Wątek: Znany Świat
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2008, 20:04   #35
Marchosias
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Krzysztof D'Gnish ---
Twoje spektakularna ucieczka zakończyła się na dobre, zanim jeszcze się zaczęła.
Po tym jak uderzyłeś zbrojnego w krocze i szybko wyciągnąłeś rękę w stronę krucyfiksu, poczułeś cios prosto w twarz. Był tak silny, że ledwo udało Ci się utrzymać na nogach, a to nie sprawiało zwykle Tobie problemów.
Lekko zamroczony, szybko zostałeś otoczony przez dwóch drabów, którzy z całej siły złapali Cię za ręce. Tym razem to naprawdę bolało, czułeś to w każdym pobliskim mięśniu.

Sir Ranord Treskov ---
Nie miałeś ochoty wysłuchiwać kolejnych bzdur, jakie gadał jegomość. Gdy zaczynałeś już kontemplować nad różnymi karami, jakie powinny spotkać zdrajcę bądź szpiega, sytuacja na chwilę wyrwała się spod kontroli.
Mężczyzna uderzył w kroczę jednego ze świty księcia, następnie chcąc chyba wbiec na ławę, jednak nie dałeś mu nawet cienia szans na ten bezsensowny występek. Szybko powaliłeś go celnym ciosem w twarz.
Normalnie powinien osunąć się na ziemię i nie wstać przez najbliższe kilka minut, ten jednak zdawał się wyjątkowo twardy.

Jeff Harland ---
Teraz to zakrawa na jakąś paranoję. Gdybyś żył w innych czasach, to pewnie byś zapytał '”hej, czy to ukryta kamera?”.
Zajazd - Pojedynek - Książę - Mortadella
Sam już nie wiedziałeś, co o tym sądzić. Wizja plującego jadowitym ogniem księcia była Ci coraz bliższa.
Jaka wojna? Pomimo iż nie zwykłeś wywyższać się nad innymi, tak w tym przypadku nie potrafiłeś stwierdzić inaczej, iż jest to nieznający polityki głupi plebs.
Nagle zauważyłeś, że anonimowy już mężczyzna chciał oswobodzić się z krępującej go już chyba sytuacji, tak samo jak próbował oswobodzić zszokowanego kapłana z ciężaru, który nosił na szyi. Podobnie szybko dostał w paszczę, prawie lądując na podłodze. Musiał być nie lada zdrów, by po takim ciosie móc się jeszcze utrzymać na nogach.

Ciekawe co teraz powie? Chociaż w jego położeniu chyba lepiej by było milczeć.

Alisa Greenwolf ---
Naigrywałaś się z powalonego mężczyzny, który zdawał się rzucać coraz to kolejnymi bzdurami, wymyślając je w błyskawicznym tempie. Chociaż nie, nie mógł przy tym myśleć.
Pomimo chęci lub czystej głupoty nieznajomego, szybko zdawał się porzucić podtrzymywanie rozmowy, gdy jeden ze świty księcia przygniótł go do krzesła.
Teraz wreszcie zaczął gadać z minimalnym sensem. O dziwo informacja o wojnie zabrzmiała nawet wiarygodnie. Jednak szybko porzuciłaś tę myśl. Ze strony politycznej nie miało to najmniejszego sensu.
Po co komu wojna? No i z kim? „Może z topiejcami ze wschodnich brzegów” - pomyślałaś, poprawiając sobie trochę humor.
Z rozmyśleń wytrącił Cię głośny chlast oraz upadek Mortadelli. Co jest? Najwyraźniej coś przegapiłaś.

A ty Devon, kwiatuszku rycerskości, co tak do stu czortów stoisz? Zrób że co człowieku! I przestań wreszcie miętosić tą rękawicę!

***

Mortarel ---
-A... a... a - gospodarz nie był w stanie wypowiedzieć nawet jednego słowa.
Może trochę przesadziłeś? Nie chcesz mieć problemów z powodu głupiego jedzenia.
Pomyślałeś, że najsłuszniejszym rozwiązaniem będzie wziąć sobie coś samemu, grzecznie podziękować i pójść na swoje miejsce.

***

-Gadaj kim jesteś i czego tu szukasz? - książę nie był już tak miły jak przedtem. Widać było, że Krzysztof wyprowadził go z równowagi.
-Proszę, tylko nie rozlewajcie krwi, moje dzieci - wtrącił kapłan - wynieście go na zewnątrz przedtem.

Krzysztof D'Gnish ---
No to masz przerąbane. Jak szybko czegoś nie zrobisz, to gotowi są Cię zasiekać!