Wróciłem. Zapoznaję się z twórczością radosną. Postaram się wieczorkiem coś postawić, na PW / maile odpisałem.
Ach... narty we Włoszech... na pewno pojadę tam znowu, więc nie płoszyć!
EDYCJA:
OK, przeczytałem przepychankę. Zarobiliście odpiskę na PW, całą trójeczką. Pakuję się na następny tydzień... ;-P ;-P
A poważnie.
Raz jeszcze poproszę każdego, by wziął dzień stopu po poście poprzednika, jeśli uważa, że ten post mu coś insynuuje lub go obraża. A najlepiej dzień stopu i post kogoś innego w międzyczasie.
Dodatkowo, byki jak jak wykł
ucasz czy tch
urzliwy mają zostać poprawione (
Kset,
Manji). To źle się kłócić, ale kłócić się nieortograficznie to już bolesne. :P
Mam dla Was dwie opcje na chwilę obecną, może późnym wieczorem dojdą dalsze:
1) Cofamy. Cięcie do postu #138. Czemu? Bo to proste i sprawdzone rozwiązanie, które działa i które w oparciu o moją arbitralną decyzję pozwoli nam szybko pójść dalej. Mamy początek zabawy, jeszcze się (jak widać z sytuacji) zgrywamy. W realu, kiedyby mi na sesji wynikła taka sytuacja, w tym miejscu zrobiłbym stop i trzasnął wykład graczom. Jako że mnie nie było, nie mogłem tego uczynić, i z tej racji w drodze wyjątku macie tę opcję.
2) Gramy dalej jak jest, a ja trzaskam Wam posta w którym piszę co zauważacie w trakcie Waszej dyskusji, co czujecie i generalnie staram się bezszwowo i w miarę bezinwazyjnie zrobić Wam wjazd w postacie, w myśl tego, o czym zapomnieliście trochę, czyli koncepcji postaci / wprowadzeń. Ponosicie po męsku wszelkie konsekwencje, czyli skwaszone nastroje, nadpsucie przyjaźni, utratę twarzy i kontroli i odpowiednie modyfikacje honoru na ten przykład. A ja Wam w tym poście wyłożę to, co Wasze postacie wiedzieć powinny, ale w szczeniackim zachowaniu - zapomniały.
Osobiście uważam, że nie stało się wiele, ot, szczeniaki się poprztykały (mają w końcu te naście lat każdy, całą trójką). Żaden z Was nie zachował twarzy, misie, tu nie miejcie złudzeń. Siedzicie w tym razem i możecie nawet obwiniać się za swoje faux pas (których było u każdego więcej niż jedno).
Na pocieszenie powiem tak, nie pierwszy to raz, kiedy grupa towarzyszy zdałoby się zgranych, się żre. Mam doświadczenie.
Bardziej mnie dziwi przepychanka w komentarzach, ale o tym macie na PW.