Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-01-2008, 15:35   #51
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Felix podskakiwał ucieszony jak małe dziecko napotykając kolejne przydatne roślinki. Zwracał przy tym na siebie uwagę, nie przejmował się tym specjalnie. Cieszył się ze znanych sobie roślin jak i z tych nieznanych grzybków, gdyż jak go uczyła starożytna zielarska wiedza, każda roślina miała swoje właściwości i zdolności, czasem lecznicze, czasem trujące a jeszcze czasem czystko użytkowe, jak choćby do farbowania rzeczy, wykorzystać można było wszystko, trzeba było jeszcze tylko wiedzieć jak.

- Dzięki przyjacielu masz racje dobrze jesteś lepszy w leczeniu niż ja. Jakim jakież to przekleństwo iż nie dojrzałem tej rany zaraz po bitwie.


Ależ drobiazg, od tego tu jestem a bez twoich odważnych szarż, podejrzewam, że nie przetrwalibyśmy tak długo tego oblężenia. Po prostu następnym razem sam będę przejmował inicjatywę w tych sprawach, tak jak Ty przejmujesz gdy przychodzi nam walczyć.


Prawdziwą gratką było jednak wyznanie Skarbimira.

Co? Czemu mi o tym nie powiedziałeś wcześniej? – spojrzał z przekąsem na Skarbimira, czując zawód z powodu tego iż nie zdoła obecnie zabrać i przebadać nieznanej mazi. Dewiza, że wszystko można do czegoś wykorzystać tyczyła się też takich nawet substancji…tym bardziej, że niespotykanych. Po chwili jednak się opanował a z powodu nowych ziół i grzybków wkrótce wspomnienie niezbadanej, nieznanej, cudownie zielonej mazi po niespotykanym stworze, przestało mu się obijać po głowie.

- Wiesz mniejsza o pieniądze,ta maź mogła być ciekawa, choć to rzeczywiście dziwne. Całkiem możliwe, że ten mały stwór, którego widziałeś podrzucał nam wczoraj monety. Tylko po co?

Felix wyciągnął wczorajsze znalezisko próbując w nim dostrzec ślady mazi lub cokolwiek co odróżniało by tą monetę od drugiej standardowej.

- Jak wchodziłem do budynku to od progu wszystko dokładnie sprawdzałem i nie znalazłem tam jednej z tych monet, następnie gdy wychodziłem to w miejscu już przeszukanym znalazłem ją. Wiem, że gdybyś widział kogoś kręcącego się w pobliżu to zaalarmowałbyś nas, ja myślę, że usłyszałbym kogoś takiego. Inna sprawa jeśli to był mały stworek – trudny do zobaczenia i cicho przemieszczający się. W tym miejscu wszystko jest możliwe, a chordy kościotrupów kręcące się bez nekromanty budzi moje najgłębsze zdziwienie. Pewnie w każdej chwili stąpamy po przeklętej ziemi…

Zawiesił złowieszczo głos, szybko jednak uśmiechnął się dając do zrozumienia, że żartował. W głębi duszy wiedział jednak, że żart służy do ukrywania niepewności i prawdziwych lęków.

Ucieszył się z nowoprzybyłych rycerzy, miło było wiedzieć, że nie są w tym przeklętym rejonie sami, a grupki zabłąkanych rycerzy mogą jeszcze nie raz przyjść z zaskakującą odsieczą.
 
Eliasz jest offline  
Stary 05-02-2008, 23:56   #52
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
- Lotharze. – odezwał się Percival. – Z pewnością ten złodziejaszek zdechł w kniei, pewniakiem ghule obgryzają mu członki. Zresztą wysłali nas na takie błahe zadanie, bo zwyczajnie zbyt wielu ludzi ściąga w te strony. Nie wiem, czy to dobrze wróży, więcej żywych, więcej martwych.
- Koniec tego gadulstwa, bo mi stopy pomarzły. Idziemy!
Idziemy! – zakrzyknęły chórem krasnoludy, a wraz z nimi rycerze. Też dołączyliście się do tego okrzyku.

Po kilku godzinach, a może i więcej, bo zdążyło prawie ściemnieć, dotarliście do obozu. Odetchnęliście z ulgą, gdy już z dala było widać proporce zatknięte na baszcie fortu. Fort obóz, jedna cholera, i tak był szczelnie obmurowany palisadą, tak, że nawet mucha by się nie przecisnęła. Przejechaliście pomiędzy pieńkami wykarczowanej części lasu. Wpuścili was do środka bez zbędnych ceregieli, widać jedynie trupów nie przyjmowali. W powietrzu unosił się zapach grochówki i końskiego nawozu.

Z jeszcze większą ulgą stwierdziliście, że tutaj jest całe mrowie ludu, a atmosfera była taka, jakby to Pierwszy Kufel był. Było kolorowo od ludzi, rycerzy, najemników i żołnierzy. Wszędzie rzucały się w oczy tarcze z herbami rycerstwa, czarny kruk na żółto białej szachownicy, symbole Sigmara i Morra, samych tarcz bez herbów było jeszcze więcej. Mogliście usłyszeć gdzieniegdzie Tileańską, bądź Estalijską mowę.

Manewrowaliście pomiędzy namiotami i prowizorycznymi chałupami. Wkrótce dotarliście do serca obozu, a było nimi kilka budowli, wraz z basztą pośrodku. Widać była tu wcześniej jakaś wioska. Ta miała około pięciu pięter, i zapewniała widok na całą okolicę.

Krasnoludy zostawiły was na chwilę, weszli do wielkiej stodoły wraz z rycerzami.
- Zostań tu, Lotharze, dowiem się szczegółów z naszym kontraktem. Najlepiej idź coś zjeść, dołączymy do ciebie potem. – odparł Percival..

W Forcie Najemników paliło się wiele ognisk, przy których ogrzewali się ludzie. Noce były w tej krainie wyjątkowo chłodne, o czym zdążyliście się już przekonać. Wokół baszty mieściły się trzy duże stodoły, i kilka pomniejszych zabudowań, żywo przypominających poprzednią wioskę, jaką spotkaliście. Jedna pełniła rolę magazynu, przynajmniej tak się wam wydawało, a strażnicy w sile dwudziestu osób z pewnością nie stali tutaj dla picu. Druga, ta, do której się udało się kilku krasnoludów z Moffinem, oraz rycerze, była obwieszona różnymi flagami. Pełniła rolę centrum informacyjnego, oraz z pewnością wszyscy wojacy przychodzili tutaj po swój żołd. Trzecia natomiast pełniła rolę stołówki, albo zajazdu, to od niej biło grochówką. Pozostałe zabudowania także zostały w pełni wykorzystane. Na jednym z nich dało się widzieć szyld z kowadłem, na innym z sakiewką, a inne był strzeżone przez straż, widać dowódcy się w nich zakwaterowali.

Pozostałe krasnoludy zgodnie poszły do stołówki. Niedaleko niej były zagrody z boksami dla koni, z zadaszeniem, całkiem sporo ich zresztą tam było.
 
Revan jest offline  
Stary 06-02-2008, 11:54   #53
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Felix poszedł odprowadzić do stajni konia, zaopiekował się swym wierzchowcem, bez którego nie wyrwałby się z nawałnicy trupów. Cały czas rozglądał się po obozie, tylu wojowników zgromadzonych w jednym miejscu stanowiło potężną siłę.

Dla Felixa najważniejsze było odszukanie kapłana lub choćby nowicjusza Morra, przy miejscach bitew, zawsze się jakiś kręcił, tu również powinno się ich znajdować, biorąc pod uwagę chordy nieożywionych, powinno być ich z kilku.

Rozglądał się też za centrum pomocy medycznej, kapłankami Shaylli, medykami i tego typu służbą, chciał zagadać, zorientować się w możliwości pracy i zarobku.

Dokładnie przyglądał się też ranom wojowników – jeśli takie widział, patrzył czy są opatrzone, czy każdy miał dobra opiekę medyczną. Zawsze była szansa, że medycy nie wyrabiali się z pracą.

Po większość odpowiedzi udał się jednak do centrum informacyjnego, gdzie pytał też o możliwość regularnego zaciągnięcia się na służbę i ewentualne zapotrzebowanie na zielarzy, pytał też czy są tu jacyś.

