Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2008, 15:57   #14
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
- (...) Miya, niech to będzie „odpracowanie”. Myślę, ze wiesz o co mi chodzi. - zwrócił się Alaron do dziewczyny, a ta kiwnęła znacząco głową.

- Tak wiem, i nie mam co do tego wątpliwości. Po to tu jestem, by pomagać. Dla Ciebie Alaronie. - rzekła ze stoickim spokojem i niewyobrażalnie wielką dobrodusznością. Tak wielką, że niektórym z was mogło zrobić się żal biednej, naiwnej dziewczyny, która myśli, że swym dobrem, oddaniem i szlachetnością zmieni świat. A przecież było to prawie, że oczywiste iż nie ma na to najmniejszych szans. Nie zdoła zmienić wszystkich choć jakby jej się to udało...ale koszmar!! Cały świat pogrążyłby się w klonach Słonka. Apokalipsa według naiwnej nastolatki. Nie wiem jak wy, ale ja chyba wolałabym według Jana. Zróbmy to po Bożemu.

I nagle co się okazało? Że muszą uciekać. Tak, wielcy wojownicy, którzy mieli ratować świat przed zagładą uciekają tylnym wyjściem karczmy tak, by nikt ich nie zauważył. Słonko nie spieszyła się. Ze stresu wpadła na krzesło Łuczniczki i potknęła się o nie lądując brodą na podłodze, zaś brzuchem na krześle. Ku jej zadowoleniu chyba nikt tego nie zauważył więc szybko się pozbierała, sprawdziła czy nie zgubiła klucza bądź Wisiorka prawdy i czmychnęła za resztą. Szła ostatnia, bo niby jak miałaby iść nieostatnia skoro jeszcze nie tak dawno potknęła się i przez to została z tyłu. Mimo to jeden z mężczyzn zatrzymał się by ta go minęła. Wolał iść jako ostatni.

- Ojej dziękuję! - powiedziała radośnie jednak wymijając go szybkim krokiem kopnęła jakiś mały kamyczek który wystrzelił do góry i trafił w głowę biednego samuraja idącego przed nią.

- Ups... - zaczerwieniła się i zrobiła głupią, przepraszającą minę - Wybacz. - rzekła słodko i tak oto kolejny mężczyzna przepuścił ją by szła przed nim. Widocznie stwierdził, że tak będzie bezpieczniej. Dla odmiany nie wszyscy jeszcze zrozumieli, że najbardziej bezpieczni będą wtedy, gdy Słonko będzie szła jako pierwsza. Choć z drugiej strony jakby się potknęła to zablokowała by przejście. To może lepiej by szła pod nimi? Cokolwiek autor ma na myśli. Albo gdyby tak...ciągnąć ją na taczce?! *szok*

Dziewczyna szła radośnie gdy nagle poczuła jak coś po niej chodzi. Dziwne takie odczucie gdy naprężają Ci się wszystkie mięśnie i zaczynasz dygotać. Wszystkie nadzieje pełzną po tobie jak setki, małych, drepczących, ośmionogich pajączków i rzuca tobą na boki w obrębie Twojej osobistej przestrzeni. Wtedy to też dostrzegła jak mężczyzna, który ich prowadził przytulił drzewo. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zrobiło jej się miło, ale nagle w drzewie ukazała się sporej wielkości dziura. Miyi szczęka opadła do samej ziemi i stała jak wryta. Mężczyźni nie chcąc na nią czekać wyminęli ją a ona podbiegła do drzewa i okrążyła je jakby szukając kolejnej dziury. Spojrzała to na wylot, to na Fillina.

- Zabiłeś drzewo!! - rzuciła oskarżycielsko i z charakterystycznym dla siebie fochem odwróciła się na pięcie i z uniesioną ku górze głową weszła do rany drzewa. Potknęła się na progu, jednak udawała, że wcale tak nie było i z dumą szła dalej.

Gdy doszła na sam dół jej oczom ukazała się jakaś...jaskinia?! Nad jej głową widniała nieświecąca żaróweczka, która zapewne sygnalizowała zdolność do pojmowania świata przez dziewczynę. Widziała już wiele, i wiele przeżyła, ale czegoś takiego nigdy nie widziała! Facet zabija drzewo, a te na samym dole ma kamienne mieszkanko.
Spojrzała na skalne półki i po krótkim zastanowieniu wzięła jedno z dziesięciu krzeseł i położyła je na półkę po czym uśmiechnęła się do siebie.

- Fajna szafa ^-^ - oznajmiła radośnie i odłożyła krzesło tam gdzie stało. Wtem też dojrzała, że jeden z mężczyzn, samuraj, zaczyna się rozbierać. Usiadła na stole machając w powietrzu nóżkami i patrzyła jakby to było czymś normalnym. Widziała jego umięśnione plecy, takie zgrabne, jak żywa rzeźba. A gdzie on ma skrzydła?! - Zalśniło w jej głowie, ale pomyślała, że być może zdjął je lub mu je obcięli za kare. Wtedy to mężczyzna, skończywszy się przebierać przeniósł swój wzrok na Słonko.

- Fajne plecki! - rzuciła do niego wesoło i pomachała ręką. Nagle stół w tajemniczy sposób lekko się uniósł i dziewczyna spadła z niego na podłogę. Unosząc się na ramionach z zamiarem wstania usłyszała poważny, kobiecy ton.

- Pozniej mozemy nawet zrobic niewielki sparing na dobry sen lecz teraz... Chce wiedziec na czym stoje.

- To jest kamień, jestem pewna. - odpowiedziała trzymając otwartą dłoń na czole.
- A co to jest sparing? - spytała uśmiechnięta stojąc już zupełnie prosto.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline