Maureen z podziwem przyglądała się efektom działania obydwóch czarodziejek. Niestety w tym wypadku nawet najlepsze umiejętności strzeleckie siłą rażenia nie mogły równać się z potęgą magii. Niestety z tego, co się orientowała, magowie zasób czarów mieli ograniczony w równym stopniu, co ona liczbę strzał w kołczanie. Łowczyni z namysłem popatrzyła na leżącą u stóp drowki księgę. Nie martwiła się o Fosth'kę ale bała się zwrócić Phaere uwagę zważywszy na to jak drowka emocjonalnie reagowała na wszelkie próby podważania jej umiejętności czy autorytetu. Ale sytuacja nie była zwyczajna, wymagała szybkiego działania i podejmowania decyzji. Phaere, Fosth'ko... nie chcę, żebyście pomyślały, że się wymądrzam, ale czy nie mogłybyście rzucać zaklęć z księgi? W ten sposób zlikwidowałybyście cały oddział nieumarłych zanim zdążyliby nas dosięgnąć... - Łowczyni przerwała, w napięciu czekając na reakcję drowki.
Martwiło ją, że Anzelm nie zbliżał się do nich. Najwyraźniej czekał, aż wszyscy zbiorą się wokół jego i koni. Wydawało się jej to rozsądnym posunięciem, zważywszy, że kapłan stał pomiędzy nimi a Nathielem. Łowczyni nie uśmiechał się dalszy bieg, ale zacisnęła zęby, zbierając się do ostaniego wysiłku. Przyrzekam, że jeśli z tego wyjdziemy, będę codziennie przez pół dnia biegła za koniem! Dawniej trzy rundki wokół jeziora i nawet bym się nie spociła, a teraz - wstyd! - karciła siebie w duchu, podążając w stronę obozowiska.
Ostatnio edytowane przez Ribesium : 20-02-2008 o 22:48.
|