Starał się chodzić wszędzie wraz z towarzyszami, w grupie czuł się bezpieczniej, gdyż nawet po tym miejscu nie wiedział czego oczekiwać, gdy już w końcu zaspokoił głód wiedzy poszedł zjeść upragniony posiłek, grochówka mocno ciągnęła go do siebie swym zapachem roznoszącym się po obozie.
 
Eliasz jest offline  
Stary 07-02-2008, 20:51   #54
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Serce Skarbimira zaczęło się radować na widok obozu. Obóz dawał względne bezpieczeństwo, a tego teraz Kislevczyk potrzebował. Względne, ponieważ w takiej zbieraninie ludzi i przedstawicieli innych ras można było natrafić na różne osobowości: te miłe i te z gorszym nastawieniem do obcych.

Przechodząc przez obóz uważnie obserwował mieszkańców obozu. Chciał dowiedzieć się z kim będzie miał do czynienia. Zapach jedzenia przypomniał mu o tym, że od poprzedniego posiłku minęło stanowczo za dużo czasu. Widząc, iż Felix zajął sie sobą podszedł do Cohena.

- Może byśmy coś zjedli? - zapytał wojownika. - Głodny jestem jak wilk, a te zapachy dochodzące z jadłodajni są bardzo nęcące. Nie uważasz? Tak się zastanawiam co ja tu w tym obozie będę robił. Nie jestem wojownikiem jak ty, najlepiej znam się na liczbach.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 09-02-2008, 17:33   #55
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Młody rycerz skinął głową na słowa dowódcy. Taki stan rzeczy najbardziej mu odpowiadał. Kiedy dotarli do obozu, gdzie zdążyły zgromadzić się już całkiem spore siły, Lothar ku swemu zdziwieniu spostrzegł kilka herbów, których właściciele bez wątpienia pochodzili z jego ojczyzny. Miał nadzieję, na to, że uda mu się zamienić z jakimś kilka słów o Bretonii, o tym jak się sprawy mają w królestwie. Najpierw jednak ruszył ku stajniom, by oporządzić swojego wierzchowca. Nie ufał tutejszym parobkom, a poza tym jego koń niezbyt dobrze reagował na obcych. Miał w zwyczaju kopać i gryźć tych, którzy za bardzo zbliżali się do niego. A że Lothar nie chciał sprawiać problemów osobiście wyszczotkował go, napoił i zatroszczył sie o to, by w miał co jeść. Na odchodnym spojrzał ponuro na pachołka i powiedział.

- Jak ktoś tknie mojego konia to osobiście dopilnuję, żebyś dostał kilkanaście razów na gołe plecy. Zrozumiałeś? -

Nie lubił straszyć ludzi, ale czasami to było jedyne rozwiązanie na lepkie łapy co poniektórych. jego kolejnym celem była stołówka. Choć nie przepadał za grochówką, to wyszedł z założenia, że trzeba jeść póki jest co. Była to pierwsza rzecz, jakiej nauczył się zaraz po przybyciu do Imperium.
Kiedy szedł w stronę budynku zauważył dwie znajome twarze stojące nieopodal. Byli to mężczyźni, którzy podróżowali razem z krasnoludami i których spotkał na szlaku. Uśmiechnął się lekko i podszedł do Felixa i Cohena, którzy o czymś rozprawiali. Chrząknął głośno, by uprzedzić o tym, że się zbliża po czym odezwał się pogodnym tonem.

- Witam panowie. Możecie mnie nie poznawać wszak spotkaliśmy się dopiero tego dnia, ale zapamiętałem was. Byłem wśród rycerzy, których wraz z krasnoludami spotkaliście na szlaku. Zwę się Lothar von Coutein Bretończyk. Idziecie może, żeby coś zjeść? Jeśli tak to czy mogę się dołączyć? Niedawno dopiero przybyłem tu z innymi i chciałbym kogoś poznać, bo przecież kto się od innych odcina ten cham i nieokrzesaniec nieprawdaż? -

Rycerz uśmiechnął się szczerze i roześmiał.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 10-02-2008, 18:46   #56
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Cohen rozejrzał się po obozie. Nic nowego, typowy wojskowy obóz śmierdzący gównem i gotowaną kapustą. Przywiązał Lotkę do koniowiązu. Więcej też kręciło się Bretończyków, od niektórych zalatywało tak perfumami, jak od niejednej kurwy.
Zagadnięty przez Skarbimira chwilę myślał, cóżby to odpowiedzieć, ale w końcu machną ręką.

