Gnargo stanął jak wryty. Bynajmniej nie z litości, czy szoku spowodowanego widokiem zmasakrowanego chłopca, po prostu nie było to naturalną koleją rzeczy. Uśmiercił potwora, a jako trofeum ma delektować się widokiem zabitego chłopca, jeszcze nie wiadomo, czy przez siebie. Przytłumiło to nawet gniew krasnoluda, spowodowany wtargnięciem w wykonywane obowiązki i naruszeniem kodeksu i zasad właściwego umierania, albo zabijania, wpojonych przez Klasztor Długiej Śmierci. Miał zamiar ostro zwyzywać prowokatora zajścia, jednak jego głowa nie nadążała z odpowiedziami na lawinę pytań, tym bardziej, nie była w stanie wydać żadnego polecenia. Teraz nawet nie wiedział, czy kogoś zabił, jednak przeczucie podpowiadało mu, że tak. Przeszło mu przez myśl, że chłopiec był zaklęty w jaszczura, chociaż pojęcia o magii nie miał żadnego. W każdym razie, to uspokoiło krasnoluda. Przynajmniej wiedział, że kogoś zabił, a że nie wiedział kogo... wszystkiego mieć nie można, a obowiązek i tak wypełnił. Gnargo wyprostował się i próbował oczyścić rękawice, kosztując białko z oka, teraz już sam nie wiedział czyjego. Podczas gdy z niesmakiem pluł na lewo i prawo, spostrzegł wybiegającą elfkę. Gdy przyklęknęła, wolnym krokiem, idąc w stronę drzwi wejściowych, stanął bliżej zwłok.
-Spokojnie, po mnie nie trzeba dobijać.. - powiedział z przekąsem, a potem, złowrogo patrząc na Achmeda dodał:
-...po nim - jak widać - też.
Po czym wolnym, acz wesołym krokiem, udał się do kuchni, celem spożycia obiadu.
Ostatnio edytowane przez Gem : 21-02-2008 o 15:12.
|