- Phi!... - To jedyne słowo które dało się usłyszeć z ust Nikolaja, gdy drużyna zajechała wreszcie do zamku. Zmęczony podróżą człowiek oddał konia pod opiekę pachołka i wszedł za wielmożnym, jakże litościwym dla pospolitego ludu rycerstwem. Im dłużej przebywał z tą bandą zakutych łbów, tym bardziej wątpił w opowieści o chwalebnych czynach paladynów i pogromców smoków. Zapewne Ci, wielce mężni, rycerze płacili bardom za te wyssane z palca opowiastki. Mężczyzna na szczęście nie zwątpił jeszcze doszczętnie w istnienie dobrych rycerzy. Przykładem tego był sir Robert. Może i starał się maskować uczucia, lecz wprawne oko Dragunova zauważyło, że i jemu nie podoba się zachowanie tutejszej wielmożnej szlachty.
Po wejściu do głównego budynku, idąc korytarzami twierdzy i widząc jak została ona urządzona Nikolaj zastanawiał się jak wysokie podatki są nałożone na chłopów, by utrzymać taki obiekt. W końcu gdy grupa doszła do sali jadalnej był czas na odpoczynek. I tutaj Kislevczyk siedział cicho. Gdy rycerze zostali zaproszeni do głównego stołu, a tak zwana świta do bocznego człowiek pomyślał - "szlachta boi się żebyśmy im złotych ząbków nie powybijali" - po czym usiadł na miejscu obok Kewryna. - Jak będa chcieli pieśni to zaśpiewamy im to o sługach młota. - rzekł z perfidnym uśmieszkiem na twarzy...
__________________ "Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;) |