Mablung brnął coraz dalej w puszczę bez wytchnienia. Natura najwyraźniej zrozumiała jego chęć zniszczenia zła, gdyż nie stwarzała większych przeszkód. Gdo zobaczył w oddali polanę, nagle zatrzymał się na jej brzegu, wpatrując się w ohydnego demona. Jego twarz wykrzywił grymas złości. Splunął w bok i szykował się do ataku. Nagle jeden z piekielnych ogarów ich wyczuł. Cała trójka demonów ruszyła do ataku. Niewiele myśląc Mablung położył rękę na drzewie obok i spokojnym głosem powiedział w myślach: Bracia drzewa. Wiem że nie pochodzę stąd i nie mam prawa was prosić, lecz mimo to zrobie to. Wstańcie i pomóżcie nam pokonać te ohydne plugastwa..
Nie czekając na odzew drzew, przykucnął do ataku. Gdy piekielne ogary były już blisko, skoczył pomiędzy nie i zaatakował swoją laską. Celował w tułów demona. Miał nadzieje, że jego towarzysze poradzą sobie z dwoma ogarami piekieł. Wierzył też, że duchy natury pomogą im w tej walce.
__________________ you will never walk alone
Ostatnio edytowane przez Noraku : 21-02-2008 o 11:54.
|