Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2008, 20:01   #20
Sumar
 
Sumar's Avatar
 
Reputacja: 1 Sumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputacjęSumar ma wspaniałą reputację
Gusni nie mógł się spodziewać tego co się stało. Z początku nawet nie był pewien co go rzuciło o ścianę. Już nie zważając na fakt, ze mu ciężko mu było wstać, to naprawdę ciężko było mu teraz myśleć. Ale słyszał już kiedyś od podróżnych bajarzy o takich, co potrafią różne cuda z niczego robić, oraz walczyć bez broni. Dla Gusniego były to bajki, od dziecka miał w ręku albo kilof, albo topór. W każdym razie raz na dobre znienawidził magię. Nie jest to honorowy sposób walki. Chwile po tym wpadło do środka kilku ludzi ubranych w białe peleryny i zbroje rycerskie. Gusni zdążył się o nich nasłuchać od swoich braci, jacy to oni są, oraz kilku wcześniej z daleka widział w Wyzimie. Unikał ich. Tym razem to było niemożliwe, kazali wyleźć na zewnątrz, a część z nich miała kusze wycelowane w niego i jakichś innych gości, którzy właśnie się tłukli, ale oczom Krasnoluda wcześniej to umknęło. Celowali też w tego z czerwoną chustą. Wyszli na zewnątrz, gniew jeszcze w pełni nie opuścił krasnoluda, ale zobaczył co chciał - krew tych łajdaków. Odwdzięczył się choć tak za swego rodaka. Na zewnątrz przywitał ich postawny i łysy człowiek, z wilczymi oczami. Gusni przypuszczał, że był to ten najparszywszy, ich "Chędorzony Miistrzunio" o imieniu Falwick. Owy Falwick powiedział coś do tego z chustą, któremu jak się okazało nic nie mógł zrobić. "No ładnie" - pomyślał Gusni - "Bo jak nieludzia zabił, to jeszcze nic złego, nie?". Gdy mężczyzna z czerwoną chustą odszedł, ze swoimi ludzie "Chędorzony Mistrzunio" zadał kolejne pytanie. Tym razem do niego, oraz kilku innych ludzi, którzy w tym samym czasie "rozrabiali" w karczmie. Gusniemu nie śpieszyło się z odpowiedzią bolało go jeszcze wszystko, a poza tym jak popatrzył były tu ciekawsze osoby do pogadania. Najpierw odezwał się niejaki Hans de Bule, syn kogoś tam, rycerz, który stanął w obronie kelnerki... cóż, bywają i tacy. Następnie niejaki Dratgar, wiedźmin. "No, no. Nigdy wcześniej nie widziałem Wiedźmina" - pomyślał Krasnolud, po czym przyjrzał się dokładniej temu czarnowłosemu mężczyźnie.
Potem przedstawił się jeszcze ktoś, ale Gusniego nie zainteresował go tak jak Peterus von Graff, który podawał się za Nilfgardczyka. Oczy Krasnoluda zwęziły się złowrogo patrząc na zakapturzoną postać. "Jest Nilfgardczykiem... i może jest już po wojnie, ale ojca to mi raczej nie oddadzą" - dodał w myślach.

Gusni właśnie wtedy postanowił też się odezwać. Nie chciało mu się ale musiał.
Jednak w tym momencie z karczmy wyskoczył posłany tam przed chwilą mężczyzna, który potwierdził, że kilku obok pomagali kelnerce, a przy okazji, wytłumaczył poczynania samego krasnoluda, na co ten kiwnął tylko głowo, na znak, że to prawda. To wystarczyło... kogo przecież obchodzi jego imię.

"- Macie szczęście, że wasze ofiary to bandyci. Gdyby to były inne osoby już pewnie bylibyście leżeli w lochu..." - mówił coś tam Falwick. Krasnoluda mało to obchodziło szczerze mówiąc. Zadowolony był, że tak to wyszło, ale aż tak zdesperowany nie był, coby słuchać jakiegoś Falwicka.
Bardziej zaciekawiło go to co powiedział zaraz Karczmarz, który wyszedł podziękować. Darmowy nocleg, na koszt Karczmarza, to było to. Tego właśnie trzeba było zmęczonemu, lekko podpitemu Krasnoludowi, który jeszcze wycierał świeżą krew i kawałki mózgu z topora.

"-Proponuje poszukać innego noclegu tu mogą nas znaleźć bandyci i poderżnąć gardła a karczmarz tylko się ucieszy, że sprzeda nasz ekwipunek za ładne pieniądze." - wyskoczył ze swoim niezwykle "intelygentym" wywodem Hans, co wybudziło Gusniego z zamyślenia.

- Co ty bredzisz? - w końcu odezwał się swoim niechętnym i wiecznie zmęczonym głosem Gusni. - Wyśpię się, a jeszcze naciągane Karczmarza na darmowe piwo. Na jego koszt ma się rozumieć, hehe. - powiedział głośno.
- A skoro tak łatwo dajecie się pociachać w nocy, to już nie mój problem. - pociągnął Krasnolud dalej. - A tak wogle to jezdem Gusni Nogarung . - przesadnie i z ironicznym uśmiechem na twarzy ukłonił się. - Wiecie, rzadko zdradzam swe imię ludziom, ale wasze ciekawskie oczy nie dają mi spokoju. - dokończył znudzony już swoim bezsensownym bredzeniem, po czym odwrócił się w kierunku wejścia do karczmy. Rzeczywiście miał zamiar naciągnąć karczmarza na kufel piwa, a potem się przespać. Zrobił dwa kroki, ale jeszcze na chwilę się odwrócił, z ciekawości co zrobi reszta, i o czym będą gadać.
 
Sumar jest offline