Raziel starał się nie ruszać swoim krwawiącym ramieniem, gdyż sprawiało mu to ból. Miał wielką nadzieję, że sztylet którym został zraniony nie był zatruty. Należałoby już iść naszego zaginionego towarzysza szukać. Miejmy nadzieję, że się w kłopoty większe od naszych.Raziel zwrócił się do towarzyszy półżartem, patrząc, jak strażnicy się oddalają. Jutro z rana będę musiał do cyrulika iść. Na szczęście mniej więcej orientuję się, gdzie on jest.-kontynuował.
"Może już w magazynie nasz towarzysz siedzi." pomyślał sobie. Może pójdźmy do magazynu sprawdzić, czy tam go nie ma. A jeśli tam go nie będzie to zaczekamy do rana, bo się zaczyna ciemna robić.-powiedział patrząc się w powoli ściemniającą uliczkę. Ja idę do magazynu, a jeśli wy chcecie, możecie dalej go szukać.-mówiąc to, zaczął się kierować w stronę magazynu.
__________________ GG. 10666642 |