- Co to to nie – Tupik uśmiechnął się radośnie do barda podzielającego jego zamiłowanie do fajki. - Jeszcze nam wieczerza ucieknie, co by to nie było, to głodny jestem jak wilk, najwyżej przyprawię jeśli jakieś niedorobione będzie, lub wezmę na później, żeby przyrządzić po swojemu. - Fajka może chwilę poczekać i wcale nie wydaje mi się, żeby mieli nas nie zauważyć. Te zakute pały ( mówiąc to już wyraźnie ściszył głos ) na krok mnie nie odstępują odkąd chciałem pomóc konającemu.
Halfling znów zamyślił się na chwilę przypominając sobie nie ziemskie wrzaski konającego. - Wolę nie ryzykować, rycerzykowi już podpadłem a jakoś nikt z szlachty nie przejmuje się zupełnie czy będziemy żywi czy martwi. Dla nich to tak, jakbyś miał się teraz martwić, co stało się z zeszłotygodniowym posiłkiem. - W Imperium, może i lekceważy się czasem moją rasę, lecz mimo to z takim brakiem szacunku jeszcze nigdzie się nie spotkałem. Tam potrafią doceniać walory dobrej kuchni i dobrego humoru. Ci tutaj, jeśli robią to co robią codziennie to raczej są wypruci z wszelkich uczuć wyższych. Nawet Tobie nie polecam grać niczego co by nie chwaliło ich szlacheckość, odwagę i siłę, mimo, że nic z tego w nich nie ma to jednak pewnie sobie myślą inaczej i lubią o tym słuchać. Ktoś kto pastwi się nad słabszym sam jest słaby tyle że duchowo, psychicznie a z takimi to lepiej nie zadzierać, nigdy nie wiadomo co im odbije i co uznają za obrazę. |