Kiedy szli tak przez las, Adrili przynajmniej na chwile było łatwiej zapomnieć o tym co sę działo. Jakoś nie szło im polowanie, bo nawet nie było do czego strzelać. Chociaż sama nie czuła głodu, wiedziała, że jednak trzeba coś zjeść. Nagle do jej uszu doszedł trzask łąmanych gałęzi. Instynktownie przykucnęła i szybko zorientowała się, że jej towarzysze zrobili to samo. Pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy, to to że jakiś zwierz idzie w ich stronę. Jednak dość szybko się okazało, że się myliła. Bo jakie zwierzęta rozmawiają ze sobą? Raczej nie takie do jedzenia. Jej oddech zaczął przyspieszać, czuła, że znowu będzie musiała zabić. Nagle okaząło się co idzie w ich kierunku. To były gobliny, rzuciała przerażone spojrzenie przyjaciołom, po czym zebrała się w sobie i popatrzyła się na nich pytającym wzrokiem, jak by chciała zapytać "co robimy?" Stali za drzewami, dziewczyna trzymała napięty łuk tak by móc natychmiast wstać i napiąc strzałę. Wiedziała, że chociaż nie chce i tak jest gotowa zabić. Nagle za ich plecami usłyszęli trzak. Intuicyjnie wstrali i już mieli strzelać, kiedy okazało się co było przyczyną zamieszania. Przebiegł koło nich jeleń, którego wcześniej szukali a teraz tylko wydał ich kryjówkę. Szybko odwróciła się w stronę goblinów, które teraz biegły w ich stronę z dziwnym okrzykiem. Wycelowała w jednego, jednak nie strzelała natychmiast. Czekała na reakcje towarzyszy. Jednak jeśli któryś z goblinów za bardzo się zbliżył ztrzela celując w tłów lub głowę. Po wystrzale wyciąga sztylet. Kiedy tak stała i zatanawiał się co robić, przez chwilę, zaczeły trząść się jej ręce, starała się to opanować i naszczęście dość szybko to się jej udało.
__________________ Irokez lub glaca to powód do dumy... |