Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-02-2008, 19:55   #121
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Albrecht odetchnął z ulgą, gdy zauważył że wszystko rozeszło się po kościach. Wreszcie zrozumiał dlaczego Assasyn chciał przyjechać właśnie tutaj. W końcu znał tego Boba, Roba, czy jak tam temu karczmarzowi. Teraz pozostawał inny problem. Jak znaleźć i ewentualnie zabić tego stwora. Klecha oparł się plecami o bar i rozglądał się po sali. Nie lubił takich miejsc, ponieważ uważał że alkohol niszczy szare komórki. Jedyną jego broń. Mimo to starał się przypomnieć sobie czy słyszał cokolwiek o tej karczmie.
Wyjście Assasyna i karczamarza trochę niepokoiło Albrechta. W naturze ludzi takiego pokroju, były oszustwa i morderstwa. Tylko niezwykle honorowi zlodzieje dotrzymywali swoich słów, a kapłan przebywał zbyt krótko w jego towarzystwie by poznać jego charakter. Zastanawiały Albrechta także słowa karczmarza i wcześniejsza wizja elfa.
Ten stwór niósł ciało, później został zaatakowany i zraniony. Upuścił ciało w wejściu do karczmy. Z tego mogło by z tego wynikać, że to nie ten stwór zaatakował tamtego biedaka, albo że ktoś przeszkodził mu dokończyć swojej kolacji. W takim razie kim był ten nieznajomy i od jak dawna stwor zostawia tutaj zwłoki zjedzonych ofiar? Będę musiał wypytać się o to karczamarza.
Albrecht patrzył jak towarzystwo z karczmy powoli wychodzi, bądź jest wynoszone. Nie zwracał uwagi na swoich towarzyszy. Jedna osoba przykuła jego uwagę od samego wejścia do tego miejsca. Jedyna która się nie ruszyła i nie była zbytnio widoczna. Albrecht postanowił się czegoś od niej dowiedzieć.
Ruszył w jego stronę przyglądając się mu bacznie. Gdy dochodzi do jego stolika pyta się:
- Witaj nieznajomy. Widzę że ciebie także nie cieszą uciechy plebsu. Może znaleźlibyśmy wspólny język? Mógłbym się przysiąść?
Albrecht starał się zachowywać normalnie jednak nie mógł powstrzymać odruchu nerwowego połykania śliny. Rozmowy z osobami które trzymają się na uboczy, zazwyczaj nie kończą się dobrze. Albrecht w tym momencie liczył po prostu na szczęście.

