Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2008, 23:56   #401
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Spojrzała na kość uszkodzoną śladami zębów. Jeśli nie zostawiło ich żadne zwierze to nie może oznaczać niczego dobrego.
- Nie wiem dlaczego to cię tak bawi Fosht'ko- mruknęła pod nosem. Przypatrywała się jeszcze przez chwilę kości, pogrążając się tym samym w myślach. Z tego stanu wyrwał ją podejrzany dźwięk, który dochodził ze strony po której stała Maureen.
Po chwili widziała już kim są niespodziewani goście, lecz wcale jej to nie uspokoiło. Ich wygląd wskazywał na to, że mogą okazać się trudniejszymi przeciwnikami niż przypuszczała, a czerwony blask może okazać się najczulszym punktem żywych trupów. Druty jakie łączyły poszczególne części szkieletu mogą stanowić, większe wyzwanie dla miecza.
Phaere przeszukiwała w myślach znane czary szukając najbardziej odpowiedniego na przypadki tego rodzaju.
Postanowiła jednak posłuchać "rady" Maureen i wziąć nogi za pas.
-Biegnij! - krzyknęła jeszcze do Fosht'ki wyrzucając tym samym chociaż część swoich emocji, ponieważ zapewne i jej towarzyszka słyszała łowczynię.
Tiloup widząc zbliżające się niebezpieczeństwo ruszył w poszukiwaniach odpowiedniej kryjówki.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 04-02-2008, 20:58   #402
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Na widok poruszenia w Waszych szeregach szkielety przystanęły, po czym jak na komendę rozdzieliły się. Kusznicy ruszyli parami wzdłuż wzniesienia; piechurzy również zaczęli trójkami okrążać jezioro. Najwyraźniej wszyscy chcą Was wziąć w dwa ognie. W chwili, gdy nieumarłych dzieliło od siebie już kilkanaście metrów lewy oddział dosięgły bełty Nathiela. Pierwszy nieszkodliwie przeleciał pomiędzy żebrami, drugi utknął w zwojach drutu i mięśni. Trzeci jednak trafił najbliższego wroga w przegrodę nosową, roztrzaskując czaszkę na kilka odłamków. Bezgłowe truchło pokręciło się chwilę w kółko, po czym chwiejnym krokiem ruszyło za towarzyszami.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 10-02-2008 o 23:23. Powód: uszczegółowienie
Sayane jest offline  
Stary 11-02-2008, 17:18   #403
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Drow szeptał przekleństwa wyrażając swoje niezadowolenie. Nie chodziło bynajmniej o marne efekty ostrzału. W zasadzie wcale nie spodziewał się więcej. Dobrze wiedział, że kusza nie była najlepszym narzędziem do walki ze szkieletami i był nawet nieco zaskoczony, że udało mu się wyrządzić im jakąkolwiek krzywdę ("jeśli można to nazwać krzywdą, skoro ta kościana pokraka poszła dalej..." - pomyślał). Irytowało go jednak coś innego. Zaatakował ich przede wszystkim po to, by ściągnąć na siebie ich uwagę i ta część planu zupełnie nie wypaliła. Truposze nie dość, że nie rzuciły się na niego, to jeszcze zdawały się go zupełnie ignorować. Bezmyślnie parły naprzód chcąc za wszelką cenę okrążyć jezioro.

Pięciu poszło drugą stroną, reszta podążała w jego kierunku. Co prawda kusznicy byli w pewnej odległości, jednak nadal stanowili pewne zagrożenie, a nawet gdyby ich nie liczyć, było jeszcze trzech pieszych. Odwrót wydawał sie oczywistym rozwiązaniem, jednak elf nie brał nawet pod uwagę wycofania się, bez wcześniejszego starcia z wrogiem...

Tym razem nie chodziło już o działania zaczepne. Teraz chodziło o odesłanie kogoś do piachu. "Do piachu..." To określenie wydawało mu sie całkiem na miejscu. W końcu nie mógł ich zabić, ani wypruć im wnętrzności. Roztrzaskiwanie czerepów nie dawało pożądanych efektów. "Odsyłanie do piachu" było jednak zawsze aktualne.

Nie spuszczając napastników z oczu, zawiesił sobie kuszę na plecach. Ścisnął rękojeść miecza dokonując w myślach szybkiej kalkulacji. "Kusznicy są za daleko, a nawet jeśli znajdę sie w ich zasięgu raczej nie zdążą złożyć się do strzału. Teraz ta trójka... Trzech to za dużo, ale... gdyby tak chociaż jeden worek kości udało się porąbać wystarczyłoby mi to do szczęścia. Przynajmniej na razie. Tylko który? Ten bez głowy? A może ten, który minimalnie wysuwa się naprzód? Nieee. - Nathiel uśmiechnął się patrząc na kościotrupa idącego po lewej stronie, a wiec najbliżej jeziora. To był jego cel. Wystarczyło tylko poczekać jak podejdą trochę bliżej, a później rzucić się na przód i wykonać jedno lub dwa cięcia mieczem. Mocno, precyzyjnie i przede wszystkim błyskawicznie. A później wskazanym byłoby ulotnić się w podobnym tempie.

Przez chwilę zastanawiał się jeszcze w które miejsce uderzyć. Wybór padł na kości udowe. Były nieopancerzone, a poza tym kościej miałby problem z zasłonięciem ich za pomocą tego żelastwa. Co prawda odrąbanie odnóży nie gwarantuje całkowitej eliminacji napastnika, niemniej jednak na pewno wyłączy go z dalszej walki. "Najwyżej później się go dobije..."

W końcu nadeszła tak długo wyczekiwana chwila. Drow ruszył do przodu najszybciej jak umiał. Nie czuł strachu, ani wątpliwości. Dokładnie wiedział co miał zrobić. Unik, cięcie, odskok. Sejmitar wydostał się z pochwy z charakterystycznym, metalicznym dźwiękiem.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 12-02-2008, 16:22   #404
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzelm
"Uciekajcie"-głos łowczyni rozlał się po całej dolinie, wraz z wtórującym mu echem.
Kapłan natychmiast powstał spoglądając w stronę z której jak sądził dochodził prawdziwy dźwięk. Z początku nie pojął zagrożenia. Grupka zbrojnych z tej odległości przypominała oddział ludzki. Dopiero mocniej przypatrując się maszerującym postaciom rozpoznał nieumarłych. Na twarzy kapłana malowało się zaskoczenie. Choć Phaere przy swoich wizjach wspominała o szkieletach, to tygodnie bezpiecznej podróży pozwoliły na zapomnienie. Tym bardziej, że nawet dla kapłana boga śmierci takie stwory bywały rzadkim widokiem.
Z daleka Anzelm obserwował dziewczyny biegnące jak najdalej od zagrożenia i worki kości wolno przemieszczające się za nimi. Zupełnie jakby pojmanie niechcianych przybyszów miało być dla nich tylko kwestią czasu. Mimo wszystko teraz ich wolny krok ułatwiał ucieczkę.

Nagłe zagrożenie wymagało natychmiastowych decyzji. Anzelm podbiegł w stronę swoich rzeczy. W trawie począł szukać rzuconego niedbale kija. Taka broń była efektywniejsza niż sztylet, a w dodatku pozwalała zachować dystans. Z wnętrza swej torby wydobył również mały zawinięty w szmaty żelazny krążek. Człowiek w obliczu zagrożenia działa instynktownie i w chwilach trudnych zwraca się do bogów. Schował medalion do kieszeni, kij zaś wbił w ziemię na środku obozowiska, by w razie problemów mieć go pod ręką.

W międzyczasie począł zbierać rzeczy i siodłać konie. Wrogowie byli potężniejsi, mieli liczebną przewagę i działali z zaskoczenia. Przegrupowanie stawało się najlepszym wyjściem. Cały czas przy tym obserwował zmieniającą się sytuację. Gotów w razie niebezpieczeństwa ruszyć z pomocą przyjaciołom.
 
Glyph jest offline  
Stary 13-02-2008, 21:32   #405
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Łowczyni biegła ile sił w nogach, toteż w krótkim czasie zrównała się z czarodziejkami. Co chwilę oglądała się za siebie, jednak szkielety nie przyśpieszyły kroku. Rozdzielenie się oddziału przyjęła z ulgą - może uda się im eliminować grupy kolejno. Po chwili jednak Maureen zauważyła szaleńczy atak Nathiela. Zabiją go! - przemknęło Łowczyni przez głowę, ale widząc efekty działań drowa zaczęła podejrzewać, że ma on jednak jakiś plan. Poszukała wzrokiem Anzelma, który pośpiesznie pakował bagaże na konie. Zmarszczyla brwi. Ratowanie koni było dobrym pomysłem, jednak Maureen uważała ładowanie pakunków za stratę czasu. Teraz najważniejsza była broń i konie, by mogli się szybko przemieszczać. Wątpiła, czy nieumarłych zainteresują bagaże wroga; zresztą przeżycie jest w tej chwili najważniejsze.

