Wallace siedziałby przed ogniskiem z umysłem w "oblivionie", gdyby nie Apsu która wróciła niewiadomo skąd i pojawiła przy ognisku. Ociekała z niej woda. Płaszcz za to byl suchy. -Co się stało?- W jego głosie było czuć pewien ton troski i desperackiej chęci nawiązania kontaktu. -Masz napij się. To ci dobrze zrobi.- Wyciągną w stronę dziewczyny butelkę miodu pitnego. Płomienie grały w chowanego na jego ubraniu i skrzyni na której siedział. |