Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2008, 17:38   #19
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Valar nie angażował się w rozmowy swoich towarzyszy. Nie był w nastroju do tego, więc usnął na dobre, zaraz po tym jak Fillin skończył mówić.
Redslinger nie lubił spać, właściwie nie lubił snów. Bał się ich, tego co w nich ujrzy i tego co mu przypomną.
Tej nocy wspomnienia były bardzo nachalne. Cały czas wykonywał nerwowe ruchy i mruczał coś pod nosem. Zdecydowanie nie był to przyjemny sen.

Po kilku godzinach, obudził się z koszmaru, błyskawicznie podnosząc się do pozycji siedzącej, oddychając głęboko. Otarł ręką spocone czoło i wstał by zabrać pakunek od karczmarza.
Zjadł trochę, napił się i spakował swoje rzeczy. Po kilku minutach był gotowy do drogi.
Zarzucił na szyję dużą brązową chustę i wyszedł za resztą drużyny.

Całą drogę, Valar szedł na przedzie, zaraz za Fillinem.
Kiedy słońce schowało się za horyzontem a drogę oświetliły gwiazdy karczmarz zarządził postój i wyznaczył Valara na pierwszą wartę. Mógł czatować całą noc, aby uchronić się przed snem, ale wiedział, że musi być wypoczęty następnego dnia i wartowanie przez całą noc odpada.
Usiadł wygodnie i zapalił swoją fajkę. Przeklinał się za to, że wczorajszego wieczora opróżnił bukłak z alkoholem.
Kiedy jego zmiana dobiegła końca, podszedł do Miy, która i tak nie spała.
-Twoja kolej, ja muszę się przespać- powiedział do dziewczyny, uśmiechnął się i położył na ziemi pogrążając się w kolejnym koszmarze.

Obudził się wcześnie rano, czując pierwsze promienie słońca na swojej twarzy. Pogrzebał w torbie i wyciągnął z niej trochę jedzenia, które zjadł, popijając wodą.
Podczas kolejnego dnia marszu na ich drodze stanął mężczyzna, o którym Valar słyszał już wcześniej z opowieści Alarona.
Silvarin ostrzegł Fillina o niebezpieczeństwie ze strony wysokich elfów. Słysząc to Valar uśmiechnął się lekko.
-„Więc nie jesteśmy tak bezpieczni, jak się spodziewałeś…”-pomyślał Redslinger.

Kolejnej nocy znowu trzymał wartę jako pierwszy, paląc fajkę i patrząc się w dal, rozmyślając o różnych sprawach.
Czy to możliwe, że w tak krótkim czasie, tak bardzo przywiązał się do swojej nowej kompani? Czy to możliwe, że znalazł kogoś, na kim na prawdę mu zależy? A co jeżeli jego osoba znowu sprowadzi kłopoty i oni też zginą?
Te myśli męczyły go przez całą noc. Jego skołatane nerwy nie wytrzymały by kolejnej straty przyjaciela. To by było zbyt wiele.
W pewnym momencie ściągnął swoją rękawice, ujawniając pierścień na jednym z palców. Pogładził wyryte na nim runy, mrucząc jakieś słowa w dziwnym języku, dla większości nieznanym.

Nad ranem wstał razem z resztą i ruszył za Fillinem.
Po kilku godzinach drogi, karczmarz zatrzymał wszystkich, wyczuwając niebezpieczeństwo.
-Mag za plecami, zbrojni na froncie- burknął do siebie.
Widząc karczmarza i Miye biegnących na dziesiątkę uzbrojonych postaci, wyciągnął miecz i ruszył za nimi, wpadając na przeciwników z impetem.

Starał się blokować wszystkie ciosy i kontrować je mieczem, lub pięścią, odzianą w rękawice z ćwiekami.
 
Zak jest offline