Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2008, 11:30   #33
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Olga spojrzała po zebranych zanim zabrała głos.

- Ta stanica jest naszą nadzieją na przetrwanie. W zimie się nie podróżuje, a przyszła wyjątkowo wcześnie tak sroga. W takiej stanicy przeważnie jest trzech żołnierzy za zapasem dla dziesięciu, więc będzie na styk. Najwyżej, stopniowo będzie się konie zabijało, stopniowo jakby zabrakło, no i w sidła też coś może wpadnie. Co do zastawiania sideł można mogę popróbować, ale zawsze to ryzyko w taką pogodę.

Poczym sięgnęła do miski pajdą i wybrała z niej resztki sosu.

- A więc wszyscy zgodni. – spojrzenie dowódcy ślizgało się po poszczególnych żołnierzach. - Postanowione jedziemy do stanicy i tam przezimujemy. Kończyć posiłek i w drogę, dość czasu i tak zmarnotrawiliśmy.

Ciężko było odejść od gorącego ogniska. Mróz odbierał ochotę do jakiejkolwiek podróży.

Przypadkowe dotniecie metalu gołą dłonią kończyło się bólem.
Konie z trudnością brnęły w ledwo zmrożonym śniegu, w niektórych miejscach była nawet na tyle twardym, by przez chwile utrzymać końskie kopyto, zanim to z trzaskiem zapadło się do połowy pęciny w śnieg. Bardzo drobne płatki śniegu, taki pył cały czas sypały z zachmurzonego nieba. Z trudem Olga, najlepszy wszak zwiadowca w armii, odnajdowała ścieżki, reszta oddziału nie widziałaby, które były zwierzęcymi, a które duktami, tak były zasypane.
Potok, przez który wczoraj przeprawiał się Felix w poszukiwaniu drewna, był prawie całkowicie zamarznięty. Żołnierze z obawami wchodzili pojedynczo na lód prowadząc za sobą konie.

Prawie słyszalne były ich myśli. „Wytrzyma, wytrzyma, musi wytrzymać”. Powtarzał w duchu „Niedźwiedź”. Oczyma wyobraźni widział już siebie pływającego twarzą do lodu, próbującego wydostać się, do czasu, gdy ostatnie pęcherzyki powietrza opuszczą płuca i zatrzymają się pod lodem. Największa obawa tego dzielnego Kislevity, wielu jego towarzyszy, dzielnych mołojców, znalazło śmierć pod lodem, w czasie różnych pochodów, dokonywanych w zimie.

Słońce, znajdujące się tuż nad koronami drzew, w tych krótkich chwilach, gdy chmury ustępowały i śnieg przestawał padać, raziło swymi promieniami odbitymi od śniegu oczy wędrowców. Nawet wtedy mróz nie ustępował.
Konie stępa człapały w wysokim śniegu. Nikt nie był na tyle głupi, aby pognić swojego do kłusa. Droga przed była najeżona była pułapkami, taki kłus z pewnością skończyłby się utratą zwierzęcia.
Znowu przerwa, drogę zatarasował olbrzymi zwalony pień, trzeba będzie go ominąć lasem w głębokim śnieg.
Zanim Otto wydał jakieś polecenie trwała długa chwila ciszy.

- Omijajmy lasem, zejść z koni.

W oczach wszystkich był widoczny strach. Co będzie jeśli pod śniegiem nie dostrzegą jakiegoś wykrotu albo niewielkiego jaru. Toż to śmierć, koń skręci nogę i po was, nikt nie będzie czekał na marudera. Śnieg sięgał do pasa ludziom, zaś koniom prawie do brzuchów.
Klepsydra przedzierani się macania kijami w śniegu i spoceni zwiadowcy ominęli zawalidrogę. Z zadowoleniem spoglądali sobie w twarze, zroszone potem. Szybko, każdy wyciągnął jakaś szmatę, wytarł twarz, wszak mróz był dojmujący, a nikt nie chciał, aby pot zamarzł mu na odsłoniętej twarzy.

Zmęczenie i warunki powodują, iż niektórzy przysypiają ukołysani tempem jazdy. Konie nawet nie zauważają, iż nikt nim i nie kieruje, idą za przywódca stada.
Człap, człap, konie wolno człapią w śniegu myśli wolno podążają prze siebie.

Las w końcu się skończył, przed nimi otwarte równiny i wzgórza w oddali.
Po kwadransie jakieś poruszenie, Olga spięła konia, na chwilę przyspieszyła do kłusa wysuwając się znacznie przed oddział.

- Ślady , gobliny i wargi.

Zmęczenie na chwilę ustępuje, ślady prowadzą wprost, jak strzał, po małej klepsydrze oddział dociera do miejsca obozowiska goblinów. Pośrodku obozowiska widoczny jest duży okrąg lodu.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline