Cytat:
Napisał Beriand Taa, ale nie mam żadnego NPC'a [no oprócz martwego żebraka], z nikim nie walczycie, praktycznie nic.... |
Oj tam... Może to moje zboczenia jako MG z 8 letnim stażem wychowanego na Magii i Mieczu
Ale...
Uważam, że gra na forum stwarza bardzo duże możliwości opisowe dla MG, dlatego np. dziwie się takim skromnym opisą typu:
Główna sala gospody była bardzo duża.... jakieś 40x50m. Stoły były rozrzucone asymetrycznie, między nimi stale krążyli kelnerzy, przy ladzie zawsze stał spory tłumik. Wy wybraliście miejsce niedaleko drzwi. Salvatore znikł gdzieś na kilka minut, po czym pojawił się z powrotem, z dwoma kuflami piwa. W tym samym momencie wrócił Dreak, z dwoma sztyletami. Rozmowa znowu się rozpoczęła i zeszła na tematy ilości ochrony. Tymczasem podszedł do was jakiś żebrak i spytał wystraszonym głosem:
-P-panie, daj co łaska! N-nie mam co jeść..... P-panie- tu padł do nóg Estralina.
Spójrz bracie, z takiego czegoś można zrobić prawie że opowiadanie
Pamiętaj, że postacie mają wiele zmysłów... Nie tylko wzrok... Wykorzystuj to... Zapachy, odgłosy, odruchy... Buduj klimat - I wcale nie w sposób jaki pokazuje... Masz swój styl, przecież, prawda? Mistrz gry winien być jak pisarz
Przestąpiliście próg gospody. Jej przestronne wnętrze licho rozświetlały świeczniki pod sufitem i nieliczne kandelabry na ścianach. W powietrzu unosił się aromat skwaśniałego piwa i potu.Podłoga nie widziała szmaty chyba od miesięcy - Aż niedobrze wam się zrobiło, gdy pomyśleliście, czym może być brud, który ją zalega... A wśród tego wszystkiego, pomiędzy asymetrycznie rozstawionymi stołami okupywanymi przez przeróżną klientele krzątali się pracownicy, w pocie czoła zapamiętujący i przynoszący zamówienia... W drugim końcu sali, pod barem ciąglę kłębił się mały tłum ludzi, którzy przekrzykując się nawzajem domagali się swego...
Wy usiadliście przy jednym ze stołów nieopodal drzwi - Krzesła zatrzeszczały ostrzegawczo pod waszym ciężarem - Widać ich młodość była już nie ta... Salvatore oddalił się od was w stronę baru by przedrzeć się do karczmarza i złożyć zamówienie. Gdy wracał niosąc w dłoniach dwa kufle piwa do karczmy wszedł Dreak, na widoku niosący dwa nowo zakupione sztylety.
Gdy już wszyscy rozsiadliście się wygodnie, rozmowa na temat zadania rozgorzała na nowo...
Nagle, nim padły pierwsze słowa poczuliście odurzający smród niemytego ciała, a następnie dopiero zbliżającego się do waszego stolika żebraka...
-P-panie, daj co łaska! N-nie mam co jeść..... P-panie - Wyjąkał chrapliwym głosem zataczając się i przypadajac do stóp Estralina błagalnie wyciągnął w jego stronę brudne dłonie.