Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-02-2008, 22:20   #11
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Dratgar ustawił się prawym bokiem do przeciwnika, wyciągając w jego stronę dłoń z ostrzem miecza skierowanym ku ziemi. Dla Dratgara była to idealna pozycja do wyprowadzania wszystkich bloków, do ataków jedna zbytnio się nie nadawała. Jego celem nie było zabijanie oponenta, starał się go pozbawić broni i ewentualnie okaleczyć w żadnym wypadku zabijać.
Próbował zbić miecz oponenta, jeżeli ta akcja się powiodła zrobił wykrok lewą nogą i przyjął masę rozpędzonego przeciwnika, na lewą dłoń w której przygotował Znak Aard. W trakcie tej akcji, spróbował użyć rękojeści swojego miecza, do zahaczenia o rękojeść przeciwnika i w efekcie wyrwania mu broni z ręki. Jeżeli uda wytrącić się broń, natychmiast kopie go gdzieś za siebie. W każdym innym przypadku zostaje w pozycji defensywnej i stara się blokować wszystkie ciosy.
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline  
Stary 15-02-2008, 22:46   #12
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
-Jeden wyeliminowany - mruknął pod nosem Namariel.
Pozostało by jeszcze tylko dwóch, ale na nieszczęście kolejny stanął do walki. W zwykłych okolicznościach ściągnął by wszystkich z łuku, ale w karczmie nijak było używać tej broni. Inni, którzy walczyli z bandytami radzili sobie całlkiem nieźle. Szczególną uwagę Amariel zwrócił na mężczyznę w długich czarnych włosach. Od razu zorientował się, że on jest wiedźminem. Nie wiedział o nich nic poza tym, że walczą z potworami. Amariel również walczy z potworami, a dodatkowo umie oprawiać ich skóry, z czego przecież żyje. Walczył on z jakimś mężczyzną, cholernie szybkim. Teraz jednak warto się skupić na własnej walce.
Amariel podbiegł do jednego z bandytów. Gdy był od niego na dwa kroki kopnął w niego stołkiem równocześnie starając się ugodzić go mieczem. Celował w szyję, chciał skończyć to jak najszybciej.
 
maciek.bz jest offline  
Stary 16-02-2008, 09:43   #13
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Gusni

Pokaleczony nie spodziewał się takiej szybkości i siły u pijanego krasnoluda. I to go zgubiło. Potężny cios topora rozwalił mu czaszkę. Kawałki mózgu poleciały na tego z czerwoną chustą. Kiedy Gusni próbował wykonać kolejne cięcie wymierzone prosto w niego odskoczył. Gusni próbował uderzyć ponownie, ale nie zauważył jednej rzeczy. Bandyta mamrotał coś pod nosem czego krasnolud nie mógłby zrozumieć nawet gdyby to słyszał. Gusni biegł już na swojego przeciwnika kiedy zobaczył jakieś dziwne światło przy jego rękach. Wziął to za zwykłe przywidzenie i chciał już rozrąbać czaszkę swojego przeciwnika, ale nagle poczuł silne uderzenie. Uderzył o ścianę tak mocno, że aż dziw, że nie rozleciała się na kawałki. Topór wypadł mu z rąk i Gusni padł na ziemię nie mogąc się podnieść.

Hans de Bule i Peterus

Peterus błyksawicznie doskoczył do przeciwnika. Jednak bandyta był szybszy. Kiedy tylko Peterus znalazł się przy nim pchnął wampira sztyletem z całych sił. Ku jego zdziwieniu sztylet złamał się na zbroi. Nie wiedział o tym jaka to wspaniała zbroja. Teraz kiedy się dowiedział było już za póżno. Jednym ciosem Peterus wytrącił mu drugi sztylet który wyciągnął z kieszeni i ponowił natarcie. Bandyta padł jak ścięte drzewo tryskając krwią. Hansowi też szło nie najgorzej. Jednym ze swoich sztyletów odbił wymierzony w niego cios i rozciął klatkę piersiową zbira drugim. Ranny drab cofnął się, ale nie przewrócił się. On i ten ostatni bandyta wyglądali tak, że chyba nie mieli ochoty zbyt szybko atakować.

Dratgar

Kiedy tylko Cykada podbiegł do ciebie bez trudu zbiłeś jego miecz, ale nie miałeś wystarczajacego doświadczenia w znakach żeby wystarczajaco szybko stworzyć znak Aard. Musiałeś więc wykonać unik. Sparowałeś jego kolejne uderzenie i wykonałeś dwa cięcia mieczem które wybiły twojemu przeciwnikowi broń z ręki. Na wszelki wypadek powaliłeś jeszcze Mirce na ziemię silnym kopniakiem.
- Dobra. Przyznaję. Wygrałeś. Wiedz jednak, że ten cały kupiec uwziął się na ciebie za swojego syna i nigdy ci nie podaruje. Będzie cię ścigał i ścigał aż cie zabije. Są lepsi w tym fachu ode mnie. Gdybyś walczył z takim Bonhartem juz byś był martwy.

Namariel

Uderzony stołkiem po nogach bandyta prawie upadł, ale w ostatniej chwili utrzymał równowagę. Na jego nieszczęście Namariel już do niego doskoczył i pchnął go prosto w gardło. Trysnęła krew. Bandyta upadł na ziemię. Wtedy ten z krótkim mieczem zareagował. Namariel z trudem sparował jego cios. Był niesamowicie szybki. Wtedy myśliwy poczuł nagłe ukłucie w plecach. Kolejny bandyta wbił mu sztylet w plecy. Wyprowadził wiec pchnięcie w tył przebijając draba na wylot. Szybko wyciągnął miecz z ciała przeciwnika i przygotował się do dalszej walki.

Wszyscy

Nikt nie zauważył jak jeden z gości wyszedł na zewnątrz. Wyszedł kiedy już zaczęły się spory. Drzwi do karczmy otowrzyły sie i do środka wpadła grupa zakonników z Zakonu Białej Róży. Wszyscy nosili rycerskie zbroje i białe peleryny. Jedni mieli miecze przypasane u boku, a pozostali kusze. Ci ostatni zrobili teraz z nich użytek. Celując do wszystkich walczących krzyknęli:
- Schowajcie broń i wszyscy na zewnątrz.
W tym momencie Gusni z wielkim trudem wstał. Wszsycy posłusznie wykonali rozkazy. W końcu z Białą Różą sie nie zadziera. Wszyscy którzy rozrabiali zostali wyprowadzeni na zewnątrz. Wtedy właśnie nadszedł wysoki i postawny łysy mężczyzna z oczami jak u wilka. Wszyscy wiedzieliście kto to jest. Był to Wielki Mistrz Zakonny Falwick. Przyjrzał on się krytycznie wszystkim zebranym. Najbardzeij pogardliwe spojrzenie rzucił wiedźminowi. Wtedy odezwał sie do tego z czerwoną chustą:
- Protektor. Ledwie wróciłeś do Wyzimy już zacząłeś rozrabiać?
- Tak. Tyle tylko, że ja mam do tego prawo.
Rzucił jakiś pergamin Falwickowi. Falwick przeczytał go i wytrzeszczył ze zdumienia oczy.
- Co? Taki śmieć jak ty dorobił się listu z pieczęcią króla Foltesta w którym wszystkie zbrodnie tego kto go ma są odpuszczone?
- Zgadza się. I nie nazywaj mnie śmieciem, mistrzuniu. Teraz jestem tutaj kimś ważnym. A ci ludzie i nieludzie zaatakowali moich ludzi i nawet kilku zabili. Teraz musisz ich ukarać.
- Niczego nie muszę - warknął Falwick.
- Uważaj sobie jak chcesz. Ja odchodzę. Ej, Cykada pośpiesz się. Ten wiedźmin tylko cię kopnął.
- Fakt. Za to bardzo mocno.
Protektor i jego ludzie odeszli. Wy zostaliscie sam na sam z Wielkim Mistrzem.
- Co macie na wasze usprawiedliwienie, panowie? - zapytał ze złością w głosie Falwick.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 17-02-2008 o 09:21.
wojto16 jest offline  
Stary 16-02-2008, 11:10   #14
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
- Co macie na wasze usprawiedliwienie, panowie?
Hans poczekał aż słowa wielkiego mistrza rozbrzmią, gdy nastała cisza podszedł do niego.
-Nazywam się Hans de Bule syn Gotfryda de Bule pasowany rycerz. W tej karczmie zbójcy napastowali kobietę a moim obowiązkiem było zareagować. Nikogo nie zabiłem i nie złamałem prawa.
Młody rycerz wiedział kim jest jego rozmówca ale nie chciał tego ujawnić. Po chwili namysłu dodał pokazując na Peterusa.
-On pomógł mi w obronie przed bandytami reszty ich nie znam tak samo jak nie znam tych ludzi którzy odeszli.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 17-02-2008, 09:19   #15
 
Atanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Atanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumnyAtanael ma z czego być dumny
Wiedźmin spokojnym ruchem schował swa broń do pochwy, która wcześniej nie przypięta do jego boku, aktualnie leżała gdzieś na ziemi. Nadepnął miecz Cykady i pchnął go po ziemi w stronę karczmarza.
-Proszę to dobry miecz, jeżeli znajdziesz kupca, z pewnością pokryjesz wszelakie poniesione dziś szkody a nawet ci trochę zostanie.
Odwrócił się z powrotem do podnoszącego się mistrza miecza bez miecza.
-Dobra. Przyznaję. Wygrałeś. Wiedz jednak, że ten cały kupiec uwziął się na ciebie za swojego syna i nigdy ci nie podaruje. Będzie cię ścigał i ścigał aż cie zabije. Są lepsi w tym fachu ode mnie. Gdybyś walczył z takim Bonhartem juz byś był martwy.
Na jego twarzy pojawił się delikatny grymas.
-Ciesz się, że żyjesz... Z wiedźminami się nie zaczyna. Nie wiem na ile prawdziwy był ten Bonhart, ale jeżeli kiedykolwiek bym go spotkał, nie bawił bym się z nim tak jak z tobą. Bądźmy szczerzy pomogłeś mi się tylko z rana rozruszać...
Chwycił swój ekwipunek, nie tracąc czujności, skupionej teraz na dotychczasowym oponencie i w gotowości na wszelaki atak, miał zamiar również zareagować gdyby chciał odebrać swą broń od karczmarza. Nie stracił, życia ale trzeba takich śmieci nauczyć, że z wiedźminami sie nie zadziera...
-Schowajcie broń i wszyscy na zewnątrz.
Spojrzał na rycerzy i z początku oczekując reakcji pozostałych, z lekkim westchnieniem opuścił karczmę wraz z całym swym ekwipunkiem, który niedługo znów będzie trzeba przywiązać do konia.
-Uważaj sobie jak chcesz. Ja odchodzę. Ej, Cykada pośpiesz się. Ten wiedźmin tylko cię kopnął.
Uśmiechnął się lekko pod nosem. Chyba ten człowiek nie wiedział, jak może boleć zwyczajne kopnięcie.
-Fakt. Za to bardzo mocno.
-Mocno... Nawet sie nie wysiliłem
Odezwał się drwiąco Dratgar do ochodzącego "Mistrza Miecza". Miał nadzieje go sprowokować i ewentualnie oczernić w oczach zakonu.
-Co macie na wasze usprawiedliwienie, panowie?
Samotnik, spojrzał swym pustym wzrokiem na Flawicka
-Jestem Dratgar... Wiedźmin. Ten chłystek, uważający się za mistrza miecza, powołując się na list rozzłoszczonego kupca, wyzwał mnie na pojedynek, stanąłem tylko w obronie własnej...
 
__________________
Amatorzy zbudowali arke noego a profesionaliści Titanica...
Atanael jest offline  
Stary 17-02-2008, 11:03   #16
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Gdy bandyci odeszli Namriel spojrzał krytycznie na swoje rany. Miał ranny bok i plecy, na szczęście z nie takich sytuacji już wychodził. Spojrzał po karczmie. Wszędzie walały się połamane krzesła, wywrócone stoliki i mnóstwo śmieci. Obok niego leżały ciała dwóch bandytów. Dobrze się dziś sprawiłem. - pomyslał. Rozejrzał się po tych, którzy walczyli z bandytami. Wszyscy mieli się raczej dobrze, nie licząc krasnoluda, który chyba dostał jakimś czarem. Pieprzeni magowie. Oni się wszędzie znajdą. Teraz jedynym problemem był ten Zakon Białej Róży. Ci ludzie napadli mnie bezpodstawnie. Działałem tylko w samoobronie, a to chyba jest dozwolone. Wolał nie wspominać o tym, że grałw kości i o trzystu orenach w jego sakwie.
 
