-Jestem kobietą, która analitycznie podchodzi do świata, który ją otacza. -Nie pcham się tam gdzie nie powinnam. Chodzę zwykle własnymi ścieżkami. Czy chcesz wiedzieć coś konkretniejszego?- Apsu leżała na piasku obok ogniska. Wallace stwierdził że jest naprade ładna. -Jak tutaj trafiłaś? To chyba jest najbardziej nurtujące pytanie.- Opadał z sił. Mówił bo mówił. Myślał bo myślał. Ale nie zastanwiał się nad tym, jak ma w zwyczaju. Był poprostu wycieńczony. Zdawał sibie sprawę że ma jeszcze wartę. Może to i lepiej. Później wstawać w środku nocy by mu się nie chciało... Dopóki nie zaśnie jest w miare trzeźwy. Ma jeszcze w zapasie sporo energii, lecz jego męśnie i umysł chciały odpocząć Do Apsu podszedł Reyfu i przykrył ją troskliwie płaszczem. -Oddasz jak wyschniesz- Powiedział Fenn i zaczął coś robić za plecami Wallacea. Konstruktor się obrócił i zrozumiał, że nie tylko on tutaj potrafi coś sklecić. To bardzo dobrze. Teraz wie że jak coś się spieprzy, to bez niego nie zostaną sami z problemem. Nagle stwierdził że musi coś powiedzieć. -Słuchajcie... Co my będziemy jutro robić? Co my tutaj będziemy robić? Tylko my przetrwaliśmy... Nadal mamy takie same plany? - Pytanie kierował głównie do samuela, lecz patrzył się w ogień. |