Elf stał jeszcze chwilę zdziwiony całym wydarzenie. "Być może jednak kapłan był prawdziwym zakonnikiem Shaylli ?" Nie było jednak już co rozważać, kapłan czy nie – leżał już martwy. Właściwie to był wyciągany przez karczmarza.
Lilawander usiadł spokojnie tam gdzie siedział – chyba, żeby to miejsce lub okolica była wciąż schlapana krwią – wówczas przemieszcza się wraz z kuflem w inne miejsce i tam spokojnie dopija trunek. Rozumiał jak wielką moc mają kapłani Mannana na morzu, nie wiedział jednak jak wielka jest ich potęga także tu na ziemi i jak wielka jest ich złość. Przez moment wzruszył się przedstawieniem jakie dał Jack SeaHawk jednak w głębi zastanawiał się czy to był lęk, prawdziwa skrucha, oszustwo czy też inna sztuczka. "Po ludziach wszystkiego można był o się spodziewać. No ale cóż na przemianę chyba nigdy nie jest za późno, a już na pewno lepiej późno niż wcale. "
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-02-2008 o 19:17.
|