Wątek: Trudna Sprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2008, 10:35   #122
lopata
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Szaleńczy i ślepy bieg krasnoluda po ulicach w okolicy karczmy coraz bardziej rozsierdzały tego wojownika. Każda chwila biegu powodowała jeszcze większe zniechęcenie i zadyszkę. Kiedy już opadły z sił na sprint, bieg, czy choćby trucht Snorri zatrzymał się na środku ulicy ciężko dysząc i łapiąc w swoje płuca tyle powietrza ile mógł tylko nabrać. Ciężkie i głębokie oddechy chaotycznie łapane nie pozwalały nawet pomruczeć samemu do siebie. Oparty jedą dłoią o kolano a drugą o trzon młota znajdował się w przygarbionej postawie. Kiedy tylko zdołał przywrócić gwałtowne bicie serca oraz szalony oddech do normalnego stanu, skierował swoje kroki do karczmy, z której wybiegł. Dopiero teraz spstrzegł, że nie jest sam. Ciągle jest z nim Gordo.
-Młodzian musi się nieźle czuć rozczarowany. Dziwić się tu? Gówniany szyszkojad gadał, że potwór tu jest, a tu nic nie ma. Zabije parszywca. Z dupy, ręce powyrywam. Chciał się mnie pozbyć by z tamtym Asar...Assaninem knuć przeciw mnie. Ja mu pokaże, gdzie trafiają zakłamane, martwe drzewołazy.
Nie zamierzał na ten temat rozmawiać z młodym krasnoludem jednak jeśli cokolwiek dostało się do jego uszu nie zaprzątało głowy Snorriemu. Kiedy tylko dostał się spowrotem do karczmy widział tylko cel swojego powrotu. Nie zauważył nawet, że już prawie nikogo nie ma. Jednak żaden ani ochroniarz czy karczmasz nie mógł teraz przeszkodzić w dotarciu do elfa. Trzymając jak zwykle młot w pogotowiu, na jego trzonie dłonie krasnoluda zacisnęły się tak mocno, że skóra na palcach aż nabrała białego koloru. Kiedy tylko znalazł się przy Lilawanderze kopnął z pełną siłą w nogę stołka na którym siedział elf. Zamierzał spowodować cofnięcie się nóg taboretu tak aby przewrócony taboret pozbawił częściowo elfa koncentracji(Rzut na S).
-Parszywy goblinie. Gdzie masz stwora! CO?! Gadsz najpierw, że jest i ptak przynosisz co raniony a ja biegam po ulicach i nic.-W momencie mówienia tego machnął ręką w stronę drzwi by pokazać gdzie biegał dla podkreślenia swoich słów.- Biegam jak wariat i nic nie znalazłem.
Krasnolud zrobił zamach młotem by zadać śmiertelny cios na elfa jednak kiedy miał zrobić już powrót broni, owinął ręką młotem nad głową tak by puszczony młot przez prawą rękę wrócił do pozycji początkowej. Drugą ręką zaś wolną już zrobił zamach pięścią w twarz elfa(Rzut na WW i S). Niewiadomo dlaczego ciosu młotem krasnolud zmienił taktykę na pięść. Coś spowodowało, że nie chciał go zabić jednak nauczka musiała się dostać elfowi.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 19-02-2008 o 10:39.
lopata jest offline