Odwróciła głowę w stronę podążąjących za nimi nieumarłych. W najlepszym razie mogliby uciec do jeziora - szkielety raczej nie umieją pływac; ciężar zbroi i broni powinien skutecznie ściągnąc ich na dno. Problem jednak stanowili kusznicy. Gdyby tylko udało się ich wyeliminować! Fosth'ka, Phaere! - wysapała, gdy przystanęły na chwilę dla złapania oddechu - Nie macie jakichś czarów, żeby zniszczyć kuszników z tej odległości? Obawiam się, że mój łuk nie na wiele się teraz przyda. Jeśli nie będziemy zagrożeni atakami z dystansu mamy o wiele większe szanse przeżycia, choćby ucieczkę do wody. Maureen miała nadzieję, że w tej walce uda im się lepiej współpracować niż poprzednio.
 

Ostatnio edytowane przez Ribesium : 13-02-2008 o 21:35.
Ribesium jest offline  
Stary 17-02-2008, 17:41   #406
 
Lyssea's Avatar
 
Reputacja: 1 Lyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skałLyssea jest jak klejnot wśród skał
Phaere

Drowka zatrzymała się wraz ze swoimi towarzyszkami. Nie była przyzwyczajona do takiego intensywnego wysiłku, tym bardziej, iż musiała mocno trzymać swoją księgę, która zdecydowanie była jej największym skarbem.
Rzucając okiem na sytuację w jakiej się znaleźli zauważyła Nathiela, który ani myślał o ucieczce, a wręcz przeciwnie, przystąpił do ataku.
Istonie Maureen miała rację, trzeba wyeliminować kuszników, własnie przymierzających się do strzałów. Niestety Phaere nie była w pełni przygotowana do walki, dlatego uznała, iż jedynym czarem nadającym się do zaatakowania nieumarłych będzie promień mrozu. Być może tak jak przypuszczała wycelowany w czerwony punkt w klatce piersiowej nieumarłych okażę się ich piętą achillesową.
Phaere położyła księgę u swych stóp i przystąpiła do cichej inkantacji. Kiedy słowa zaklęcia nabrały największej mocy wycelowała w jednego z kuszników, mając nadzieję, że uda jej się go wyeliminować z bitwy.
 
__________________
Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia.
Lyssea jest offline  
Stary 18-02-2008, 12:49   #407
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Phaere ukończyła inkantację i strumień lodu pomknął w stronę kusznika wysuniętego najbardziej na prawo, trafiając go prosto w klatkę piersiową. Szkielet zatrzymał się, jego obraz z lekka się zamazał, po czym rozleciał się na kawałki. Niemal równocześnie kula ognia wytworzona przed Fosth'kę objęła lewego nieumarłego, który również rozpadł się przy akompaniamencie niewielkiego wybuchu. Pozostałe szkielety (halabardzista i dwóch toporników) nie zareagowały na śmierć towarzyszy, metodycznie prąc na przód.

Tymczasem Anzelm wskoczył na konia i trzymając pozostałe dwa za uzdy czekał na rozwój wypadków. Spoglądał głównie w stronę Nathiela, który sunął właśnie do ataku w charakterystycznej dla drowów pochylonej pozie. Jego sylwetka rozmyła się, gdy unikając szerokiego ciosu topora wykonał dwa szybkie cięcia w nogi wroga. Jedno przeszło czysto, odcinając kończynę; drugi sejmitar zablokował się na moment w zwojach drutu, lecz siła ciosu pociągnęła go na przód dokańczając dzieła. Sypnęły się skry. Gdy drow zadał cios wydało mu się, że cel zmaterializował się pod wpływem uderzenia, stając się krępym, umięśnionym, uśmiechniętym wojownikiem. Wrażenie to jednak szybko minęło i Nathiel popędził w stronę wody (?), starając się jak najszybciej oddalić z zasięgu nadchodzących kuszników. Nieumarli (halabadzista i miecznik) ruszyli za nim, wraz z pozbawionym podpory szkieletem, który porzuciwszy broń posuwa się do przodu przy pomocy rąk.

