Wszyscy byli żołnierzami, dobrymi. Timothy czuł to. Widział to w sposobie porusznia się. Natychmiast potrafił rozpoznać zabijaków po tym jak wchodzili w korytarz i do kolejnego pomieszczenia. Nikt nie stanął od razu w świetle drzwi. Wszyscy przemieszczali się przy ścianach. Tak... może pożyją długo. Popatrzył na plecy jednego z towarzyszy, a potem na swoje ręce. Podobne obrażenia. Zajmowaliśmy się tym samym? Jestem żołnierzem, tak powiedział gość z monitora. Ubrał się w drugim pomieszczeniu lustrując pozostałych. Na dłuższą chwilę jego wzrok zatrzymał się na kobiecie. Nie odzywał się jednak. Ponownie ściskał w dłoni ułomek szkła po tym jak się ubrał. Ta prowizoryczna broń uspokajała go. Spodobał mu się sposób bycia tego gościa z tatuażem na ramieniu. W sumie sam bym się napił. Timothy został szybko sam, gdy wszyscy wskoczyli do rynny. Obejrzał się na monitor i stanął na przeciw rynny. Splunął za siebie i wszedł na zjeżdżalnie. Będę tego żałował. |