maciek.bz jest offline  
Stary 17-02-2008, 13:33   #17
 
vonPeterPL's Avatar
 
Reputacja: 1 vonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znanyvonPeterPL wkrótce będzie znany
Peterus:
Peterus przyglądał się leżącemu na ziemi bandycie i z niewyobrażalną przyjemnością patrzył się na krew którą oprych tryskał na podłogę.
„Schowajcie broń i wszyscy na zewnątrz.”- Obrócił się i zobaczył zakonników.
-Znowu Ci napaleńcy- powiedział sobie w duchu. Otarł miecz z krwi po czym schował go do pochwy. Potulnie wyszedł na zewnątrz i ustawił się wraz z resztą „zawadiaków”.
-Wiedźmin, rycerz, krasnolud, człowiek z łukiem i ja, wampir, doborowe towarzystwo, nie ma co-pomyślał.
Młody rycerz się przedstawił.
-„Hans de Bule”- skądś znam to nazwisko..-„On pomógł mi w obronie przed bandytami” Peterus ocknął się z zamyślenia. Hans wskazywał na niego. Delikatnie skinął głową w jego stronę. Wiele razy był w podobnych sytuacjach i wiele razy go pytano o nazwisko. Swego czasu zabił młodego arystokratę który, miał sporego pecha, na imię miał bowiem Peterus. Nieszczęśnik był podróżnikiem, buntownikiem z wyboru. Dzięki jego nazwisku wiele razy wychodził z opresji. Gdy Wiedźmin i człowiek z łukiem skończyli swoje kwestie. Peterus wystąpił o krok i z gracją skłonił się mistrzowi zakonu po czym rzekł:
-Jestem Peterus von Graff. Pochodzę z Nilfgaardu.- Mam nadzieje że mi uwierzy. Przełknął ślinę i ciągnął dalej- Te łotry napastowały damę, musiałem jej pomóc. To oni pierwsi wyjęli broń. To była obrona cnoty kobiety.- Peterus skinął głową do mistrza i powrócił do szeregu.
 
__________________
"Człowiek jest niczym iskra w ciemnościach. Obyśmy wszyscy rozpromieniali ją wiecznym światłem"

"Victorus aut Mortis"

Ostatnio edytowane przez vonPeterPL : 17-02-2008 o 13:49.
vonPeterPL jest offline  
Stary 17-02-2008, 17:22   #18
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
-Nazywam się Hans de Bule syn Gotfryda de Bule pasowany rycerz. W tej karczmie zbójcy napastowali kobietę a moim obowiązkiem było zareagować. Nikogo nie zabiłem i nie złamałem prawa.
- Rozumiem. Tailles. Pobiegnij do karczmy i wypytaj kelnerkę o to czy ci zacni panowie jej pomogli. Ostrożności nigdy za wiele.
Młody rycerz ze szpetną blizna na twarzy pobiegł szybko do karczmy. Kiedy tylko drzwi za nim się zatrzasnęły Falwick wysłuchał pozostałych.
-Jestem Dratgar... Wiedźmin. Ten chłystek, uważający się za mistrza miecza, powołując się na list rozzłoszczonego kupca, wyzwał mnie na pojedynek, stanąłem tylko w obronie własnej...
- I oczywiscie dałeś mu się sprowokować. No cóż. Przynajmniej go nie zabiłeś, a więc nie mogę cię wtrącić do lochu. Niestety.
Zdziwiło was to "niestety" na końcu zdania, ale tłumaczyliście się dalej.
- Ci ludzie napadli mnie bezpodstawnie. Działałem tylko w samoobronie, a to chyba jest dozwolone.
- Zgadza się. Mordowanie jednak nie jest dozwolone.
-Jestem Peterus von Graff. Pochodzę z Nilfgaardu.
- Nilfgaardczyk. Naprawdę? Ciekawe tylko gdzie podział się twój akcent? Poszedł do burdelu? Mimo wszystko ładna zbroja. Wygląda na twardą. Nie wygląda tak jakby była zrobiona ludzkimi rękoma. To raczej elfie lub krasnoludzkie rzemiosło. Jednak głowy za to sobie nie dam uciąć.
Wtedy z karczmy wybiegł Tailles.
- Wielki Mistrzu. Kelnerka potwierdziła wersję tych dwoje szlachetnych panów. A karczmarz dodał, że ci bandyci zaczepili tego krasnoluda i zabili jego towarzysza.
Falwick pokiwał głową.
- Macie szczęście, że wasze ofiary to bandyci. Gdyby to były inne osoby już pewnie bylibyście leżeli w lochu. Skoro jednak walczyliście w obronie własnej i broniac niewiasty nie mogę was ukarać. Jednak życzę sobie żebyście więcej burd już nie organizowali. Jak widzę jesteście przejezdni. A więc mała rada specjalnie dla was. Opuśćcie to miasto jak najszybciej, bo inaczej mogą was spotkać spore kłopoty.
Wszyscy rycerze wsiedli na konie i odjechali w siną dal. Nie mieli do przebycia długiej drogi. Siedziba zakonu była tak blisko, że można było tam dojść szybko na piechotę. Król Foltest specjalnie ją postawił w pobliżu niebezpiecznej dzielnicy żeby rycerze mogli mieć w zasiegu wzroku potencjalne miejsce bójek i mordów. Jednak to nie była jedyna dzielnica w jakiej te zbrodnie były na porządku dziennym. Karczmarz wyszedł z karczmy i patrząc w ślad za rycerzami powiedział:
- Dziękuję wam zacni panowie za uratowanie mojej córki przed dyshonorem. A także za przepędzenie tych zbirów z mojej karczmy. Chciałbym wam się odwdzięczyć. Jako, że już noc ciemna zapadła nad murami Wyzimy proponuję darmowy nocleg. Na mój koszt. Pokoje na górze są do waszej dyspozycji.
Potem wrócił do środka. Wy jeszcze staliscie na zewnątrz myśląc nad tymi dziwnymi rzeczami które was spotkały. Przed karczma stało kilka tylko domów. Wyglądały na bardzo stare i zrobione ze słabej jakości drewna. Przed jednym z domów stała duża, kamienna studnia oddana do uzytku publicznego. Problemem było tylko to, że niektórzy źle interpretowali słowa "użytek publiczny". Na nocnym niebie pojawiły się liczne gwiazdy wraz ze swoim bratem księżycem. Noc była nie tylko ciemna, ale też chłodna. Gdyby nie liczne pochodnie pewnie byście już powpadali na ściany. Wszyscy już poszli spać do swoich domów. Nawet bandyci i prostytutki. W pobliskim burdelu też pogasły już wszystkie śwaitła mimo tego, że był oblegamy od rana do wieczora. Wszyscy nagle poczuliście sie tym wszystkim zmęczeni.
 