rzut na wiedzie o karczmie
rzut na spostrzegawczość
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 16-02-2008 o 21:10.
Noraku jest offline  
Stary 19-02-2008, 10:35   #122
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Szaleńczy i ślepy bieg krasnoluda po ulicach w okolicy karczmy coraz bardziej rozsierdzały tego wojownika. Każda chwila biegu powodowała jeszcze większe zniechęcenie i zadyszkę. Kiedy już opadły z sił na sprint, bieg, czy choćby trucht Snorri zatrzymał się na środku ulicy ciężko dysząc i łapiąc w swoje płuca tyle powietrza ile mógł tylko nabrać. Ciężkie i głębokie oddechy chaotycznie łapane nie pozwalały nawet pomruczeć samemu do siebie. Oparty jedą dłoią o kolano a drugą o trzon młota znajdował się w przygarbionej postawie. Kiedy tylko zdołał przywrócić gwałtowne bicie serca oraz szalony oddech do normalnego stanu, skierował swoje kroki do karczmy, z której wybiegł. Dopiero teraz spstrzegł, że nie jest sam. Ciągle jest z nim Gordo.
-Młodzian musi się nieźle czuć rozczarowany. Dziwić się tu? Gówniany szyszkojad gadał, że potwór tu jest, a tu nic nie ma. Zabije parszywca. Z dupy, ręce powyrywam. Chciał się mnie pozbyć by z tamtym Asar...Assaninem knuć przeciw mnie. Ja mu pokaże, gdzie trafiają zakłamane, martwe drzewołazy.
Nie zamierzał na ten temat rozmawiać z młodym krasnoludem jednak jeśli cokolwiek dostało się do jego uszu nie zaprzątało głowy Snorriemu. Kiedy tylko dostał się spowrotem do karczmy widział tylko cel swojego powrotu. Nie zauważył nawet, że już prawie nikogo nie ma. Jednak żaden ani ochroniarz czy karczmasz nie mógł teraz przeszkodzić w dotarciu do elfa. Trzymając jak zwykle młot w pogotowiu, na jego trzonie dłonie krasnoluda zacisnęły się tak mocno, że skóra na palcach aż nabrała białego koloru. Kiedy tylko znalazł się przy Lilawanderze kopnął z pełną siłą w nogę stołka na którym siedział elf. Zamierzał spowodować cofnięcie się nóg taboretu tak aby przewrócony taboret pozbawił częściowo elfa koncentracji(Rzut na S).
-Parszywy goblinie. Gdzie masz stwora! CO?! Gadsz najpierw, że jest i ptak przynosisz co raniony a ja biegam po ulicach i nic.-W momencie mówienia tego machnął ręką w stronę drzwi by pokazać gdzie biegał dla podkreślenia swoich słów.- Biegam jak wariat i nic nie znalazłem.
Krasnolud zrobił zamach młotem by zadać śmiertelny cios na elfa jednak kiedy miał zrobić już powrót broni, owinął ręką młotem nad głową tak by puszczony młot przez prawą rękę wrócił do pozycji początkowej. Drugą ręką zaś wolną już zrobił zamach pięścią w twarz elfa(Rzut na WW i S). Niewiadomo dlaczego ciosu młotem krasnolud zmienił taktykę na pięść. Coś spowodowało, że nie chciał go zabić jednak nauczka musiała się dostać elfowi.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 19-02-2008 o 10:39.
lopata jest offline  
Stary 19-02-2008, 14:08   #123
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Trzask otwieranych z łopotem drzwi zwrócił uwagę elfa. Dostrzegł pieniącego się krasnoluda twardo zmierzającego w jego stronę. Sokół odleciał w odległy kąt pomieszczenia. Zaciśnięty i wyciągnięty topór nie świadczył o dobrych zamiarach. Wiedział, że mogą być kłopoty dlatego też zastosował najprostszy znany mu czar i oddalił się na kilka kroków. – Aerp kaech – czar swą mocą sprawiał, że nawet jego rzucenie było przysłonięte iluzją. Dla postronnych obserwatorów elf siedział spokojnie obserwując krasnoluda Przez chwilę zastanawiał się czy krasnolud spróbuje zabić iluzję, jednak nie spotkała go tak niewątpliwa przyjemność. Krasnolud krzycząc w wściekłości, kopnął i złamał taboret – już po tym fakcie mógł zorientować się, że iluzja siedzi jakby unosząc się w powietrzu – dopiero chwilę później gdy cios natrafił pustkę pomógł mu rozwiać wszelkie wątpliwości, no chyba że jego inteligencja ( test INT wymagany by zorientować się że ma się do czynienia z iluzją) nie pozwoli mu na to...

- Szanowny Snorri wybacz, że naraziłem Cię na szukanie stwora po próżnicy, ale on tam był. Złapał mojego sokoła, przekazał mi wiadomość po czym go puścił. Dlatego wybiegłem i wróciłem z Chowańcem ( teraz nie musiał się już tak ukrywać, w końcu wszyscy już chyba wiedzieli kim jest ).

- To nie jest zwykły potwór tylko coś bardziej inteligentnego, następnym razem pomogę Ci go znaleźć, jeśli jeszcze będziesz chciał, no i jeśli jeszcze będę żył. Wybacz i pozwól postawić sobie piwo…

Elf odsunięty na kilka metrów wcale nie czuł się bezpieczny. Wiedział do czego zdolny jest krasnal i nie zamierzał z nim walczyć. Nie chciał tez uciekać, gdyż gdyby wrócił zrobiłby to tylko w jednym celu…


( rzuca czar Maska Iluzji, 3 kości, szkic jako składnik +2)

(Gdyby krasnolud i tak chciał cos zrobić elfowi, ten przerywa wypowiedź i ponownie rzuca czar oddalając się z karczmy )
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 21-02-2008 o 18:30.
Eliasz jest offline  
Stary 21-02-2008, 17:58   #124
 
Lotar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwu
Smile

Było już dobrze po pierwszej nad ranem. W pobliskich domach wszystkie światła zgasły i ludzie poszli spać lub oddawać się zakazanym praktyką . Jednak w karczmie wciąż paliły się płomienie lamp.
- Panie czarodzieju niech mnie Sigmar przeklnie jeślim podniosę na pana rękę. Jam biedny człek, miedziaki zarabiam, kłopotów więcej niż tych co mam nie potrzebuję. Broń Sigmar żebym ja pana czarodzieja niepokoił. – Prawie krzyczał zastępca karczmarza naprawdę przerażony groźbą Lilawandera. – W dowód moich słów proszę. Postawię panu kieliszek dobrej kislevskiej gorzołki. Co czarodziej na to? A i może ptaszyna coś zje? Zaraz chleba pokruszę i podam w półmisku.
Człeczyna wyjął trzęsącymi się rękami z pod lady butelką w której znajdowała się pomarańczowo – bursztynowa ciecz. Postawił ją na ladzie i zaraz sięgnął po dwa małe kieliszki. Nadal trzęsąc się nalał wódki do pełna. Z nerwów w jednej szklance ciecz się przelała i wylądowała na ladzie.
- Bardzo przepraszam drogi czarodzieju. Coś jestem dzisiaj zdenerwowany. – Rzekł chłop, podniósł z podłogi ścierkę, którą jeszcze przed chwilą Rob wycierał szklanki i zaczął wycierać ladę. Przestał dopiero gdy bar był czysty i pośpiesznie wypił gorzałkę z jednego z kieliszków.
Tymczasem Albrecht próbował przypomnieć sobie co wiedział na temat karczmy której się znajdowali. Knajpa była całkiem nowa bo założona zaledwie dwa miesiące temu. Seria brutalnych zabójstw w okolicy karczmy zaczęła się dzień po ukradniecie klejnotów Haksburgów czyli około pięć dni temu. Uczony zainteresował się postacią siedzącą w nieoświetlonym koncie karczmy. Ruszył w jego stronę przyglądając się mu bacznie. Gdy dochodzi do jego stolika pyta się:
- Witaj nieznajomy. Widzę że ciebie także nie cieszą uciechy plebsu. Może znaleźlibyśmy wspólny język? Mógłbym się przysiąść?
Albrecht starał się zachowywać normalnie jednak nie mógł powstrzymać odruchu nerwowego połykania śliny. Rozmowy z osobami które trzymają się na uboczy, zazwyczaj nie kończą się dobrze. Albrecht w tym momencie liczył po prostu na szczęście.
- Dobrze że próbujesz segregować ludzi. Chwała ci za to. Ale robisz to nieudolnie i niewłaściwie. Dzieląc czeków na szlachtę i plebs nie zaznasz uciechy w królestwie Morra. Segreguj raczej ludzi na dobrych i złych bowiem za to nasz pan Sigmar cię wynagrodzi. Oddzielaj tych skażonych Chaosem od tych którzy w sercu mają dobroć i wielbią bogów pokroju Sigmara. Jeśli należysz do tych drugich ludzi siadaj śmiało ale uważaj! Bo jeśliś ty Chaośnik to wielkiego nieprzyjaciela miał we mnie będziesz. – Powiedział nieznajomy grubym, basowym głosem.
Po tych słowach Albrecht dostrzegł w cieniu jakiś ruch. Nagle uczony usłyszał trzask i cienie się rozstąpiły. Zapałka odpalona od tekturki dała na tyle światła by zauważyć płytową zbroję okrytą czerwonym płaszczem z kometą o dwóch ogonach na prawej piersi. Zapałka wzniosła się do góry i ukazała straszliwe oblicze nieznajomego. Jego twarz była cała poharatana licznymi bliznami na czole, policzkach i nosie. Zapałka podpaliła cygaro wciśnięte w usta nieznajomego. On sam sztachnął się kilka razy i od zapałki zapalił świeczkę która stała na stole. Świeca rozświetliła na stałe dotąd ciemny kont i ukazała nieznajomego w całej okazałości: Był ubrany we wcześniej wspomnianą zbroję płytową i płaszcz. W czarne, skórzane spodnie i solidne buty. Pasek z kulami do dwóch samopał, które nosił przy pasie był przewieszony przez ramię. Oczy postaci zasłaniał kapelusz z dużym rondem.
Nagle drzwi do karczmy otworzyły się z hukiem i wszedł do nich Snorii. Czerwony jak pomidor podszedł do baru. Lilawander na wszelki wypadek rzucił czar Maska Iluzji i osadził na taborecie na którym siedział iluzje samego siebie. Sam oddalił się na bezpieczną odległość. Wzburzony krasnolud kopnął taboret z siedzącą iluzją. Ta spadła z niego jak normalny elf. Następnie Snorii wyprowadził silny cios pięścią w stronę twarzy iluzji. Ta przyjęła to jak normalny elf jednak nie polała się krew. Z ust iluzji padły słowa:
- Szanowny Snorri wybacz, że naraziłem Cię na szukanie stwora po próżnicy, ale on tam był. Złapał mojego sokoła, przekazał mi wiadomość po czym go puścił. Dlatego wybiegłem i wróciłem z Chowańcem. To nie jest zwykły potwór tylko coś bardziej inteligentnego, następnym razem pomogę Ci go znaleźć, jeśli jeszcze będziesz chciał, no i jeśli jeszcze będę żył. Wybacz i pozwól postawić sobie piwo…
Coś przerwało gadkę czarodzieja. Jego głowa zaczęła go potwornie boleć jakby dostał napadu migreny. Pulsowały go obie skronie aż wreszcie po kilku sekundach ból ustąpił. Jednak na jego miejscu pojawiła się jakaś dziwna pustka. Lilawander odkrył że gdy patrzy wiedźmim wzrokiem jakieś plamy zasłaniają mu całkowite obejrzenie obrazu.