- Może coś by ci się udało na boku kupić, ale to obóz wojskowy, więc ja udam się do kwatermistrza pewnie cały czas potrzebują wojowników, a ty wszakże też chłop i mieczem potrafisz robić, tobie też radzę się zaciągnąć no chyba, iż wcześniej coś ciekawszego wypatrzę.

Wtedy to podszedł do nich młody rycerz .

- Witam panowie. Możecie mnie nie poznawać wszak spotkaliśmy się dopiero tego dnia, ale zapamiętałem was. Byłem wśród rycerzy, których wraz z krasnoludami spotkaliście na szlaku. Zwę się Lothar von Coutein Bretończyk. Idziecie może, żeby coś zjeść? Jeśli tak to czy mogę się dołączyć? Niedawno dopiero przybyłem tu z innymi i chciałbym kogoś poznać, bo przecież, kto się od innych odcina ten cham i nieokrzesaniec nieprawdaż?

Rycerz uśmiechnął się szczerze i roześmiał.
Cóż miał odpowiedzieć na takie zaproszenie Cohen. Również się uśmiechną.

- Cohen, zamyślałem wpierw się rozejrzeć być może zaciągnąć, bo wszak to stołówka żołnierska i tylko zaciągniętych pewnikiem obsługują. Skoro zapraszasz to inna sprawa, nie można odmówić.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 10-02-2008, 19:09   #57
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Jeszcze szlachetny rycerzu zależy to od kogo się człek odcina, nie każdy bowiem zasługuje na przebywanie z nim. Z tym większym zaszczytem traktuję Twoją chęć do zjedzenia z nami posiłku. Nazywają mnie Felix, jestem zielarzem.

Felix chwilowo zarzucił plany podróży po obozie w poszukiwaniu zajęcia. Koń w stajni i ciepła strawa w brzuchu były jedynymi rzeczami których teraz pragnął. tym bardziej, że zapach był rzeczywiście przedni a głód już zdążył zagrać kilka pierwszych taktów marsza.

- Skarbimirze w miarę możliwości trzymaj się mnie, jeśli nie będziesz chciał w pierwszej lini walczyć z wrogiem, zawsze przyda mi się jakiś pomocnik, podejrzewam też, że tam gdzie taka kupa wojowników, wypłat żołdu, transportów zaopatrzenia i tym podobnych , obecność człowieka który papierem i piórem zapanuje nad nieładem jest z pewnością potrzebna.

Zobaczymy z resztą sam jeszcze nie wiem czego tu oczekiwać. Prosta eskorta wozu z konfiturami doprowadziła nas do samego centrum burzy i to trupiej burzy. Nie podoba mi się to, ale samym tym, że mi się coś nie podobało jeszcze nigdy nic nie zdziałałem
– uśmiechnął się do towarzyszy ruszając wraz z nimi.
 
Eliasz jest offline  
Stary 10-02-2008, 19:11   #58
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
- Może coś by ci się udało na boku kupić, ale to obóz wojskowy, więc ja udam się do kwatermistrza pewnie cały czas potrzebują wojowników, a ty wszakże też chłop i mieczem potrafisz robić, tobie też radzę się zaciągnąć no chyba, iż wcześniej coś ciekawszego wypatrzę - odpowiedział Cohen.

- Tak mieczem machać potrafię - zgodził się z wojownikiem. - Jednakże powiem ci, że mistrzem w tym nie jestem i broni w życiu raczej do przepędzania wściekłych chłopów używałem niż do walki z jakimiś umarlakami. Zresztą skoro tu żołd najemnikom wypłacają to może do liczenia pieniędzy kogoś potrzebują, a na tym znam się jak mało kto - dodał z uśmiechem.

Już miał zostawić Cohena i udać się na posiłek, bo na głodniaka myśleć nie mógł, gdy podszedł do nich rycerz. Skarbimir poznał go od razu po zbroi. Młodzieniec przedstawił się i wyraził chęć udania się wraz z Kislevczykiem i Cohenem do stołówki. Poborcy spodobało się to, bo nie musiał już samotnie jeść, a fakt, iż rycerz już był wcześniej w obozie dawał szansę na zasięgnięcia jakiś informacji na temat tego miejsca.

