Felix zdziwił się gdy otrzymał porcję grochówki wraz z piwem.
"Zupę mam popijać piwem czy co?" Zjadł grochówkę z niekłamanym apetytem, kufel piwa przysunął bliżej siebie, aby któryś z krążących krasnoludów nie porwał mu napoju – na który Felix miał ochotę, ale już bez mieszania z zupą. Zauważył, że łycha w garnku od grochówki zwyczajnie stoi zamiast tonąć. "Nic dziwnego, że podają do tego piwo – chyba po to, żeby trochę rozcieńczyć grochówkę." Zielarz jednak nie przejmował się tym. Ukradkiem dodał trochę zielonych suszonych przypraw – trochę kopru i szczypioru. Dodał jeszcze szczyptę soli, po czym smak potrawy uległ pewnej poprawie.
- Chcesz trochę? Rzucił pytanie Skarbimirowi wskazując przyprawy, towarzysz nie był chyba zachwycony jedzeniem.
Felisowi tak bardzo ono nie przeszkadzało, szczególnie po przyprawieniu. Głód to głód, a nie wiadomo kiedy będzie mógł się znowu najeść. Przyjął kolejną porcję – tym razem nieco mniej kleistą bo świeżą i ją również zjadł. - Ja tam nie zamierzam się ruszać z żadną karawaną. W tą stronę to było szaleństwo w drugą będzie też, dopóki tereny nie będą czyste. Idę się zapisać, a co mi tam i tak muszę się tu czymś zająć.
Gdy skończył zaczął popijać piwo, oraz gdy pozostali towarzysze skończyli z jedzeniem zwrócił się do Cohena - Pokaż jak Ci się rana goi, będzie trzeba jej teraz pilnować, dzień nieuwagi i jeśli jakaś nowa infekcja dostanie się do środka to może całe te zabiegi obrócić w niwecz. Felix nie zajmował się tym w stołówce – aby nie przeszkadzać innym, jednak nie szukał jakiegoś specjalnego miejsca. Po prostu w drodze na zapisy zamierzał zająć się raną Cohena. - Po każdej dłuższej podróży opatrunek trzeba sprawdzić. Muszę też wiedzieć jak szybko wchłania się maść i czy trzeba dołożyć jeszcze niewielką dawkę czy zostawić na razie. Poza tym i tak codziennie trzeba pilnować tej rany, szczególnie, że wcześniej dostało się w nie zakażenie.
Gdy skończył zajmować się nogą Cohena zaproponował mu jeszcze jedno rozwiązanie.
- Wiesz uważam, że im więcej sił działa w Twojej sprawie i na Twoją korzyść tym lepiej i to nie ważne jak wielkie to siły ani jak wielka ich pomoc. Ziarnko do ziarnka, no wiesz. Choć ze mną do Morrytów, których tu pełno. Ja ich chcę wyprosić o poświęcenie mojego bukłaka z wodą, a przy okazji także medalion ( wyciągnął spod koszuli srebrny wisiorek z wizerunkiem kruka ) oraz broń.
- Tak – powiedział już bardziej sam do siebie – broń trzeba poświęcić koniecznie…Acha Tobie mogliby poświęcić tą ranę – prawda? W końcu powstała od nieumarłego a ich zaklęcia i wszystko co tu robią właśnie przed martwakami ma chronić. No zajmują się jeszcze pogrzebami, ja jednak o żywych się troszczę bardziej niż o umarłych.
Felix był gotów nawet zapłacić za to co kapłani w takich przynajmniej warunkach robić powinni za darmo. Nie zamierzał jednak obrażać Morra kłótniami z jego kapłanami o koszt usługi. Liczył jedynie, ze jeśli przyjdzie m zapłacić rachunek za święcenia, to że nie będzie on śmiertelnie wysoki. |