Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-02-2008, 03:01   #92
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Elfia para sluchala w milczeniu waszej rozmowy. Gdy Alessandro zakonczyl swa wypowiedz odezwala sie Lialam.

- Miales niezwykle szczescie wedrowcze, iz udalo ci sie wyjsc z tej opresji. Z bolem jednak prosic cie musze bys nam towarzyszyl w dalszej wyprawie do owego miejsca przez zlo zawladnietego. Nie chcemy jednak bys robil to czujac na sobie przymus jakowys. Wraz z bratem, ktory na wszystko wyrazil swa zgode, pragniemy dac ci ta noc na przemyslenie. Jutro bowiem z samego rana ruszamy w droge. Jezeli postanowisz zostac otrzymasz opieke i w stosownym czasie odbedziesz podroz do swej krainy. Jezeli zas ruszysz z nami to wiedz iz uczynie wszystko by cie chronic przed nimi. Teraz zas przyjmij nasze zaproszenie na skromna wieczerze w tym scislym gronie.

Skonczywszy sklonila lekko swa glowe wyciagajac delikatna dlon ku Marco.



Pomieszczenie, do ktorego wprowadzila was elfina sprawiala jednoczesnie przytulne i majestatyczne wrazenie. Bialy marmur scian i lukow laczyl sie z soczysta zielenia bluszczu tak w srodku jak i na zewnatrz. Wysokie okna przepuszczaly ostatnie promienie slonca, ktore zlotymi smugami muskaly rzezby w niszach stojace. Na samym srodku stal stol okragly niczym z ksiag o Arturze wyjety. Choc nie kamienny, a z drewna litego to jednak i ksztalt ow niezwykly i miejsce spoczecia nadalo mu nieco sakralnego wygladu. Nad nim bowiem wznosila sie wysoka kopula szklem kryta dajaca widok na niebosklon gdzie pierwsze niesmiale gwiazdy poczely znaczyc swa obecnosc.
Zajeliscie swe meiejsca by w chwile pozniej moc cieszyc sie jadlem i napitkiem doskonalym przez mlode elfki i elfow przyniesionym. Ksiaze milczal, podobnie elfina wiec i posilek w ciszy uplynal, po ktorym to rozeszliscie sie kazdy ku swej komnacie majac niejasne wrazenie iz ksiaze choc uprzejmy i grzeczny to jednak niezbyt ucieszon z waszego pobytu byc musi.



Alessandro

Juz w chwili gdy stopa twa przekroczyla prog pokoju wyczules iz cos sie w nim zmienilo. Niepewny czy wrazenie to prawdziwe czy nie zamknales drzwi i z uwaga rozejzales wokolo. Dostrzegles ja dopiero po chwili.


Drobna postac siedzaca na tarasie. Erosi. Zdziwiony i zaintrygowany ruszyles w jej strone. Dotarles wlasnie do filara podpierajacego srodkowy luk gdy najwyrazniej czujac twoja obecnosc, przemowila.

- Gwiazdy tak pieknie dzis swieca.

Mowila cicho, tak iz jej slowa zlewaly sie z melodia otaczajacej was przyrody.

- Nie pozwalaja mi ruszyc z wami. Uwazaja, ze jestem za mloda, zbyt nierozwazna, szalona, niepoprawna. Ksiaze uznal, ze wystarczy gdy Lialam naraza zycie i lamie wszelkie zakazy. On jest na nia zly. Na nia i na wasza grupe. Twierdzi, iz gdyby was nie spotkala wrocila by do domu i zasiadla po jego prawicy. Wscieka sie na Marco, ze ja uwodzi. Czy to prawda? Czy oni sie pobiora i zamieszkaja w waszym swiecie? Nie chce stracic przyjaciolki. Moze....

Uniosla glowe spogladajac w twoja strone, a ty bez trudu dostrzegles slady niedawnych lez. Z blagalnym spojzeniem blekitnych oczu wyszeptala:

- Moze gdybym zostala twoja dama... Moze wtedy pozwolili by mi pojsc...



Marco

Niepocieszony faktem, iz nie dane ci bylo z nia porozmawiac wrociles do komnaty jaka byla ci przeznaczona. Samotnosc doskwierala ci niczym stara rana, ktora niespodziewanie zostala podrazniona. Nie cieszyl cie urok nocy doskonale widoczny zza lekkich zaslon okien. Nie cieszyla perspektywa spedzenia nocy w wygodnymn bezpiecznym lozu. Wlasciwie to ow fakt lezenia samotnie wsrod pachnacej poscieli gdy ona tak blisko doprowadzal cie niemal do szlu. Wiedziales wszakze, ze ze zmeczony na nic sie nie przydaz zlozyles swa glowe na miekkiej podusze. Zasnales niemal natychmiast, lecz sen nie przyniusl wytchnienia gdyz w marach znow ja widziales, znow byla przy tobie.
Siedziala na lozu piekna jak nigdy z blaskiem gwiazd we wlosach i blogim usmiechem.


Jej dlon delikatna gladzila twe lico, a usta szeptaly ci slowa oddania. To bylo tak naturalne gdy schylila swa glowe muskajac wargami twe spragnione usta. Wpierw jakby niepewnie, wnet z wieksza odwaga zatracajac sie w pasji pocalunku. To bylo tak realne, tak zywe. Wreszcie dotarl do ciebie fakt iz nie snisz, ze ona naprawde jest przy tobie, ze oddaje siebie....



Istniec dla niej przestaly wszelkie konwenanse. Och Eldinionie gdybys tylko wiedzial cos uczynil zdradzajac mi prawde o mnie samej. Cos ozywil, przebudzil w mym sercu, w mym ciele. Jakze byc moglam slepa na spojzenia, ktorych mi nie szczedzil, glucha na slowa, ktorymi chwalil. Lecz teraz.. Jego usta slodycza przepelnione ust mych dotykaja, pieszcza, rozbudzaja ten ogien co nigdy nie mial sie zapalic. Marco, slodki Marco dlaczego teraz? Dlaczego w chwili gdy zycie tak niepewne.
Oderwala usta, choc z ogromnym trudem i glosem przepelnionym tlumionym uczuciem wyszeptala.

- Marco....




Michal, Carlos

Noc minela wam spokojnie, a ranek przywital swiergotem ptakow i wesolym gwarem budzacego sie zycia.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline