Deszcz za oknami przestał padać ale słońce nadal nie chciało pokazać swojego oblicza. Szare posępne chmury przesuwały się leniwie po niebie. W takie dni nie ma się ochoty wychodzić z domu, niektóre kałuże sięgają kostek, a przejeżdżające samochodu zdają się nie zauważać przechodniów kiedy błoto spod kół zabrudza ich płaszcze. A kiedy przechodzień skończy przeklinać samochód już dawno zniknął za rogiem. Aleksandra
Na szczęście dziś udało ci się uniknąć ochlapania. Droga z liceum do mieszkania nie jest długa więc to nie był jakiś specjalny wyczyn. Deszcz przestał padać gdy byłaś już w drodze do domu. Przyjemnie było znaleźć się w ciepłym, a co najważniejsze suchym, mieszkaniu. Ciepła herbata też byłaby miła, szczególnie jeśli znalazłby się ktoś, kto by ją przygotował. W polu widzenia nie było jednak nikogo takiego.
Gdy zamknęłaś ze sobą drzwi i zdejmowałaś płaszcz usłyszałaś kroki na schodach. Poznawałaś już te kroki, Gruszczyński, mieszkający naprzeciwko, najwyraźniej właśnie skądś wrócił. Wyjrzałaś przez wizjer, i rzeczywiście zobaczyłaś sąsiada wchodzącego do domu, a skądś dobiegł płacz. Po lewej stronie znajdowały się schody, a na przeciwko i po prawej drzwi. Na każdym piętrze były trzy mieszkania. Cieszyłaś się, że tak dobrze trafiłaś jeśli chodzi o sąsiadów. Bardzo miły starszy pan i fajna rodzina. No chłopaki czasem zachowują się głośno, ale ich matka to sympatyczna kobieta.
Odeszłaś od drzwi i skierowałaś się do kuchni, skoro nie ma nikogo chętnego musisz sama zrobić sobie herbatę, a może też coś do jedzenia. Dzisiejsze popołudnie masz wolne więc możesz nawet zacząć przygotowywać dłuższe danie. Tylko czy ci się chce? Rozglądając się po bałaganie panującym w mieszkaniu, doszłaś do wniosku, że raczej ci się nie chce. Jan
Siedziałeś spokojnie w fotelu patrząc przez okno i nawet nie zauważyłeś w swoim zamyśleniu, że deszcz przestał już padać. Tysiąc myśli na minutę, każda ewoluowała w kolejną i szybko gdzieś się ulatniała ta poprzednia. Myślałeś intensywnie ale sam w końcu nie wiedziałeś o czym. W końcu złapałeś się na tym, że nucisz słowa jakiejś piosenki.
Otrząsnąłeś się z zamyślenia i dopiero wtedy zauważyłeś, że po deszczu pozostały tylko kałuże. Na schodach usłyszałeś kroki i sprawdziłeś kto to. Ah, sąsiad skądś wraca, a gdzieś daje się słyszeć dziwny płacz. Na klatkach często słychać dziwne odgłosy. Nie przejmowałeś się już wydarzeniami zza drzwi i podszedłeś do okna wracając do swoich przerwanych myśli i patrząc jak przechodnie spieszą gdzieś, zapewne do swoich domów i rodzin, gdzie czeka na nich obiad. Mama by się zdziwiła gdyby wróciła do domu i zobaczyła, że przygotowałeś za nią jedzenie. Tak, to by była nowość. ----------
Nagle na klatce dał się słyszeć dziwny odgłos, jakiś huk, którego pochodzenia nie potrafiliście zidentyfikować. A wraz z nim krzyk, krzyk pełen bólu i agonii. Stało się coś okropnego, tego byliście pewni. Nieprzyjemne dreszcze przebiegły wam wzdłuż pleców. To na pewno był krzyk Radosława Gruszczyńskiego i brzmiał jak ostatni krzyk w jego życiu.
[media]http://www.soundsnap.com/audio/mp3/37479/11126101.mp3[/media]
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Ostatnio edytowane przez Redone : 09-03-2008 o 14:52.
|