Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2008, 18:51   #51
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Robert poczekał z dwójką pozostałych podróżników w czasie, aż Patrick wróci z jakąś plandeką. Z pomocą jeszcze kilku innych osób, przepchali auto w mniej "wyeksponowane" miejsce, nie było sensu, żeby dłużej zajmowało taką honorową pozycję.

Ucieszył się, że przynajmniej jego przewidywania odnośnie hippisów okazały się prawdziwe, większość nich straciła zainteresowanie tajemniczym pojazdem i powróciła do zwykłego trybu życia. Nie chciał nawet zgadywać, co oznacza według nich zwykły tryb życia.

Nie uszli zbyt daleko poza obóz gdy usłyszeli wołania. Odwrócili się i zatrzymali. Chwilę później stała już przy nich Emilly. "No nie". O'Malley musiał uczciwie przyznać, że takie zainteresowanie ze strony dziewczyny było dla niego czymś bardzo fajnym, w innej sytuacji pewnie spróbował by coś zadziałać. Tutaj powstrzymywała go jedna rzecz ... miał świadomość, że jest 40 lat w przeszłości, konsekwencji jakichkolwiek "nieprzewidzianych" akcji mogłyby być tragiczne. Cóż dziewczyna chciała jednak im pomóc, nawet jeżeli robiła to tylko po to, żeby go poderwać ... kim byli, żeby odmówić.

Chłopaki nie odzywali się raczej przez całą drogę, za to towarzysząca im dziewczyna mówiła dużo i czasami bez ładu i składu. Bobby słuchał ją trochę jak samochodowego radia - słuchając jednym uchem, wyłączając się przy nudniejszych kawałkach i zwracając uwagę, na te bardziej sensowne rzeczy. Gdyby zapytał siebie uczciwe, dlaczego nie wymyśli dla dziewczyny, jakiegoś kłamstwa, musiałby przyznać, że podobała mu się taka sytuacja. W końcu każdy artysta, ba każdy człowiek chciałby czasami być w centrum uwagi, a chłopakowi wydawało się, że w tym momencie spora część uwagi Emilly skupia się właśnie na nim.

Z zaciekawieniem patrzył na przedmieścia ... które w ich czasach wyglądały zupełnie inaczej (po pierwsze nie były przedmieściami), ale najbardziej zaskoczył go widok centrum. Można było rozpoznać, niektóre budynki ... ale gdyby pokazano mu to jako zdjęcie, miałby problem żeby uwierzyć, że to jest Paradise Gate. Te uśmiechnięte twarze mijające ich na ulicy. W ostatniej chwili muzyk ugryzł się, żeby nie powiedzieć, że zawsze tak sobie wyobrażał ludzi gdy Bob Marley w piosence "No women No Cry", śpiewał o hipokrytach. To była chyba jego najsłynniejsza piosenka, ale jeszcze wiele lat minie za nim ją nagra ... O'Malley nie był nawet pewien ile, to nie były jego klimaty muzyczne, znał parę piosenek Marleya, w końcu facet znalazł się w Rock and Roll Hall of Fame, nie wypadało nie znać tych najlepszych.

Kiedy Patrcik powiedział o restauracji Rob popatrzył na niego zdziwiony. W sumie nie był aż tak bardzo głodny, a druga sprawa czym zapłacą? Paciorkami czy pieniędzmi z przyszłości. "Proszę ma pan tu 10 dolarów ... trochę pan poczeka i będzie mógł sobie coś kupić"

-Właściwie znamy kogoś w mieście i może mógłby nam pomóc ... - powiedział na głos i po chwili dodał
-Nazywa się Smith, Jackob Smith ... w sumie przydałoby się go znaleźć. A co do jedzenie Patrick, obawiam się że może nie być nas stać ... pamiętaj, że mamy ograniczone fundusze ...- w sumie, nie wiedział co mają teraz robić? Chodzić po mieście mając nadzieję, na odnalezienie fizyka? Wątpił aby przesiadywał w restauracji ... lepiej byłoby znaleźć jakiś bar , może tam by go znali? Co oczywiście nie zmienia faktu, że nie mają jak zapłacić ... co bardzo komplikowało ich już i tak nie ciekawą sytuację.

-To co robimy?- zapytał w końcu całą grupę.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline