-Jak chcecie.
Hans nie zważał na zaczepki nie chciał wdawać się w potyczkę z krasnoludem i Nifgardczykiem.
"Może od razu odwiedzę rycerzy?"
Jak pomyślał tak zrobił. Obojętnie minął pijaka oddającego mocz do studni. Szedł ulicą pewnym krokiem z ręką na głowicy długiego jeździeckiego miecza. Co pewien czas rozglądał się ale nie z lękiem.
"Co mnie wogóle podkusiło do siedzenia w takiej spelunie?"
Minął obojętnie burdel, nawet w nim światła były zgaszone.
"Dziwne, że sam wielki mistrz pofatygował się do zwykłej burdy."
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |