- Może coś by ci się udało na boku kupić, ale to obóz wojskowy, więc ja udam się do kwatermistrza pewnie cały czas potrzebują wojowników, a ty wszakże też chłop i mieczem potrafisz robić, tobie też radzę się zaciągnąć no chyba, iż wcześniej coś ciekawszego wypatrzę - odpowiedział Cohen.
- Tak mieczem machać potrafię - zgodził się z wojownikiem. - Jednakże powiem ci, że mistrzem w tym nie jestem i broni w życiu raczej do przepędzania wściekłych chłopów używałem niż do walki z jakimiś umarlakami. Zresztą skoro tu żołd najemnikom wypłacają to może do liczenia pieniędzy kogoś potrzebują, a na tym znam się jak mało kto - dodał z uśmiechem.
Już miał zostawić Cohena i udać się na posiłek, bo na głodniaka myśleć nie mógł, gdy podszedł do nich rycerz. Skarbimir poznał go od razu po zbroi. Młodzieniec przedstawił się i wyraził chęć udania się wraz z Kislevczykiem i Cohenem do stołówki. Poborcy spodobało się to, bo nie musiał już samotnie jeść, a fakt, iż rycerz już był wcześniej w obozie dawał szansę na zasięgnięcia jakiś informacji na temat tego miejsca.
- A no chodźmy - powiedział udając się do stołówki. Po chwili spostrzegając, że się nie przedstawił postanowił naprawić swój błąd. - Wybacz - zwrócił się do Lothara - nie przedstawiłem się... Nazywam się Skarbimir Skryba i pochodzę z Kislevu.
__________________ Nic nie zostanie zapomniane,
Nic nie zostanie wybaczone. Księga Żalu I,1 |