Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2008, 02:07   #91
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Zniknięcie elfiny zaniepokoiło Alessandra, jednak siłą woli zmusił się, aby zachować spokój i racjonalne myślenie. To miejsce według zgodnie z zapewnieniami Lialam było w pełni bezpieczne, najwyraźniej więc odeszła gdzieś z własnej woli posługując się podobną sztuka, której użyła sprowadzając ich tutaj.
Nagle jego rozmyślania zostały przerwane przez pojawienie się czyjejś sylwetki między drzewami. Marco jako pierwszy zareagował kłaniając się i witając nieznajomą. Aleksandro nie zwlekając poszedł w jego ślady również witając elfkę. Różniła się znacząco od Lialam, najwyraźniej była o wiele młodsza. Swoimi dość niedyskretnymi pytaniami wprawiła kupca w lekkie zdziwienie. O tak prywatnych rzeczach wszak nie mówi się otwarcie, a przynajmniej nie między niemal nieznajomymi ludźmi. Nagłe przybycie elfiego księcia nie sprawiło już takiego wrażenia na Alessandrze. Zaczynało powoli drażnić go całe to zamieszanie, to pojawianie się znienacka i bez uprzedzenia. Lubił nowe i ciekawe doświadczenia, ale takie zachowanie jakie prezentował książę odrobinę nie pasowało do światopoglądu wyznawanego przez kupca. Na swoje szczęście nie należał do ludzi, którzy pletą bez namysłu wszystko, co im ślina na język przyniesie, owszem lubił konwersacje, ale takie kiedy nie ryzykuje się obrażeniem drugiej strony.

Podróż do miasta na rączych rumakach nie zajęła im wiele czasu, konie były szybkie jak wiatr i błyskawicznie zaniosły ich do celu. Widocznie książę nie przesadzał wspominając o tym, że są to jedne z najlepszych wierzchowców. Prowadzony do tymczasowych komnat Alessandro z zaciekawieniem przyglądał się architekturze oraz mieszkańcom miasta. Był zadowolony z tego, że ruszył w tą podróż. Wiedział co prawda, że zapewne przyjdzie mu jeszcze nie raz położyć życie na szali losu, lecz nie żałował niczego. Sam widok pysznych kamieniczek, schludnych alejek i nie mniej pięknych elfów stanowił zapłatę. A jeśli przy okazji uda się pokonać wroga i umniejszyć odrobinę zło panoszące się na świecie, to byłoby to kolejną nagrodą za wytrwałość. Kiedy w końcu dotarli do pokoi, pierwszym, co zrobił kupiec było wyjście na przestronny taras. Nawet we Florencji – miejscu, gdzie spotykało się niewyobrażalny przepych i bogactwo; trudno byłoby znaleźć coś, mogącego się równać z widokiem, który dane był ujrzeć mężczyźnie.

„Sztuka ludzka, pomimo iż przez niektórych mistrzów dopracowana do perfekcji, potrafiąca uczynić rzeźbę niemal żywą; nie potrafi jednak tak doskonale łączyć ze sobą kamienia i natury. W tym co tworzymy brak jest tej wszechobecnej przyrody, którą widzę tutaj. Domy, choć pięknie zdobione i bogate wnętrzem nie mogą się poszczycić żywymi ozdobami, takimi, które zmieniają się wraz z porami roku. Chciałbym spędzić tu rok, by móc zobaczyć to wszystko we wszystkich barwach, które oferują nam wiosna lato, jesień oraz zima. Szkoda, iż będziemy musieli niedługo opuścić tą okolicę, bo wątpię, żeby pozwolono nam jeszcze kiedykolwiek u powrócić.”

Alessandro uśmiechnął się odrobinę smutno, jednak zaraz powrócił mu dobry humor. Widok zachodzącego słońca uradowałby nawet najbardziej zatwardziałą duszę. Kupiec nawet nie zorientował się kiedy minął czas dany im na odpoczynek. Dopiero odgłos pukania przypomniało mu o jego obowiązkach. Zaraz też udał się wraz z resztą, gdzie czekała już na nich Liliam. Alessandro powitał ją lekkim uśmiechem oraz skinieniem głowy.

Po chwili, gdy weszli do pomieszczenia kupiec zaintrygowany w pewnym stopniu spojrzał na leżącego na łóżku mężczyznę.

„Zastanawiające. Ciekawe, czy udało mu się uciec dzięki szczęściu, czy też dzięki zdolnościom. Obojętnie, które z tego wchodzi w rachubę, to pozazdrościć należy mu tego, czym obdarzył go Bóg. My ledwo uszliśmy z życiem będąc w czwórkę, zaś praktycznie ocaliła na Liliam, a on w pojedynkę dał radę wyrwać się z rąk potworów. Trzeba mi przyznać, że odwagi mu nie brak.”

Kupiec wysłuchał odpowiedzi Polaka i ze spokojna twarzą odpowiedział.

- Trzeba zaiste zrządzenia losu, że spotkaliśmy się w tym czasie i w tym miejscu, które dla ludzi pozostaje owiane legendą. Bowiem trzeba ci wiedzieć, że przebywasz w Avalonie, księstwie elfów, którego władca stoi tu obok. Alessandro wskazał gestem Eldinion’aJa zaś zwę się Alessandro Ambrosini a pochodzę z Florencji. Co do twojego przykrego spotkania w owym ogrodzie, to muszę ci rzec, że i my spotkaliśmy te stwory powstałe ze zmarłych ludzi. I muszę powiedzieć, że wielki szacunek u mnie wzbudził fakt, że udało ci się ujść cało o własnych siłach. Zaś co do twego drugie pytania, to ja oraz moi kompani, oraz obecna tu sistra księcia, podjęliśmy się zadania zlikwidowania problemu wampirów w Santa Maddalana. Tak jak mówiłem mieliśmy ciężką utarczkę z owymi chodzącymi zmarłymi i jedynie dzięki nieocenionej pomocy naszej towarzyszki byliśmy zdolni wynieść cało głowy. -
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline