Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2008, 12:04   #171
Silwilin
 
Reputacja: 1 Silwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znany
Dziewczyna poszła dalej korytarzem. Mnich wysunął się zza rzeźby i rzucił okiem na starca, potem na dziewczynę. Arwee wydawał się czuć równie niepewnie jak oni, kiedy wychodził z wnęki, gdzie się ukrył. Natomiast Naiseria tak emanowała emocjami, w tym zmieszaniem, po nagłym pociągnięciu w ciemny kąt, że mnich już zupełnie nie potrafił nic z niej wyczytać. Ruszyli dalej korytarzem. Odgłosy napływające z różnych części domu nie były głośne, były w większości mocno przytłumione przez mury domu i odległość. Jednak mimo to Silwilin odnosił wrażenie, że wrócili do normalności. Promienie słońca, muskające skórę kiedy przechodzili koło okna, widok drzew i błękitnego nieba, zapach dochodzący prawdopodobnie z kuchni, ledwo słyszalne odgłosy jakiegoś zamieszania dochodzące nie wiadomo skąd - wszystko to emanowało znajomą aurą, której młody mnich do tej pory nigdy nie zauważał, tak jak nie zauważa się powietrza - aurą jakby domu...
Idąc dalej nieznanym, a jednak w pewnym sensie znajomym korytarzem Silwilin zastanawiał się nad dalszym postępowaniem. Do tej pory wszystkie czynności wydawały się jakby narzucone przez sytuację. Teraz czas na decyzje. Trzeba znaleźć jakieś normalne ubrania, posilić się i odpocząć. Mnich widział dwie możliwości. Pierwsza to ukradkiem opuścić to miejsce i po drodze szukać niezbędnego ekwipunku. Ryzykowne pod każdym względem. Drugą opcją było zaczepić kogoś z mieszkańców i poprosić lub zmusić do pomocy. Zmusić... W ostatnim czasie, jaki pamiętał, z przemocą spotykał się na każdym kroku. A przecież powinna to być absolutna ostateczność. Czy było to konieczne? Chyba tak. Jednak teraz sytuacja była odmienna. Nie wiedział gdzie jest, ani kogo za chwilę spotka. Być może spotkają teraz ludzi nastawionych normalnie, nie wrogo. Postanowił zrobić jak najwięcej by uniknąć niepotrzebnego użycia siły. Z resztą w ich stanie... Wskazał wzrokiem kierunek, w którym poszła służąca. Nie miał lepszego pomysłu, gdzie zacząć szukać pomocy i odpowiedzi.

***

Kiedy doszli do drzwi, zza których dobiegały odgłosy krzątania się mnich pchnął je delikatnie i wszedł do środka.
- Witaj - skłonił się odrobinę głowę w kierunku (?) spotkanej wcześniej dziewczyny - Czy możesz nam pomóc? Potrzebujemy posiłku, odzienia i odpoczynku. I powiedz, gdzie się znajdujemy?
Miał nadzieję, że dziewczyna po prostu im pomoże, tak jak on by to zrobił. Gdyby próbowała uciec, nie chcąc go nawet wysłuchać, był gotowy ją złapać i zmusić choćby do wysłuchania i odpowiedzi na kilka pytań. Jeżeli gospodarz rzeczywiście miał złe zamiary, jak sądziła Naiseria, lepiej niech dzieweczka go nie alarmuje ucieczce więźniów.
 
Silwilin jest offline