Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2008, 17:22   #18
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
-Nazywam się Hans de Bule syn Gotfryda de Bule pasowany rycerz. W tej karczmie zbójcy napastowali kobietę a moim obowiązkiem było zareagować. Nikogo nie zabiłem i nie złamałem prawa.
- Rozumiem. Tailles. Pobiegnij do karczmy i wypytaj kelnerkę o to czy ci zacni panowie jej pomogli. Ostrożności nigdy za wiele.
Młody rycerz ze szpetną blizna na twarzy pobiegł szybko do karczmy. Kiedy tylko drzwi za nim się zatrzasnęły Falwick wysłuchał pozostałych.
-Jestem Dratgar... Wiedźmin. Ten chłystek, uważający się za mistrza miecza, powołując się na list rozzłoszczonego kupca, wyzwał mnie na pojedynek, stanąłem tylko w obronie własnej...
- I oczywiscie dałeś mu się sprowokować. No cóż. Przynajmniej go nie zabiłeś, a więc nie mogę cię wtrącić do lochu. Niestety.
Zdziwiło was to "niestety" na końcu zdania, ale tłumaczyliście się dalej.
- Ci ludzie napadli mnie bezpodstawnie. Działałem tylko w samoobronie, a to chyba jest dozwolone.
- Zgadza się. Mordowanie jednak nie jest dozwolone.
-Jestem Peterus von Graff. Pochodzę z Nilfgaardu.
- Nilfgaardczyk. Naprawdę? Ciekawe tylko gdzie podział się twój akcent? Poszedł do burdelu? Mimo wszystko ładna zbroja. Wygląda na twardą. Nie wygląda tak jakby była zrobiona ludzkimi rękoma. To raczej elfie lub krasnoludzkie rzemiosło. Jednak głowy za to sobie nie dam uciąć.
Wtedy z karczmy wybiegł Tailles.
- Wielki Mistrzu. Kelnerka potwierdziła wersję tych dwoje szlachetnych panów. A karczmarz dodał, że ci bandyci zaczepili tego krasnoluda i zabili jego towarzysza.
Falwick pokiwał głową.
- Macie szczęście, że wasze ofiary to bandyci. Gdyby to były inne osoby już pewnie bylibyście leżeli w lochu. Skoro jednak walczyliście w obronie własnej i broniac niewiasty nie mogę was ukarać. Jednak życzę sobie żebyście więcej burd już nie organizowali. Jak widzę jesteście przejezdni. A więc mała rada specjalnie dla was. Opuśćcie to miasto jak najszybciej, bo inaczej mogą was spotkać spore kłopoty.
Wszyscy rycerze wsiedli na konie i odjechali w siną dal. Nie mieli do przebycia długiej drogi. Siedziba zakonu była tak blisko, że można było tam dojść szybko na piechotę. Król Foltest specjalnie ją postawił w pobliżu niebezpiecznej dzielnicy żeby rycerze mogli mieć w zasiegu wzroku potencjalne miejsce bójek i mordów. Jednak to nie była jedyna dzielnica w jakiej te zbrodnie były na porządku dziennym. Karczmarz wyszedł z karczmy i patrząc w ślad za rycerzami powiedział:
- Dziękuję wam zacni panowie za uratowanie mojej córki przed dyshonorem. A także za przepędzenie tych zbirów z mojej karczmy. Chciałbym wam się odwdzięczyć. Jako, że już noc ciemna zapadła nad murami Wyzimy proponuję darmowy nocleg. Na mój koszt. Pokoje na górze są do waszej dyspozycji.
Potem wrócił do środka. Wy jeszcze staliscie na zewnątrz myśląc nad tymi dziwnymi rzeczami które was spotkały. Przed karczma stało kilka tylko domów. Wyglądały na bardzo stare i zrobione ze słabej jakości drewna. Przed jednym z domów stała duża, kamienna studnia oddana do uzytku publicznego. Problemem było tylko to, że niektórzy źle interpretowali słowa "użytek publiczny". Na nocnym niebie pojawiły się liczne gwiazdy wraz ze swoim bratem księżycem. Noc była nie tylko ciemna, ale też chłodna. Gdyby nie liczne pochodnie pewnie byście już powpadali na ściany. Wszyscy już poszli spać do swoich domów. Nawet bandyci i prostytutki. W pobliskim burdelu też pogasły już wszystkie śwaitła mimo tego, że był oblegamy od rana do wieczora. Wszyscy nagle poczuliście sie tym wszystkim zmęczeni.
 
wojto16 jest offline