Wygląd nieznajomego:



 

Ostatnio edytowane przez Lotar : 22-02-2008 o 08:30.
Lotar jest offline  
Stary 23-02-2008, 16:05   #125
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Albrechta zdziwiła wypowiedź nieznajomego, nie mniej jak jego wygląd. Najwyraźniej trafił na jakiegoś fanatyka. To tylko zwiększyło jego podejrzenia dotyczące nieznajomej postaci. Człowiek uśmiechnął się pod nosem i powiedział spokojnym głosem:
- Zaprawdę wielkie słowa wyszły z twoich ust. Widzę że nasze poglądy na świat różnia się tylko w szczegółach. Moja pani, sprawiedliwa Verena, pomoże Sigmarowi ukarać każde ucieleśnienie plugawego Chaosu, jak i innych zbrodniarzy występujących przeciwko potędze Imperium.
Po wygłoszeniu tej mowy, Albrecht ostrożnie przysiada się do nieznajomego. Jego uwagę zwróciło zamieszanie, spowodowane przez jego towarzyszy.
" Snorii i Lilawander, a jakże inaczej. Pospiesz się Assasynie bo oni gotowi są pozabijać się nawzajem" Pomyślał kręcąc głową.
Odwracając głowę spowrotem do nieznajomego klecha mówi:
- Wybacz mi moją bezpośredniość, taka moja natura, ale co robi tak wykształcona osoba w takim miejscu jak to? Domyślam się, że ma to związek z potworem szalejącym po mieście. Jako akolita bogini nauki chciałbym się jak najwięcej dowiedzieć o tym zwierzęciu. Może się to okazać potrzebne przy przyszłej walce z Chaosem. Chętnie podziele się z tobą zdobytymi informacjami, jeżeli ty zrobisz to samo.
Po tych słowach Albrecht przygląda się jak nieznajomy zareaguje na jego wypowiedź. Powinno to utwierdzić Albrechta w przekonaniu, jaką rolę wyznaczyli bogowie temu człowiekowi.