Wydaje się, że czas się zatrzymał. Nie licząc robaka minęło dużo czasu od kiedy walczyliście z wyszkolonym wrogiem - zdecydowanie zbyt dużo. Wasze ruchy nie są tak płynne i szybkie jak być powinni, a oddech urywa się po niewielkim - jak na Was - wysiłku. I tak jest lepiej niż wtedy, gdy przybyliście do Lavondyss, lecz mimo to ciężko Wam się równać z liczną grupą zbrojnych. Chociaż z drugiej strony szkielety nie sprawdziły się jeszcze w walce. Zastanawia Was dlaczego nie biegają; może ich konstrukcja nie obejmuje szybkiego poruszania się, a może magia sprawia, że podążają metodycznie za celem... Pewne jest jednak to, że pomniejsze uszkodzenia nie wpływają na ich funkcjonalność.




Kwadraciki morskie - wyeliminowani przeciwnicy
Kwadraciki z kropkami - uszkodzeni przeciwnicy
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 18-02-2008 o 23:01.
Sayane jest offline  
Stary 20-02-2008, 19:14   #408
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Oddalając się od wrogów mroczny elf obejrzał się za siebie. Tak jak podejrzewał, zaatakowana przez niego kreatura nie okazywała chęci spoczynku. Pozbawiona nóg i broni nie wydawała mu się już jednak groźna. "Nie bój się, wrócę po ciebie" - uśmiechnął się do własnych myśli. Na swój sposób cieszył go również fakt, że dwa pozostałe szkielety okazały mu należną ilość zainteresowania.

Zbliżywszy się do jeziora rozważał co teraz ze sobą zrobić. Po drugiej stronie czarodziejki w dość widowiskowy sposób uporały się z kusznikami. "A ja nadal mam na głowie tych dwóch oberwańców" pomyślał spoglądając z niesmakiem w kierunku wzniesienia. Tymczasem jednak odwrót wydawał się nieunikniony. Co prawda nie był do końca przekonany do zbierania się w jednym miejscu. Walka w rozproszeniu miała jakieś plusy, przynajmniej dopóki przeciwnicy również są rozbici. Gdy zaś staną ramie w ramię, będą wzmocnieni, ale też pozwolą się otoczyć. Drow zaczął popadać w stan ogólnego rozeźlenia, w którym nic mu się nie podobało...

Tak czy inaczej postanowił dołączyć do reszty. Bądź co bądź byłoby bez sensu, gdyby został tu sam podczas gdy oni będą walczyć w czwórkę. A było przecież jeszcze czterech umarlaków (nie licząc inwalidy) zainteresowanych jego głową. Szybki rzut okiem na sytuację zaowocował równie szybką decyzją. Nie było już sensu przepływać przez jezioro. W końcu i tak wszyscy powinni udać się do Anzelma, a do niego najprościej było sie dostać biegnąc brzegiem.

Nathiel ruszył co sił w nogach, oglądając się co jakiś czas i knując już w jaki sposób wyprowadzić następny atak. Zadawanie nic nie znaczących obrażeń przestało go bawić. Odpadająca głowa była by ciekawym widowiskiem gdyby zaraz później na ziemię zwaliła się reszta truchła. Ale jeżeli owa reszta jak gdyby nigdy nic maszeruje dalej, to jest to co najmniej irytujące... "Jeśli nie głowa, to może to światełko w bebechach" - rozważał łapiąc oddech. W końcu Phaere i Fosth'ka tam właśnie celowały (a przynajmniej tak to wyglądało). Zdecydował, że spróbuje tej samej sztuczki przy użyciu swojej kuszy. Okazja nadarzy się gdy tylko dotrze do Anzelma. Kościotrupy wciąż poruszały się tym samym powolnym tempem, więc do tego czasu powinien zaistnieć między nimi wystarczający dystans.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 20-02-2008, 22:43   #409
 
Ribesium's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znanyRibesium wkrótce będzie znany
Maureen z podziwem przyglądała się efektom działania obydwóch czarodziejek. Niestety w tym wypadku nawet najlepsze umiejętności strzeleckie siłą rażenia nie mogły równać się z potęgą magii. Niestety z tego, co się orientowała, magowie zasób czarów mieli ograniczony w równym stopniu, co ona liczbę strzał w kołczanie. Łowczyni z namysłem popatrzyła na leżącą u stóp drowki księgę. Nie martwiła się o Fosth'kę ale bała się zwrócić Phaere uwagę zważywszy na to jak drowka emocjonalnie reagowała na wszelkie próby podważania jej umiejętności czy autorytetu. Ale sytuacja nie była zwyczajna, wymagała szybkiego działania i podejmowania decyzji.