wojto16 jest offline  
Stary 17-02-2008, 17:56   #19
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
- Macie szczęście, że wasze ofiary to bandyci. Gdyby to były inne osoby już pewnie bylibyście leżeli w lochu. Skoro jednak walczyliście w obronie własnej i broniąc niewiasty nie mogę was ukarać. Jednak życzę sobie żebyście więcej burd już nie organizowali. Jak widzę jesteście przejezdni. A więc mała rada specjalnie dla was. Opuśćcie to miasto jak najszybciej, bo inaczej mogą was spotkać spore kłopoty.
Hans zmrużył swoje niebieskie oczy, nie podobało mu się, że mistrz zakonny grozi dwóm szlachcicom i to jeszcze z nim będzie musiał się rozmówić. Podczas całej rozmowy Hans patrzył na Falwicka i nie spuścił wzroku. Gdy rycerz odjechali wyszedł karczmarz i zaproponował im nocleg w podzięce Hans popatrzył na niego.
-A gdybyśmy tobie nie pomogli patrzyłbyś jak ją gwałcą.
Gdy karczmarz zniknął w swoim przybytku rycerz popatrzył na Peterusa.
-Proponuje poszukać innego noclegu tu mogą nas znaleźć bandyci i poderżnąć gardła a karczmarz tylko się ucieszy, że sprzeda nasz ekwipunek za ładne pieniądze.
Popatrzył po reszcie bohaterów.
"Wiedźmin, pijany krasnolud i łucznik, piękna kompania. A ci bandyci będą chcieli się na nas zemścić za kamratów. No nic trzeba poszukać noclegu."
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 17-02-2008, 20:01   #20
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Gusni nie mógł się spodziewać tego co się stało. Z początku nawet nie był pewien co go rzuciło o ścianę. Już nie zważając na fakt, ze mu ciężko mu było wstać, to naprawdę ciężko było mu teraz myśleć. Ale słyszał już kiedyś od podróżnych bajarzy o takich, co potrafią różne cuda z niczego robić, oraz walczyć bez broni. Dla Gusniego były to bajki, od dziecka miał w ręku albo kilof, albo topór. W każdym razie raz na dobre znienawidził magię. Nie jest to honorowy sposób walki. Chwile po tym wpadło do środka kilku ludzi ubranych w białe peleryny i zbroje rycerskie. Gusni zdążył się o nich nasłuchać od swoich braci, jacy to oni są, oraz kilku wcześniej z daleka widział w Wyzimie. Unikał ich. Tym razem to było niemożliwe, kazali wyleźć na zewnątrz, a część z nich miała kusze wycelowane w niego i jakichś innych gości, którzy właśnie się tłukli, ale oczom Krasnoluda wcześniej to umknęło. Celowali też w tego z czerwoną chustą. Wyszli na zewnątrz, gniew jeszcze w pełni nie opuścił krasnoluda, ale zobaczył co chciał - krew tych łajdaków. Odwdzięczył się choć tak za swego rodaka. Na zewnątrz przywitał ich postawny i łysy człowiek, z wilczymi oczami. Gusni przypuszczał, że był to ten najparszywszy, ich "Chędorzony Miistrzunio" o imieniu Falwick. Owy Falwick powiedział coś do tego z chustą, któremu jak się okazało nic nie mógł zrobić. "No ładnie" - pomyślał Gusni - "Bo jak nieludzia zabił, to jeszcze nic złego, nie?". Gdy mężczyzna z czerwoną chustą odszedł, ze swoimi ludzie "Chędorzony Mistrzunio" zadał kolejne pytanie. Tym razem do niego, oraz kilku innych ludzi, którzy w tym samym czasie "rozrabiali" w karczmie. Gusniemu nie śpieszyło się z odpowiedzią bolało go jeszcze wszystko, a poza tym jak popatrzył były tu ciekawsze osoby do pogadania. Najpierw odezwał się niejaki Hans de Bule, syn kogoś tam, rycerz, który stanął w obronie kelnerki... cóż, bywają i tacy. Następnie niejaki Dratgar, wiedźmin. "No, no. Nigdy wcześniej nie widziałem Wiedźmina" - pomyślał Krasnolud, po czym przyjrzał się dokładniej temu czarnowłosemu mężczyźnie.
Potem przedstawił się jeszcze ktoś, ale Gusniego nie zainteresował go tak jak Peterus von Graff, który podawał się za Nilfgardczyka. Oczy Krasnoluda zwęziły się złowrogo patrząc na zakapturzoną postać. "Jest Nilfgardczykiem... i może jest już po wojnie, ale ojca to mi raczej nie oddadzą" - dodał w myślach.