test plotkowania
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 23-02-2008 o 16:08.
Noraku jest offline  
Stary 24-02-2008, 11:32   #126
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Snorri złapał jedną wolną ręką jaką miał elfa, a raczej to coś co było elfem i zaczął szarpać za ubranie na lewo i prawo, jednak tak by potrząsnąć nim a nie miotać po całej sali. Cały czas przy tym wrzeszczał na iluzje.
-Nigdy więcej nie gadaj czegoś co nie jesteś pewien. A zwłaszcza do mnie! AGRRRRR! Ty króliko uszasty śmierdziuchu jeden taki numer i zabije! AAAAGGGRRRRRRR!
Kolejny raz zaciągnął się i splunął za siebie pozbywając się nadmiaru śliny, która wytworzyła się od sposobu w jaki krzyczał krasnolud. Puszczając coś co uważał za elfa, siada na swoim miejscu zajmowanym przez siebie ostatnio. Nie zważa jednak na to, że mógł się pomylić. Kładąc swój młot na blacie szynkwasu woła do karczmarza:
-Ej Ty! Potrzebuje wiedzieć gdzie jest nasza świątynia. Nasza znaczy się krasnoludów. Nie potrzeba mi tu Waszych bogów a zwłaszcza tego tam zdechlaka. I nie próbuj mi powiedzieć, że nie ma tu takiej, bo jeszcze zły jestem. A Snorri zły to znaczy, że głodny. Jadło mi tu. Na koszt Imperium. Nie po to łaże po tych Waszych polach i zabijam potwory by teraz nie móc zjeść. Dawaj tu szybko żarcie.- Mówiąc to uderza pięścią w stół aby wzmocnić swoje słowa i nadać im ważności. Snorri nie robił wielu rzeczy, nie wiedząc jakie mają znaczenie dla niektórych. Robił wszystko tak jak dyktowało mu to jego wojownicze wychowanie.-Co tak jeszcze stoisz? Żarcie dla mnie i dla nich też. Ciężki dzień był a głodni wszyscy jesteśmy. I nie patrz tak na mnie bo powiedziałem już kto płaci.
Siedząc na zydelku spojrzał po sali. Coś go zaczęło zastanawiac. Oczywiste było to, że myślami było jego zrzędzenie pod nosem.
-Brudasy i śmierdziuchy. Co ja tu robię? Gordo przynajmniej miałrozum i się zmył. Gordo? O ty w dupę goblina kopany! Gordo! Niech no demon pożre tego młokosa.
Snorri zerwał się na równe nogi i znowu wybiegł z karczmy. Najwidoczniej ta mała postać nie potrafiłą w spokoju wysiedzieć nawet kilku chwil. Musiał biegać, miotać się i wszędzie musiało go być pełno. Kiedy wyleciał na zewnątrz zaczął biegać po ulicach w okolicach karczmy aby znaleźć stojącego i bezradnego krasnoluda. Zamierzałbiegać do momentu aż znowu złapie go zadyszka jak ostatnio, by złapać oddech i wrócić ciężko oddychający spowrotem do karczmy.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 24-02-2008, 13:56   #127
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Wrażenie jakie wywarł na ochroniarzu musiało lec mu głęboko w podświadomość. Chyba szerokim łukiem zacznie omijać magów i dwa razy się zastanowi zanim po raz drugi tak bezczelnie się odezwie. Elfa nawet bawiło w jak łatwy sposób można podjudzić wszelkie ludzkie wyobrażenia i iluzję. Uczeń z pomalowanym ptakiem mógłby przerazić i zdominować niejednego takiego ochroniarza. Rozkoszowanie się uległością ochroniarza nie trwało jednak długo


Elf mimo wszystko się uspokoił widząc, że gdyby był na miejscu iluzji to by przeżył. Przynajmniej tym razem. Musiał jednak wziąć solidną poprawkę na Snorriego - który z paplającego pod nosem krasnala przeszedł do działającego krasnala. Przynajmniej uwolnił go od wyczerpujących nocy polowań, jakie musiałby urządzić gdyby Snorrii był prawdziwym zagrożeniem. W sumie był jednak dopóki nie zamierzał uśmiercić elfa ten również nie widział powodu aby nadwyrężać własne sumienie. Nocne egzekucje może i były skuteczne, ale zawsze wpędzały elfa w dylematy moralne, na szczęście już po wszystkim, nie przed.
Nie zamierzał więcej interweniować w sprawie rachunków, gotów był zapłacić za siebie i zrobił to gdy krasnal wyszedł z karczmy. Zapłacił też za piwo o którym wspomiał, nie zamierzał się jednak dorzucać do reszty złożonego zamówienia. Opłacił jedynie swój posiłek i piwo dla siebie i Snorriego. „Jeśli naszuka sobie biedy i guza to niech spróbuje sobie tym razem poradzić sam, zobaczę przynajmniej na co go stać i do czego go pchnie jego furia.” Mimo wszystko elf zdawał sobie sprawę, że bez tej maszyny do zabijania – walka z człowieko-potworem będzie ciężka. Zastanawiał się, czy to nie jest czasem ten złodziej którego wszyscy szukają. Ofiarą mógł być ktoś z gangu, a jeśli to karczma organizacji assasina – to podrzucanie pod próg ciała jest równie wymowne.
Rozejrzał się za kapłanem, który zdawał się logicznie kojarzyć fakty, po chwili podszedł do stolika przy którym siedział wraz z nieznajomym.

- Czy moja obecność Wam nie przeszkodzi ?