- A no chodźmy - powiedział udając się do stołówki. Po chwili spostrzegając, że się nie przedstawił postanowił naprawić swój błąd. - Wybacz - zwrócił się do Lothara - nie przedstawiłem się... Nazywam się Skarbimir Skryba i pochodzę z Kislevu.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 15-02-2008, 22:41   #59
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Obsługują zaciągniętych, czy nie, to nie miało wielkiego znaczenia. Trud i głód podróży robił swoje, i wasze kiszki wygrywały właśnie takt marsza, więc wspólnie ugodziliście najpierw się najeść, potem dywagować.

Stodoła przerobiona na stołówkę porażała prostotą, w rzędach były ułożone stoły z ławami, mogła pomieścić ze dwieście luda, a i tak pewno obóz więcej liczył. Zresztą, znaczną część pod dachem zajmowała część „kuchenna”, wraz z garami i przymusowymi ochotnikami przygotowującymi jedzenie. Można było się jednak z łatwością bronić w takim obiekcie, u góry stodoły na zasadzeniu wśród pakunków były przygotowane stanowiska strzeleckie przy oknach.

Usiedliście blisko wyjścia, ludzi mogło być na oko kilka dziesiątek. Panował tutaj półmrok, palenisko na środku oraz przy ścianach nie dostarczały zbyt wiele światła.. Bez zbędnych ceregieli zauważono was, i podano miski z grochówką, a także kufle piwa. Zapach tak nęcił, że bez dodatkowej zachęty rzuciliście się do misek, mimo iż strawa nie była najwyższych lotów.

Nie zauważyliście nawet, kiedy zniknął wam Zabójca Trolli. Pewno się gdzieś zapodział w tłumie…

Cohen czuł się wyraźnie lepiej, mimo tego wciąż odczuwał nieprzyjemny swąd i pieczenie. Mógł jednak bez przeszkód chodzić. Wciąż zastanawiał się, co u licha za diabelską maść podał mu Felix, że tak rychło zadziałało.

W obozie nie było żadnych kapłanek Shaylli, było za to mrowie Morrytów. Dopiero, gdy zauważyliście postaci w czarnych habitach, uświadomiliście sobie po co te wszystkie wiązanki i symbole na budynkach. Duchowne ramię Kruka wspiera zbrojną kompanię swoim duchownym ramieniem.

Nie ma tutaj zbyt wielu medyków, jednak Felix zauważył po drodze kilka lazaretów czerwonym krzyżem w kole, umownym znaku nietykalności na polu bitewnym. Ciekawe, czy nieumarli też tego przestrzegają. Być może, jakbyś popytał się dokładniej, miałbyś szansę znaleźć robotę pomiędzy jękami konających. Jednak, jak zwykle w tym zawodzie, istniało pewne ryzyko, że samemu można złapać jakiegoś schorzenia.

O krótkim czasie dołączyła do was banda pociesznych krasnoludów, a także towarzysze Lothara. Teraz właśnie milcząca dotychczas sala, czasem przerywana jakimś żołnierskim narzekaniem, wypełniła się gwarem, za sprawą krasnali. Nagotowano nowego grochu, i pachołkowie zapomniawszy, że obsłużyli już bohaterów, dali im jeszcze dokładkę. Jednak tym razem jedli z mniejszym zapałem, gdyż pierwszy głód został już zaspokojony.
- Wszystko w porządku, Lotharze. Jednak czasem wydaje się, że imperialni w zamiast głowy, to rzepę mają. Będziemy spać niczym żołnierze, pod gołym niebem. – odparł, po czym zajął się swoją miską.
W tym czasie Moffin zdążył już spałaszować swoją część. Spojrzał krytycznie na Skarbimira, który dzióbał łyżką w misce.
- Jak nie chcesz jeść, to daj mi, mimo iż niczym się to nie różni od tego, co w rynsztoku pływa, jedzenie to jedzenie, dla ogrów niemalże świętość. Nuże, warto brać z nich przykład. – odparł, po czym uśmiechnął się.
- Warto byście i wy zapisali się do służby, z tego, co te buce nam nagadały, to chcieli obniżyć płacę, żeby więcej ludzi przyjąć. Wyrzuciłem im to z głowy za pomocą kilku prostych słów. Jednak grosz groszem, a inszego wyboru raczej nie macie, no, chyba, że chcecie się zabrać z karawaną powrotną stąd, a te mimo wszystko rzadko tu kursują.
 
