana a nikt nas nie wypuszcza z Mounsilion – przeciez możemy być potencjalnymi nosicielami zielonej ospy. Le Baue nie żyje, a my odcięci i skazani na pomór nie przekażemy nikomu żadnych informacji. Swoich ludzi szkoda zostawiać na pewną śmierć, ale nas? Obcych z ogłoszeniowej łapanki? Już czuje się tak, jakbym był więźniem.
 
Eliasz jest offline