Peterus:
Peterus przyglądał się leżącemu na ziemi bandycie i z niewyobrażalną przyjemnością patrzył się na krew którą oprych tryskał na podłogę. „Schowajcie broń i wszyscy na zewnątrz.”- Obrócił się i zobaczył zakonników.
-Znowu Ci napaleńcy- powiedział sobie w duchu. Otarł miecz z krwi po czym schował go do pochwy. Potulnie wyszedł na zewnątrz i ustawił się wraz z resztą „zawadiaków”. -Wiedźmin, rycerz, krasnolud, człowiek z łukiem i ja, wampir, doborowe towarzystwo, nie ma co-pomyślał.
Młody rycerz się przedstawił.
-„Hans de Bule”- skądś znam to nazwisko..-„On pomógł mi w obronie przed bandytami” Peterus ocknął się z zamyślenia. Hans wskazywał na niego. Delikatnie skinął głową w jego stronę. Wiele razy był w podobnych sytuacjach i wiele razy go pytano o nazwisko. Swego czasu zabił młodego arystokratę który, miał sporego pecha, na imię miał bowiem Peterus. Nieszczęśnik był podróżnikiem, buntownikiem z wyboru. Dzięki jego nazwisku wiele razy wychodził z opresji. Gdy Wiedźmin i człowiek z łukiem skończyli swoje kwestie. Peterus wystąpił o krok i z gracją skłonił się mistrzowi zakonu po czym rzekł: -Jestem Peterus von Graff. Pochodzę z Nilfgaardu.- Mam nadzieje że mi uwierzy. Przełknął ślinę i ciągnął dalej- Te łotry napastowały damę, musiałem jej pomóc. To oni pierwsi wyjęli broń. To była obrona cnoty kobiety.- Peterus skinął głową do mistrza i powrócił do szeregu.
__________________ "Człowiek jest niczym iskra w ciemnościach. Obyśmy wszyscy rozpromieniali ją wiecznym światłem"
"Victorus aut Mortis"
Ostatnio edytowane przez vonPeterPL : 17-02-2008 o 13:49.
|