Revan jest offline  
Stary 16-02-2008, 11:35   #60
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Felix zdziwił się gdy otrzymał porcję grochówki wraz z piwem.
"Zupę mam popijać piwem czy co?" Zjadł grochówkę z niekłamanym apetytem, kufel piwa przysunął bliżej siebie, aby któryś z krążących krasnoludów nie porwał mu napoju – na który Felix miał ochotę, ale już bez mieszania z zupą. Zauważył, że łycha w garnku od grochówki zwyczajnie stoi zamiast tonąć. "Nic dziwnego, że podają do tego piwo – chyba po to, żeby trochę rozcieńczyć grochówkę." Zielarz jednak nie przejmował się tym. Ukradkiem dodał trochę zielonych suszonych przypraw – trochę kopru i szczypioru. Dodał jeszcze szczyptę soli, po czym smak potrawy uległ pewnej poprawie.

- Chcesz trochę? Rzucił pytanie Skarbimirowi wskazując przyprawy, towarzysz nie był chyba zachwycony jedzeniem.
Felisowi tak bardzo ono nie przeszkadzało, szczególnie po przyprawieniu. Głód to głód, a nie wiadomo kiedy będzie mógł się znowu najeść. Przyjął kolejną porcję – tym razem nieco mniej kleistą bo świeżą i ją również zjadł.

- Ja tam nie zamierzam się ruszać z żadną karawaną. W tą stronę to było szaleństwo w drugą będzie też, dopóki tereny nie będą czyste. Idę się zapisać, a co mi tam i tak muszę się tu czymś zająć.

Gdy skończył zaczął popijać piwo, oraz gdy pozostali towarzysze skończyli z jedzeniem zwrócił się do Cohena

- Pokaż jak Ci się rana goi, będzie trzeba jej teraz pilnować, dzień nieuwagi i jeśli jakaś nowa infekcja dostanie się do środka to może całe te zabiegi obrócić w niwecz.

Felix nie zajmował się tym w stołówce – aby nie przeszkadzać innym, jednak nie szukał jakiegoś specjalnego miejsca. Po prostu w drodze na zapisy zamierzał zająć się raną Cohena.

- Po każdej dłuższej podróży opatrunek trzeba sprawdzić. Muszę też wiedzieć jak szybko wchłania się maść i czy trzeba dołożyć jeszcze niewielką dawkę czy zostawić na razie. Poza tym i tak codziennie trzeba pilnować tej rany, szczególnie, że wcześniej dostało się w nie zakażenie.

Gdy skończył zajmować się nogą Cohena zaproponował mu jeszcze jedno rozwiązanie.

- Wiesz uważam, że im więcej sił działa w Twojej sprawie i na Twoją korzyść tym lepiej i to nie ważne jak wielkie to siły ani jak wielka ich pomoc. Ziarnko do ziarnka, no wiesz. Choć ze mną do Morrytów, których tu pełno. Ja ich chcę wyprosić o poświęcenie mojego bukłaka z wodą, a przy okazji także medalion ( wyciągnął spod koszuli srebrny wisiorek z wizerunkiem kruka ) oraz broń.

- Tak
– powiedział już bardziej sam do siebie – broń trzeba poświęcić koniecznie…Acha Tobie mogliby poświęcić tą ranę – prawda? W końcu powstała od nieumarłego a ich zaklęcia i wszystko co tu robią właśnie przed martwakami ma chronić. No zajmują się jeszcze pogrzebami, ja jednak o żywych się troszczę bardziej niż o umarłych.

Felix
był gotów nawet zapłacić za to co kapłani w takich przynajmniej warunkach robić powinni za darmo. Nie zamierzał jednak obrażać Morra kłótniami z jego kapłanami o koszt usługi. Liczył jedynie, ze jeśli przyjdzie m zapłacić rachunek za święcenia, to że nie będzie on śmiertelnie wysoki.
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172