Gusni właśnie wtedy postanowił też się odezwać. Nie chciało mu się ale musiał.
Jednak w tym momencie z karczmy wyskoczył posłany tam przed chwilą mężczyzna, który potwierdził, że kilku obok pomagali kelnerce, a przy okazji, wytłumaczył poczynania samego krasnoluda, na co ten kiwnął tylko głowo, na znak, że to prawda. To wystarczyło... kogo przecież obchodzi jego imię.

"- Macie szczęście, że wasze ofiary to bandyci. Gdyby to były inne osoby już pewnie bylibyście leżeli w lochu..." - mówił coś tam Falwick. Krasnoluda mało to obchodziło szczerze mówiąc. Zadowolony był, że tak to wyszło, ale aż tak zdesperowany nie był, coby słuchać jakiegoś Falwicka.
Bardziej zaciekawiło go to co powiedział zaraz Karczmarz, który wyszedł podziękować. Darmowy nocleg, na koszt Karczmarza, to było to. Tego właśnie trzeba było zmęczonemu, lekko podpitemu Krasnoludowi, który jeszcze wycierał świeżą krew i kawałki mózgu z topora.

"-Proponuje poszukać innego noclegu tu mogą nas znaleźć bandyci i poderżnąć gardła a karczmarz tylko się ucieszy, że sprzeda nasz ekwipunek za ładne pieniądze." - wyskoczył ze swoim niezwykle "intelygentym" wywodem Hans, co wybudziło Gusniego z zamyślenia.

- Co ty bredzisz? - w końcu odezwał się swoim niechętnym i wiecznie zmęczonym głosem Gusni. - Wyśpię się, a jeszcze naciągane Karczmarza na darmowe piwo. Na jego koszt ma się rozumieć, hehe. - powiedział głośno.
- A skoro tak łatwo dajecie się pociachać w nocy, to już nie mój problem. - pociągnął Krasnolud dalej. - A tak wogle to jezdem Gusni Nogarung . - przesadnie i z ironicznym uśmiechem na twarzy ukłonił się. - Wiecie, rzadko zdradzam swe imię ludziom, ale wasze ciekawskie oczy nie dają mi spokoju. - dokończył znudzony już swoim bezsensownym bredzeniem, po czym odwrócił się w kierunku wejścia do karczmy. Rzeczywiście miał zamiar naciągnąć karczmarza na kufel piwa, a potem się przespać. Zrobił dwa kroki, ale jeszcze na chwilę się odwrócił, z ciekawości co zrobi reszta, i o czym będą gadać.
 
Sumar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172