Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2008, 09:19   #15
Atanael
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Wiedźmin spokojnym ruchem schował swa broń do pochwy, która wcześniej nie przypięta do jego boku, aktualnie leżała gdzieś na ziemi. Nadepnął miecz Cykady i pchnął go po ziemi w stronę karczmarza.
-Proszę to dobry miecz, jeżeli znajdziesz kupca, z pewnością pokryjesz wszelakie poniesione dziś szkody a nawet ci trochę zostanie.
Odwrócił się z powrotem do podnoszącego się mistrza miecza bez miecza.
-Dobra. Przyznaję. Wygrałeś. Wiedz jednak, że ten cały kupiec uwziął się na ciebie za swojego syna i nigdy ci nie podaruje. Będzie cię ścigał i ścigał aż cie zabije. Są lepsi w tym fachu ode mnie. Gdybyś walczył z takim Bonhartem juz byś był martwy.
Na jego twarzy pojawił się delikatny grymas.
-Ciesz się, że żyjesz... Z wiedźminami się nie zaczyna. Nie wiem na ile prawdziwy był ten Bonhart, ale jeżeli kiedykolwiek bym go spotkał, nie bawił bym się z nim tak jak z tobą. Bądźmy szczerzy pomogłeś mi się tylko z rana rozruszać...
Chwycił swój ekwipunek, nie tracąc czujności, skupionej teraz na dotychczasowym oponencie i w gotowości na wszelaki atak, miał zamiar również zareagować gdyby chciał odebrać swą broń od karczmarza. Nie stracił, życia ale trzeba takich śmieci nauczyć, że z wiedźminami sie nie zadziera...
-Schowajcie broń i wszyscy na zewnątrz.
Spojrzał na rycerzy i z początku oczekując reakcji pozostałych, z lekkim westchnieniem opuścił karczmę wraz z całym swym ekwipunkiem, który niedługo znów będzie trzeba przywiązać do konia.
-Uważaj sobie jak chcesz. Ja odchodzę. Ej, Cykada pośpiesz się. Ten wiedźmin tylko cię kopnął.
Uśmiechnął się lekko pod nosem. Chyba ten człowiek nie wiedział, jak może boleć zwyczajne kopnięcie.
-Fakt. Za to bardzo mocno.
-Mocno... Nawet sie nie wysiliłem
Odezwał się drwiąco Dratgar do ochodzącego "Mistrza Miecza". Miał nadzieje go sprowokować i ewentualnie oczernić w oczach zakonu.
-Co macie na wasze usprawiedliwienie, panowie?
Samotnik, spojrzał swym pustym wzrokiem na Flawicka
-Jestem Dratgar... Wiedźmin. Ten chłystek, uważający się za mistrza miecza, powołując się na list rozzłoszczonego kupca, wyzwał mnie na pojedynek, stanąłem tylko w obronie własnej...
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline