Dwóch mężczyzn wybuchło śmiechem.
- O Theusie, ona nas bierze zupełnie na poważnie. - Fryderyk otarł łezkę i orzeźwił sobie gardło winem. - Usiądź, ale wiedz, żę ja ci niewiele pomogę. - pasknął śmiechem. - Ale zawsze mogę spróbować pomóc.
"- To się nazywa desperacja -obrzuciłam Alberto morderczym spojrzeniem - zresztą nie każdy ma czas na głupie żarty! - Dodałam lekko obrażonym tonem i zdałam sobie sprawę ile czasu już bezsensownie straciłam, więc natychmiast zwróciłam się do Fryderyka - Jakakolwiek informacja będzie zbawienna, ponieważ chwilowo cierpię na dezinformację maniakalną, a moja jedyna popleczniczka leży tam - tu wskazałam oskarżycielskim gestem na Simone - pijana jak bela!" - Widzisz ją? - Fryderyk wskazał Moirę kielichem i zwrócił się do Alberto. - Mówi, że straciła dużo czasu, ale dalej nie zadała żadych pytań.
Alberto wzruszył ramionami. - Która godzina Bosmanie?
Ten ze szkorbutem spojrzał za siebie. A właściwie przez okno, które się tam znajdowało. - Pierwsza po południu.
- No to jeszcze chwilę muszę poczekać. - Fryderyk przejechał dłonią po swoich włosach (tych prawdziwych, kruczoczarnych, zebranych z tyłu w kucyk).
- Jeszcze chwilę - przytaknął Alberto.
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Ostatnio edytowane przez Latilen : 16-02-2008 o 00:52.
|