- Jesteś uczonym człowiekiem, więc może kolejne wskazówki jakich udzielę pomogą Ci rozszyfrować sprawcę morderstwa. Przekazał mi wiadomość poprzez Chowańca którego złapał. – Elf pogłaskał sokoła na nowo zatroskany o jego zdrowie, po chwili kontynuował.

- Powiedział, że nie jest durną bestią za jaką go mamy i że na skutek nieprzewidzianych okoliczności zmienił się. Groził, że następnym razem jak spróbujemy go złapać to, że zeżre mojego Chowańca. Mówił, że mamy lepiej się starać – to ostatnie wskazuje, że mamy do czynienia z chorym psychopatą, który podsuwa tropy i bawi się naszym polowaniem. Myślę, że dotknęła go jakaś mutacja, sprawiająca, że nie widać jego ciała, jedynie cień – myślę, że oczami Chowańca zobaczyłbym go gdyby było inaczej.

Po chwili przyjrzał się nieznajomemu, obawiał się, że może to być jeden z łowców czarownic, jednak elf już dawno zdradził się ze swoją profesją, a jedyne co mu pozostało to pokazać, że używa swych mocy w dobrej sprawie.

- Wybacz panie, przysiadłem się nie przedstawiwszy. Jestem Lilawander.
 
Eliasz jest offline  
Stary 28-02-2008, 00:05   #128
 
Lotar's Avatar
 
Reputacja: 1 Lotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwuLotar jest godny podziwu
Smile

- No i co ja teraz zrobię? Ta niewyżyta świnia żąda obiadu na koszt Imperium. „Nie po to łazi po tych Naszych polach i zabija potwory by teraz nie móc zjeść. A ktoś prosił tu tą rudą bekę? I co teraz? Jak mu nie dam czego to z pewnością dostane po ryju! Nie powiedział czego chciał.– Martwił się zastępca karczmarza. – Już wiem! Czemu mam mu cokolwiek dawać? Jak ten nienażarty knur chce żarła to niech płaci. A jak nie będzie chciał płacić to przemówię mu do rozumu.
Mężczyzna schylił się po coś co leżało pod ladą. Przy wyciąganiu tego czegoś wielce się napocił, zasapał i zmęczył. Po chwili goście karczmy zobaczyli co człowiek chował pod ladą. Była to rusznica. Sporych rozmiarów broń widocznie była trochę za ciężka dla zastępcy. Goście ponownie usłyszeli falę przekleństw i jęczeń gdy mężczyzna próbował oprzeć broń o ladę, tak jak to robią prawdziwi strzelcy. Całą procedura wyciągania i opierania wyglądała jak niezła komedia. Kiedy już wszystko było gotowe zastępca wymierzył broń w drzwi i zamierzał czekać na Snoriiego.
- No teraz zobaczymy na co się stań ty tłusta macioro!
Nieznajomego cała ta akcja rozbawiła i nie kryjąc śmiechu odezwał się do mężczyzny:
- Hej przyjacielu! Nie próbuj nadstawiać swojego życia pod młot krasnoluda. Wszak każde życie jest cenniejsze od kilku srebrników na jadło. Podaj długobrodemu kurczaka na mój koszt.
- Dziękuję miłościwy panie! Jak ja się odwdzięczę? – Wysapał człowiek trochę szczęśliwy, a trochę zaskoczony słowami nieznajomego.
- Wystarczy modlitwa.
Zastępca znowu musiał zmierzyć się z wagą rusznicy przy odkładaniu jej na miejsce. Kakofonia sapnięć i jęków ( tym razem bez przeklinania z uwagi na to by fanatyczny nieznajomy się nie rozłościł ) znowu rozbrzmiała w karczmie. W końcu ostatnim dechem człowiek odłożył broń pod ladę i ruszył złożyć zamówienie u kucharza.
- Zaprawdę wielkie słowa wyszły z twoich ust. Widzę że nasze poglądy na świat różnią się tylko w szczegółach. Moja pani, sprawiedliwa Verena, pomoże Sigmarowi ukarać każde ucieleśnienie plugawego Chaosu, jak i innych zbrodniarzy występujących przeciwko potędze Imperium.
- Tak absolutna racja. Chociaż wierzę w Sigmara z całego mojego serca, to nie ukrywam że Imperium dawno by legło w gruzach gdyby nie inni bogowie. Wszak Sigmar nie jest patronem wszystkich dziedzin ludzkiego życia.
Lilawander rozejrzał się za kapłanem, który zdawał się logicznie kojarzyć fakty, po chwili podszedł do stolika przy którym siedział wraz z nieznajomym.
- Czy moja obecność Wam nie przeszkodzi ?

- Jesteś uczonym człowiekiem, więc może kolejne wskazówki jakich udzielę pomogą Ci rozszyfrować sprawcę morderstwa. Przekazał mi wiadomość poprzez Chowańca którego złapał. – Elf pogłaskał sokoła na nowo zatroskany o jego zdrowie, po chwili kontynuował.
- Powiedział, że nie jest durną bestią za jaką go mamy i że na skutek nieprzewidzianych okoliczności zmienił się. Groził, że następnym razem jak spróbujemy go złapać to, że zeżre mojego Chowańca. Mówił, że mamy lepiej się starać – to ostatnie wskazuje, że mamy do czynienia z chorym psychopatą, który podsuwa tropy i bawi się naszym polowaniem. Myślę, że dotknęła go jakaś mutacja, sprawiająca, że nie widać jego ciała, jedynie cień – myślę, że oczami Chowańca zobaczyłbym go gdyby było inaczej.
Po chwili przyjrzał się nieznajomemu, obawiał się, że może to być jeden z łowców czarownic, jednak elf już dawno zdradził się ze swoją profesją, a jedyne co mu pozostało to pokazać, że używa swych mocy w dobrej sprawie.
- Wybacz panie, przysiadłem się nie przedstawiwszy. Jestem Lilawander.
- Tak racja. Jednak i ja nie wyjawiłem swojego imienia za co przepraszam. Zwą mnie Vladimir Tarbasco. Chodzę po Imperium i szukam osób którym trzeba pomóc w walce z Chaosem. Nogi przywiodły mnie do tego miejsca bym wyplewił zło jakie czai się tu. Kilka razy natknąłem się na ludzi którzy spotkali potwora którego szukacie. Nie był to przyjemny widok dla moich oczu. Pozostaję modlić się do Morra o duszę tych nieszczęśników. Podczas oględzin znalazłem coś co mogłoby pomóc w pochwyceniu tego monstrum. To co mówisz elfie jest bardzo interesujące. Podzielcie się ze mną swoimi obserwacjami, a może pokażę wam co znalazłem. – Powiedział stanowczo Vladimir.
 
