Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2008, 21:17   #27
Donki
 
Reputacja: 1 Donki nie jest za bardzo znanyDonki nie jest za bardzo znany
Bitwa się rozpoczęła. Quenril rzucał nieco wystraszone spojrzenia na swoich towarzyszy broni. Nigdy nie miał okazji uczestniczenia w walce z tak wieloma przeciwnikami. Polowanie na jaszczury na bagnach to zdecydowanie co innego, niż walka z lepiej uzbrojonym i mającym przewagę liczebną przeciwnikiem. Mężczyzna miał szczerą ochotę zwiewać jak najdalej stąd ale w tych warunkach było to niemożliwe. Nie miał więc wyboru i stał w gotowości do ataku.
- Wróg ma przewagę - krzyczał krasnolud. - Jednak nie martwcie się, nie z takimi psisynami dawałem sobie radę. Pamiętajcie przy szarży najpierw rzut oszczepem, a potem ciąć, gryźć i nie pozostawiać przy życiu żadnego imperialisty.- Ktoś zadął w róg i armia ruszyła. Dało się słyszeć śpiew krasnoludów. Była to jakaś pieśń o mężnym wojowniku Bjernie. Quenril jednak nie był w tak dobrym nastroju jak krasnoludy. Idioci przecież za chwilę zginiecie mówił w myślach człowiek. Po chwili marszu wojsko rozpoczęło szarżę. Alberai klął ostro pod nosem, jednak nie miało to pokazać jego nienawiści jaką żywi do imperialistów, ale rozładować nieco jego strach. Nie miał zaufania do ludzi z którymi teraz przyszło mu stawić czoło z agresorem. Teraz to nawet perspektywa ukrywania się w kanałach wydaje się o niebo lepsza niż to…Co ja sobie myślałem zaciągając się do wojska… Zginę tutaj i pochowają mnie w jakiejś cholernej zbiorowej mogile i nikt nie będzie pamiętał mojego imienia… Rozpaczał w myślach Quenril, ale armia Imperium nie oddalała się przez to od zjednoczonych klanów.
W końcu Alberai znajdował się na tyle blisko wroga, że mógł rzucić oszczepem. I rzucił…nieporadnie, na pewno nie tak jak pokazywał im to krasnolud…ale rzucił. Mężczyzna nie wiedział czy kogoś trafił, ale raczej tak nie było. Gdy już pozbył się swego oszczepu, wyciągnął szybko topór. Wprawdzie nigdy nie był dobry w walce jakąkolwiek bronią (od tego miał swoich ludzi), ale radził sobie nim na pewno lepiej niż jakąś dzidą średniej jakości.
Quenril nie zastanawiał się nawet długo nad wyborem celu. Po prostu zdzielił swoją bronią pierwszego wojaka w innym umundurowaniu który mu się nawinął. Jakimś cudem trafił nieszczęśnika w głowę. Mimo hełmu uderzenie było na tyle silne, że wojownik padł martwy, albo zemdlony, a spod jego ochronnego nakrycia głowy wypływał cieniutki strumyk krwi. Choć zabójstwo człowieka nie było niczym nowym dla mężczyzny, to brak finezji z jakim to uczynił zadziwił go. Zwykle przed morderstwem Quenril lubił trochę podręczyć ofiarę najrozmaitszymi torturami. Tutaj jeden cios- woj padał zemdlony. Czy była to wina słabego opancerzenia, a może wprawnej ręki handlarza niewolników? Raczej ani jedno ani drugie. Po prostu szczęście.
Alberai nie miał jednak czasu na dumanie nad tym czy to szczęście, czy coś innego pomogło mu pokonać jednym ciosem żołnierza Imperium, albowiem inny wojownik już nacierał na mężczyznę. Ten ruchem lewej ręki osłonił swoją głowę tarczą . Miecz Imperialisty uderzył z ogromną siłą, a kończynę Quenrila przeszył ból. Tarcza nieomal się rozpadła, a poza tym była dawała bardzo słabą ochronę tej ręce która ją dzierżyła. Mężczyzna jednak tylko sapnął z bólu, ale szybko skontrował ten atak cięciem w lewe ramię wojownika. Jednak ten także zasłonił się swoją tarczą, a następnie wymierzył handlarzowi niewolników silnego kopniaka w brzuch. Siła ciosu przewróciła mężczyznę i rąbnął głową o ziemię. Alberaiego jakby na chwilę zamroczyło, ale zdążył w porę osłonić się tarczą, odpychając jednocześnie w bok broń żołnierza Imperium. Wojak który stał pochylony nad Quenrilem nie dowierzał co się stało później, albowiem mężczyzna wymierzył ku niemu desperackie cięcie, które trafiło go w mniej osłoniętą szyję. Imperialista plunął krwią, po czym padł bez zmysłu na żołnierza ciężkiej piechoty. Ten jednak odepchnął go prędko od siebie, jakby bał się, że ten ubrudzi mu krwią nową jedwabną koszulę. Skrzywił się na widok jeszcze ciepłego ciała. Wstał i poszedł zabijać…
 

Ostatnio edytowane przez Donki : 15-02-2008 o 21:28.
Donki jest offline