Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2008, 15:01   #122
Kud*aty
 
Kud*aty's Avatar
 
Reputacja: 1 Kud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłośćKud*aty ma wspaniałą przyszłość
Kerwyn

Mousillon, w końcu szepnął bard pod nosem. Co jak co, ale ta podróż bardzo go zmęczyła. Nieustawiczny galop pochłonął resztki jego sił. Młodzieniec nie lubił gdy bezwzględnie narzucano mu wysokie tępo nie dając nawet czasu by cokolwiek zjeść, napić się, zapalić i odpocząć. Ale to już nie ważne. Ważne było natomiast to, że już tu byli. Kerwyn rozeznał się już trochę o tutejszej szlachcie i nawet nie łudził się by dano mu to coś dobrego do jedzenia, którego teraz pożądał. Bez większej ciekawości oglądał zamek - "Zamek jak zamek, lepiej być w nim niż poza czekając wroga." Muzyk zręcznie zeskoczył z konia oddając go w opiekę pachołka wpierw zabierając swój ubóstwiany instrument i idąc w ślad za krasnoludem flaszkę z tą różnicą, iż bard zabrał Gardłogrzmota. Chwilę później wszyscy znaleźli się pięknej sali służącej za jadalnię dla właściciela zamku. Sir Robert zagadnął do niziołka. Ten oddał mu jakieś papiery, po czym zwrócił sie w stronę stołu a za nim Bad, Glorim, Nikołaj oraz Kerwyn. Młodzian uśmiechnął się szeroko widząc z jakim zapałem Tupik wyciąga swoje kanapki i jak zabiera się do nich. Wysoki wojownik upomniał go by się zachowywał i schował swoje jedzenie. Wszak halfling uczynił to, lecz po chwili z jego brzucha zaczęły dochodzić głośne burknięcia. Bard zawtórował mu głośno chichocząc pod nosem. Drużyna oprócz Roberta usadowiła się przy stole. Na pytanie krasnala poeta udał że wypluwa coś z buzi i odpowiedział:
Tak, tak krasnoludzie. Ta była ostatnia - powiedział uśmiechając się szeroko i siadając koło miedzianobrodego również postawił swoją flaszkę na stole. Nie wiedział czemu, ale zaczynał darzyć sympatią tą postać.
Mam dla ciebie pewną propozycję... Gdy odeślą nas już do stajni gdzie będziemy mieli spędzić noc napijmy się. Nic tak nie integruje jak porządna flaszka. Oczywiście nawet się nie łudzę bym dotrzymał Ci kroku aczkolwiek poszukuję wprawionego kompana. Niki i Bad z pewnością sie do nas przyłączą - dodał po chwili. Tupiku, widzę, że Twoje małe palce uciekają do fajki. Ja też chętnie odetchnąłbym świeżym powietrzem. Wydaje mi się, że jak znikniemy na parę minut nic się nie stanie. Oni - skierował dyskretnie palec i zniżył głos - są zbyt zadufani w sobie aby spostrzec nieobecność naszą nieobecność...
 
__________________
Nie-Kud*aty, ale ciągle z metalu...
Kud*aty jest offline