Kyp Kraven obejrzał się przelotnie za siebie i zauważył że podąża za nim mistrz Vroo. Nie przeszkadzało mu to, ale czuł, że jedi czuje się na planecie zagubiony - a z pewnością już, nie czuje się swobodnie.
- Widzę iż teraz jesteś w roli dyplomaty i nauczyciela etykiety Kyp. Rzeczywiście moc wiedzie nas dziwnymi drogami skoro się spotykamy na tej dalekiej planecie przyjacielu.- zmarszczył czoło
Jedi uśmiechnął się i skinął głową - a jego oczy wyraźnie mówiły - "To Rodianin Fern, czego ty oczekujesz?"
- Wyczuwam coś złego na tej planecie. Nie wiem jeszcze dokładnie co, ale wszysycy musimy mieć się na baczności - powiedział ostrzegawczo, z poważną miną
- Twojej wiadomości? Nie dostałem nic od ciebie, chyba że już w kosmoporcie. ja musiałem w tym czasie zajmować administracja na tej planecie- zerknął przelotnie na Ulisa, gdy ten rozmawiał z rodianinem, po czy zniżył głos- może to biedna planeta, ale w kwestii biurokracji i opieszałości urzędników dorównuje Coursant.
- Co do Ghosta właśnie z jego powodu jestem właśnie na Qualsis. Wylądował tutaj jakąś godzinę temu, lecz z powodu już wspomnianej sprawy misja ugrzęzła. tutaj nieco się zdenerwował- Muszę zdobyć nakaz sądowy na przeszukanie jego statku- westchnął uspakajając swoje emocje.
-Lepiej uważaj, bo Ghost z pewnością nie przybył tutaj na spotkanie toważyskie. A właściwie jaką Wy macie tu misję?
Wiadomość ,iż Ghost jest na planecie zburzyła spokój mężczyzny. Mimo to uśmiechnął się i ciągnął beztrosko:
- Nie ma nic gorszego niż chora biurokracja - powiedział kiwając z dezaprobatą głową - Urzędnicy potrafią czasem skutecznie utrudnić życie
Kyp, mimo iż był dyplomatą nie akceptował tej całej subtelnej urzędniczej roboty. Dzika część jego natury buntowała się przeciw formalizmowi.
- Jestem ciekaw co sprowadziło Ghosta na Qualsis. To nie może być przypadek że jesteśmy tu razem. - rzekł podejrzliwie
- My jesteśmy tu z misją dyplomatyczną. Pomiędzy ludnością a CSS wybuchł spór. Dodatkowo mogą pojawić się problemy z "władzami" - tu przewrócił lekko oczami - Musimy załagodzić ten punkt zapalny, zanim wybuchnie pożar.
Gdy skończyli rozmowę, położył w geście pożegnania rękę na ramieniu Ferna.
- Trzymaj się. Będziemy się mieli na baczności.
Po czym odwrócił się do Naviko i powiedział spokojnie, ale stanowczo:
- Przewodniku...Teraz jest czas by ruszać |