Joachim milcząc przysłuchiwał się temu, co obaj mężczyźni mają do powiedzenia. Kiedy w końcu skończyli w zamyśleniu zaczął bawić się swoim medalionem obracając go w palcach. Sprawa się komplikuje. Teraz już chodzi o sukcesję tronu elektorskiego a to już nie w kij dmuchał. Oczywiście o ile to wszystko jest prawdą, ale jak na razie nie mam powodów, by sądzić inaczej. Mimo to trzeba zachować ostrożność, igramy tutaj z ogniem a przecież nie chcemy się sparzyć.
Zwadźca spojrzał na powierzchnię stołu, który od lat używania został wygłodzony setkami rąk przesuwającymi po nim kolejne kufle, talerze i misy. Jeden jedyny punkt wystawał tylko lekko ponad resztę powierzchni. Twardy sęk nadal trzymał sie mocno, a zahaczywszy o niego, nie raz zapewne wylano trunek. Jesteśmy trochę podobni, do tego sęku. Niby mało znaczący, ale możemy, że zaszkodzić tym kultystom. I tak jak ten sęk nie daje się wyrwać, tak i z nami nie pójdzie im łatwo.
W oczach Joachim pojawił się na moment złowrogi błysk. Po chwilo odezwał się chłodnym, rzeczowym tonem.
-Co racja to racja. Ktoś o twoim fachu Max; nie powinien tak łatwo dać się podejść. I co to była za relikwia? Musimy to wiedzieć, jeśli mamy zamiar pokrzyżować plany kultystów. Bo zamach na jadącego z Bretonii Heinricha wydaje się być dla mnie prawdopodobny. Upośledzonego umysłowo Stefana ludzie ich pokroju łatwo owiną sobie wokół palca. Możliwe, że już to zrobili. Tylko nadal nie mogę zrozumieć, po co im jest ta relikwia?-
Ostatnio edytowane przez John5 : 08-02-2008 o 23:57.
|