Lotar jest offline  
Stary 28-02-2008, 09:17   #129
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Bieganie po mieście nie należało do tych zajęć, które Snorri w szczególności lubił. Jeśli ofiara uciekała przed nim to był znak, że czas najwyższy dać sobie spokój. Prędzej czy później sama przychodziła pod broń krasnoluda. Kiedy spojrzał na zwłoki wiszące na ścianie musiał się zatrzymać. Snorri nie znosił tego spedalonego człowieka od samego początku. Swoją drogą, że nie podobało mu się toważystwo kogo kolwiek z poznanych ostatnio osób, jednak swoją wiedzę na temat śmierci Snorri miał. Jeśli zabójca nie spowodował tej śmierci to ten ktoś na pewno nie zasługiwał na taki los. A tym bardziej aby pozostawiono go na taki rozkład ciała. Myśli przeszły przez głowę krasnoluda by znowu trafić na jego język pod postacią basistego mamrotania pod nosem.
-Ludzie! Słabe to, a pcha się wszędzie gdzie nie powinien. Na dodatek ten tutaj, jak mu było? A niech go zeżre ta bestia. Co on tu robił? Miał się nas trzymać a nie w samotnego łowcę się bawić. Ma za swoje gnój.
W międzyczasie Snorri szukał po okolicy jakiś beczek. Jeśli jedna wystarczy to tylko tą jedną przynosi, jeśli zaś więcej, szuka trzech beczek. Każdą z beczek położył do góry dnem i w taki sposób aby dwie leżały najbliżej zwłok, jedna na drugiej a trzecia miała być "schodkiem" na te dwie koło wiszących zwłok.
-Do czego to doszło. Szukam krasnoluda, znalazłem człowieka. Będę szukał... nie, co ja wygaduje? Będę szukał glonojada to znajdę Gordo? To jakaś bzdura. Głupi trawojad. To jego wina. Jak zwykle zresztą. Nic nie potrafiący patałach. Co to do cholery ma znaczyć, udawanie że kogoś nie ma? A młot mu w plecy. Nie mam co robić tylko o tym gównie teraz myśleć.
Snorri próbował zdjąć ciało ze ściany. Nie raz zdażyło się krasnoludowi nieść i żywe ciało i martwe i dobrze wiedział jaka jest różnica pomiędzy dwoma stanami. To właśnie zwłoki są dwa razy cięższe poprzez swój bezwład. Nie od parady jednak krasnolud posiadał swoje partie mięśni i szeroki kark. To były właśnie miejsca gdzie krasnolud szczycił się, że jest w stanie robić coś o czym inni mogą pomażyć. Kiedy zdjął zwłoki ze ściany, zarzucił je sobie przez ramię i zszedł na dół. Dobrze wiedział, że należy pochować tego nieszczęśnika ale sam wolał nazywać go głupcem. Chwilę się rozejrzał po szyldach aby zapamiętać miejsce. Wozu nie starał się nawet zapisywać w pamięci wiedząc, że w każdej chwili może zniknąć. Stałe miejsca były tylko możliwe do wyznaczenia ponownego powrotu w to miejsce. Kiedy w głowie nakreślił sobie mapę miejsca gdzie jest zaczął iść do karczmy niosąc przewieszonego Marka. Czemu nie zajmował się w taki sposób tym obdartym to było dla krasnoluda oczywiste. Było tam więcej osób i każdy mógł się zatroszczyć o pochówek zmarłego. Tu natomiast nie było wkoło żywej duszy, ale to tylko bo nie widział nikogo. Dobrze wiedział i czuł w każdym włosku na swojej czuprynie, że ktoś go ciągle obserwuje i nie są to tylko bogowie. Jego maniakalność powodowała, że nie potrafił przestać rozglądać się dookoła za niebezpieczeństwem. Kiedy dociera do karczmy nie wnosi ciała znając ludzką słabość na tego rodzaju widoki. Opuszcza zwłoki w taki sposób by pozostały w pozycji siedzącej oparte o ściane karczmy. Stając w progu karczmy po otwarciu drzwi woła do wszystkich.
-Ej Wy! Gdzie tu do cholery jest świątynia Waszych bogów odpowiedzialnych za zmarłych? A i jeszcze jedno trawożerco. Miałeś kurwa rację co do potwora.
Snorri dobrze teraz wiedział, że działa w jednej drużynie z elfem. Mógł mu przyznać rację co do niektórych spraw jednak nie nawidził go nadal za to, że jest elfem.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."

Ostatnio edytowane przez lopata : 28-02-2008 o 09:24.
lopata jest offline  
Stary 28-02-2008, 17:44   #130
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Lilawander podzielił się swoją wcześniejszą wizją i wspólnie odnalezionymi zwłokami. Wspomniał o zielonej krwi i strzelcu, jak również o tym, że ofiara była niesiona. Starał się wszystko opisać ze szczegółami, ni słowem jednak nie wspomniał o ich wcześniejszym zadaniu.

Ucieszył się z tego, iż krasnolud wszedł z odmienionym nastrojem, choć dalekim od spokojnego. Oberwało mu się nawet w twarz pochwałą, którą ignorował tak samo jak obelgi. Dla niego po prostu nie miała znaczenia żadna ocena schlebiająca własnemu ego, lub też go szarpiąca. Lilawander dawno był już ponad tym.

Zajął się jedzeniem i piciem, gdyż był już dość zmęczony. Co prawda mieli świeże ślady i trop, jednak wcale nie był pewny czy wspólnie już teraz podołaliby zagrożeniu. Coś co potrafiło schwytać Chowańca…prawdopodobnie potrafiło latać lub wysoko skakać – tą informacją również podzielił się z siedzącymi przy nim. „Trudny do zobaczenia – może za pomocą magii… a tak jego obecność chyba czyni jakieś zamieszanie z wiatrami magii, ale dziś już nie zamierzam tego sprawdzać.”

Przyjrzał się Vladimirowi.

- A więc cóż może pomóc w jego schwytaniu? Mam nadzieję, że coś co pomoże też go wypatrzeć.

Uśmiechnął się do Vladimira, spoglądał na kapłana i na nowo poznanego, nie tracąc z oczu – przez całą rozmowę – tak na wszelki wypadek Snorriego. Jeszcze nie był całkiem pewien czy krasnal wyżył się już wystarczająco na iluzji czy też nie. Po całej akcji mógł być pewien jednego, że jeśli ma na kogoś liczyć to najlepiej na siebie.
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172