Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2008, 13:55   #9
Magnificate
 
Reputacja: 1 Magnificate nie jest za bardzo znanyMagnificate nie jest za bardzo znany
WOJNA
Czwartego marca 1938 roku o o godzinie siedemnastej trzydzieści wojska Trzeciej Rzeszy bez wypowiedzenia wojny wkroczyły na terytorium Austrii. Obecna sytuacja jest w najwyższym stopniu niestabilna. Poza starciami na granicach między Wehrmahtem a Bundeswehrom, walki toczą się na ulicach austriackich miast. Według niepotwierdzonych informacji nazistowska organizacja paramilitarna zdobyła kontrolę nad budynkami rządowymi w Wiedniu. Co więcej nad Austrią wisi groźba zdrady części dowódców wojskowych sympatyzujących z nazistowskimi Niemcami oraz interwencji Jugosławii zaniepokojonej perspektywą restoracji Hapsburgów.

– wycinek z prasy codziennej z dnia 5ego marca 1938 roku


Wilno, 6 marzec 1938

Wczesnym rankiem porucznik Bałewicz odebrał oczekiwany telefon z Pałacu Reprezentacyjnego Rzeczypospolitej informujący o zamachu na kapitana Załęckiego. W kilka chwil później telefon zadzwonił ponownie. Krystian natychmiast podniósł słuchawkę, ale usłyszał w niej tylko cichy trzask i równomierny sygnał braku połączenia. Głuchy telefon, zapewne ktoś omyłkowo wykręcił numer porucznika Bałajewicza, po czym szybko spostrzegł swój błąd i odłożył słuchawkę. Agent "Wolf" nie zajmował się tym więcej. Ze spokojem wrócił do zwykłych porannych czynności. Między innymi musiał doprowadzić do porządku swoje skórzane oficerki, które po wczorajszej akcji były pokryte błotem i grudkami ziemi. Z szuflady wyjął czarną pastę do butów, zużytą szczotkę i szmatę do polerowania. Na drewnianej podłodze rozłożył wczorajszą gazetę z doniesieniami o wybuchu konfliktu niemiecko-austriackiego. Westchnął na myśl, że rozgrywki wywiadowcze w Wilnie nie pozwalają mu w pełni zaangażować się w nakierowanie polskiej polityki zagranicznej na odpowiednie, to jest korzystne dla Trzeciej Rzeszy, tory. Porucznik Bałajewicz rozważając różne warianty szukał sposóbu, który pozwoliłby mu w możliwie najkrótszym czasie wyciągnąć najwięcej korzyści ze śmierci kapitana Załęckiego.

Specyfika pracy tajnego agenta wymagała, by porucznik Bałajewicz W swojej kawalerce na trzecim piętrze kamienicy przy ulicy Zygmuntowskiej mieszkał sam. W pewnych aspektach pokojówka lub służący byłby mile widziany. Zdjąłby z jego barków konieczność wykonywania wszystkich nużących i w gruncie rzeczy trywialnych obowiązków domowych. Choćby przygotowania śniadania, czy czyszczenia i polerowania butów na błysk. Niestety ryzyko wiążące się z posiadaniem służby było nie do zaakceptowania. Na przykład w trakcie sprzątania mieszkania porucznika Bałajewicza, można by przypadkowo natrafić na przedmioty sugerujące jego powiązania z niemieckim wywiadem. Zgodnie z tą samą zasadą agent "Wolf" nie powinien wiązać się emocjonalnie z żadną kobietą. Pomijąc fakt, że porucznik Bałajewicz nie życzył sobie okłamywać własnej narzeczonej własnej narzeczonej bądź kochanki, to wystarczyłaby drobna nieostrożność czy niewielka zmiana w zachowaniu, by wzbudzić niepokój, a co za tym idzie podejrzenia zazdrosnej kobiety. Bez fałszywej skromności Krystian mógł powiedzieć, że był na tyle przystojny by wzbudzić zazdrość nawet w z natury pięknych i prostodusznych Polkach.

Wyjrzawszy przez okno porucznik Bałajewicz dostrzegł, że pod jego kamienicą stoją zaparkowane dwa samochody, których nie było tu, gdy siadał do czyszczenia oficerek. Nie było powodu, dla którego ludzie zamożni, mogący pozwolić sobie na zakup auta, parkowali przy Zygmuntowskiej o tej porze, to jest przed otwarciem sklepów na parterze budynku. Nie zaburzając ani na chwilę naturalnego rytmu przygotowywania się do wyjścia z mieszkania Bałajewicz przyjrzał się samochodom dokładniej. Z pewnością nie były to pojazdy żadnego z mieszkańców kamienicy, te bowiem zdąrzył już dokładnie poznać i zapamiętać. We wnętrzu obu samochodów siedziało czterech ludzi, których twarze zakrywały ronda kapeluszy. Nie wysiadali, zdawało się, że na coś czekają. W Bałajewiczu rósł niepokój. Wyszedł na balkon, zapewniający widok na wewnętrzny placyk kamienicy. Na dole kręciła się dwójka ludzi, których nie znał osobiście, ale których twarze kojarzył z kartotek personalnych "Dwójki". "Wolf" przeładował broń i dopadł do okna wychodzącego na ulicę Zygmuntowską i rzekę Wilję. Raptem drzwi obu samochodów otworzyły się i wyszło z nich ośiem postaci. Jedną z nich był, podwójny agent nie mógł uwierzyć własnym oczom, kapitan Załęcki.
 
Magnificate jest offline