Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2008, 20:03   #14
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Evelyn na kilka minut przed spodziewanym przybycie gości czuła jak jej dłonie wilgotnieją.
Zupełnie nie wiedziała czego się spodziewać po tej wizycie.
Whitehous…Lukrecja Whitehous…
Nagle przypomniała sobie gdzie słyszała to nazwisko.
Ale…
Ale na boga, co dziecko, nawet nie wiedzieć jak inteligentne i nad wiek rozwinięto mogło mieć wspólnego z Henrym?
Przecież sama dla niego byłam prawie dzieckiem…

Bezwiednie zacisnęła palce na brzegu marmurowego stolika.
Delikatne rumieńce pokryły jej policzki gdy przypomniała sobie tamtą noc.
Tylko dzieckiem, nawet nie kobietą…

Może od tej traktowanej niestety jak maskotka własnej matki osóbki dowie się czegoś o nim…
Nigdy nie miała okazji jej poznać, wyłącznie o niej słyszała.


Gdy usłyszała kroki w korytarzu prowadzącym do oranżerii wciągnęła głęboko nieco wilgotne, ciepłe, nasycone wonią kwitnącego migdałowca powietrze.
Pierwsza stanęła przed nią Maud, która zawsze wydawała się Evelyn równie wiekowa jak dom.

- Pani Hrabino, goście. Czy można już podawać herbatę i przekąski? Spytała swym niskim, nieco skrzekliwym głosem stalowo włosa kobieta.

Młoda kobieta już otwierała usta chcąc powitać gości, gdy nagle zamarła na chwile wpatrując się w jedyną kobietę, dokładniej to dziewczynkę wśród nowoprzybyłych.
To…to przecież ta dziewczynka z jej snu.
Szybko powściągnęła emocje, miała w tym od jakiegoś czasu dużą wprawę, i ujrzała równie wielkie chyba jak jej samej zdumienie na obliczu Lukrecji.
Czyżby…Czyżby ona śniła ten sam sen co ja? Ale…ale to niemożliwe!!

W chłodnych, błękitnych i głębokich jak górskie jeziora oczach stojącej przy stoliku młodej kobiety malowało się niedowierzanie, zakłopotanie i niezwykły smutek.
Lśniące jak świeże kasztany włosy miała upięte w koronę z tyłu głowy, ich barwa kontrastowała mocno z bardzo bladą cerą, podkreśloną jeszcze bardziej czernią skromnej, jedwabnej sukni.
Smutek i wyraźne zmęczenie malujące się na obliczu tej ślicznej, smukłej kobiety dodawały jej kilka lat, ale wnikliwy obserwator mógł się zorientować, że ta oto osóbka ma nie więcej niż 18, może 19 lat…

Evelyn nie zdążyła nawet powitać nowoprzybyłych, gdy nagle dziewczynka będąca Lukrecją Whitehous osunęła się bezwładnie na ziemię z cichym jękiem.
Reszcie gości zostawały jak na razie tylko domysły czego świadkami byli przed chwilą, i czemu na ich powitania zamiast przywódcy jednej z silniejszych Fundacji w Londynie wyszła dziewczyna im zupełnie obca…
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline