Felix sam nie wiedział czy się cieszyć czy smucić z zakończonego pościgu. Cieszył się, że ominęło go krwawe starcie, z drugiej strony martwiło go , że gobliny z wargami są wciąż w pobliżu. Gdy miał ruszyć w las w poszukiwaniu chrustu pomyślał o czających się pośród drzew goblinach. Nie zamierzał paść ofiara zastawionej pułapki, nie chciał by w oddaleniu od obozu napadło go coś. Dlatego też bez migania od razu wziął się za rozbijanie obozu. Zimno odbierało ochotę do pracy, jednak praca ogrzewała organizm. Skostniałe z zimna ręce z trudem jednak pozwalały na rozbicie namiotów, tym razem przyszykował też osłonę, aby nie doszło do zagaszenia ogniska – przyniesiony przez innych chrust rozłożył wokół ogniska starając się z śniegu i gałęzi zbudować mały wiatrochron. Gdy już nieco odtajał zajął się końmi – tym razem dokładnie je związując by uniknąć kłopotów jakie mieli poprzedniej nocy. Nie za bardzo podobało mu się wiązanie im pęcin – gdyż w razie potrzeby walki zbyt długo mogło zająć wykorzystanie w nich koni. Jednak z rozkazami – szczególnie tymi wydanymi przez
Pionę – się nie dyskutuje.
[Rzut w Kostnicy: 8],
[Rzut w Kostnicy: 95],
[Rzut w Kostnicy: 3]