Phaere, Fosth'ko... nie chcę, żebyście pomyślały, że się wymądrzam, ale czy nie mogłybyście rzucać zaklęć z księgi? W ten sposób zlikwidowałybyście cały oddział nieumarłych zanim zdążyliby nas dosięgnąć... - Łowczyni przerwała, w napięciu czekając na reakcję drowki.

Martwiło ją, że Anzelm nie zbliżał się do nich. Najwyraźniej czekał, aż wszyscy zbiorą się wokół jego i koni. Wydawało się jej to rozsądnym posunięciem, zważywszy, że kapłan stał pomiędzy nimi a Nathielem. Łowczyni nie uśmiechał się dalszy bieg, ale zacisnęła zęby, zbierając się do ostaniego wysiłku. Przyrzekam, że jeśli z tego wyjdziemy, będę codziennie przez pół dnia biegła za koniem! Dawniej trzy rundki wokół jeziora i nawet bym się nie spociła, a teraz - wstyd! - karciła siebie w duchu, podążając w stronę obozowiska.
 

Ostatnio edytowane przez Ribesium : 20-02-2008 o 22:48.
Ribesium jest offline  
Stary 22-02-2008, 13:04   #410
 
Glyph's Avatar
 
Reputacja: 1 Glyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwuGlyph jest godny podziwu
Anzelm
Kapłan z daleka przyglądał się jak dwa magiczne pociski rozrywają nieprzyjaciół.
Może mylił się w ocenie sytuacji i zamiast uciekać zdołają stawić im czoła? Jego mistrz mawiał, ze każdy kapłan, który zyska przychylność bóstw może związać magią szczątki pokonanych wrogów i nie ma nic okrutniejszego od użycia ich do walki z ich dawnymi kompanami. Nawet zniszczony, za sprawą kolejnej dawki magii powraca.To sprawiało, że Anzelm uważał nieumarłych za mocnych sprzymierzeńców, broń, która do końca dąży do celu.

Na raz na myśl przyszedł mu ogień. Pamiętał rady swego mistrza dotyczące nieumarłych. W jakiś sposób stworzenia te były wrażliwe na ogień, może płomień wypalał w nich resztkę więzionej duszy pozostawiając na zawsze martwe truchło, lub podgrzane stare kości są bardziej łamliwe.
Jego wzrok przykuła sterta drewna. Tak pracowicie uzbierana i przygotowana już do rozpalenia. Gdyby mieli więcej czasu na przygotowania. Płonąca pochodnia mogła być dobrą bronią, jednak szkielety choć poruszające sie powoli, były zbyt blisko obozowiska.

Tymczasem jego przyjaciele z obu stron zbliżali się do obozowiska.Kapłan wiedział, że gdy wszyscy zbiorą się w jednym miejscu, ustalą co począć dalej, lecz nie zaszkodziło wprzód zanalizować sytuacji.
Z doliny prowadziły trzy ścieżki, z czego jedna niechybnie oblegana przez nieumarłych nie nadawała się do ucieczki. Znajdowali się w środku puszczy, każda z dróg wiodła leśnym traktem, w którym łatwo o zasadzkę. Nieumarli mogli rozpanoszyć się po całym lesie, a ich spotkanie, czy to w głębszych partiach lasu, czy w drodze powrotnej, musiało być nieuniknione. Każdy wybór niósł ze sobą ryzyko, ale cofanie się nigdy nie było dobrym rozwiązaniem.

Kapłan okręcił wodze jednego z wierzchowców wokół rosnącej nieopodal leszczyny. Nie chciał by koń spłoszony uciekł, zanim dotrze tu Nathiel. Liczył na to, że drow, który jak widać odzyskał dawną sprawność, dobiegnie bez większych kłopotów. Sam zaś wraz z drugim rumakiem podążył w kierunku dziewcząt.
 
Glyph jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172