Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2008, 12:21   #24
sante
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Nicol pędziła drogą razem z kompanią. Co jakiś czas przecierała oczy, deszcz był nie miłosierny. Pędząc ulicami małej mieściny, rozbryzgiwali wielkie kałuże, które tworzyły się w popękanym asfalcie. Droga śliska, a mimo to nikt nie zwalniał, każdemu było spieszno. Nicol najlepiej by się zatrzymała w jakimś przydrożnym budynku i przeczekała tą ulewę. Wiatr powstały w wyniku szybkiej jazdy, przeszywał mokre ciało do szpiku kości. Zęby trzaskały o siebie, dając znak, że organizm potrzebuje ciepła. Odkryta skóra pokryło się gęsią skórką, a sama Nicol trzęsła się jak galareta. W końcu nie wytrzymała, dała po hamulcach, musiała się gdzieś ogrzać. Motor po nagłym hamowaniu, na śliskiej nawierzchni wpadł w niekontrolowaną reakcję. Tylne koło zarzuciło na bok, jednak nic to było dla dziewczyny, której łatwo wystraszyć się nie dało. Opanowała pojazd w ostatnim momencie, tuż przed zderzeniem z jadącą obok Haruką. Nicol uśmiechnęła się do koleżanki, nie próbując się już zatrzymywać w tak gwałtowny sposób, musiała sobie zapamiętać, nigdy nic nie robić pod wpływem impulsu. Tym razem rozejrzała się wpierw za jakimś schronieniem. Ku jej zdumieniu właśnie docierali do krańca miasteczka, a tam czekał na nich ich upragniony McDonald. Dziewczyna przekręciła manetkę gazu do oporu i ruszyła pędem do raju, McDonalda. Pochyliła się go przodu myśląc, że przyspieszyć to chodź trochę jej dotarcie do celu. Śmieszny był to widok, dla osoby, która mogłaby się przyglądać temu z boku. Pochylona dziewczyna do przodu, pędząca, co nie miara, trzaskająca z zimna zębami, wpatrzona tylko w jeden punkt, wielką literę M. Gdy w końcu dotarła na miejsce, elektryczne drzwi otworzyły się przed nią. Niewiele się zastanawiając wjechała pojazdem do środka, może nie było to eleganckie i mile widziane, ale niezbyt ją to w tej chwili obchodziło. Rozejrzała się po pomieszczeniu, a jej twarz pokryły dwa rumieńce, znak, że było tu gorąco, a przynajmniej ciepło.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"
sante jest offline